| W domu Amaniego Napad szaleństwa Adila zaskoczył wszystkich; w nawale problemów zdążyli zapomnieć, że jeden z kłopotów wędruje z nimi. Rzecz jasna w najmniej pożadanym momencie do pokoju wszedł godpodarz. Spojrzał gniewnie na wszystkich i spytał oburzonym tonem: - Co wy wyprawiacie do jasnej cholery? - Już wszystko w porządku - zdyszany po nagłym wysiłku i od adrenalinowego uderzenia Janos podniósł dłoń. - Nasz przyjaciel miał atak choroby, właśnie z jej powodu zawsze ktoś z nas jest przy nim. Musimy go pilnować by nie uczynił sobie krzywdy, nie jest wtedy sobą. Zaraz wyleczymy jego obrażenia. A ty - odwrócił się do Akbara - skończyłbyś wreszcie z dziecinnymi żartami.Krasnolud spojrzał podejrzliwie na Janosa i gładząc swoją brodę zapytał: - A co to za choroba jeśli można wiedzieć? - To może ja wyjaśnię, panie - ni to spytał, ni stwierdził Adil spoglądając w kierunku smoka - W końcu to moja wina. W tym momencie Shamal zaczął żałować, ze uprzednio nie zakneblowali Adila. Jeśli ten ostatni został nagle opanwany przez jakieś złe duchy, to bogowie tylko wiedzieli, co mógł powiedzieć. - Może jednak poczekasz z mówieniem, aż wrócisz do pełni sił, Adilu? - spytał uprzejmie. Adil pokornie spuścił wzrok, a po chwil ponownie spojrzał na Janosa, którego miał za swego pana i władcę. Półsmok coraz częściej miał ochotę wyciepnąć Shamala za okno, ale teraz skinął z uznaniem głową. - Nikt z nas cię nie obwinia - powiedział stanowczo. - Napady szaleństwa wystarczająco cię doświadczyły i powinieneś teraz skupić się na próbie zapanowania nad nimi, niż rozpamiętywaniu i użalaniu się. Tak jak obiecaliśmy, jeśli bogowie dadzą, nawiedzimy sanktuarium [nazwa] by cię uzdrowić. - Czyżby demony pomieszały zmysły temu biednemu chłopcu? - zapytał prawdziwie przejęty Amani. - Niestety tak - odpal Akbar przestając pajacować. - Wspólnie staramy się mu pomóc w zdjęciu klątwy. Byliśmy już nawet na tropie, niestety chwilowo wizyty u mędrców i w bibliotece są trochę utrudnione. Nie obawiaj się, będziemy go pilnować ze zdwojoną uwagą, by nie uchybił prawom gościnności swym zachowaniem. - Demony, klątwy, czary i szaleństwo - krasnolud złapał się za głowę - O nie, nie, nie. Za dużo tego, a jak mawia wielki mędrzec Bahrani “złe do złego ciągnie” Bardzo wam współczuje i tobie synu - Amani spojrzał w stronę Adila - ale za dużo tego wszystkiego. Zły cień nad wami, oj zły. Zapewne jeszcze wiele krzywych ścieżek przed wami, a ja mam rodzinę i dom na utrzymaniu. Żona przygotuje dla was strawę na drogę, a ja obiecuje modlić się do wszystkich bogów o powodzenie dla was, ale musicie niestety opuścić mój dom. - A więc odmawiasz pomocy potrzebującym - upewnił sie Akbar - Trudno, dzięki i za to. Pewnie schwytają naszego smoczego przyjaciela ale tak widać musi być. Oczywiście postaramy się go uratować, ale sam wiesz jak to w życiu bywa. Jeśli nam się nie uda wezmą go na tortury. Ooo, z pewnością długo wytrzyma ale w końcu zacznie mówić, każdy zaczyna. Niestety może wtedy zdradzić, kto nam pomógł. Przyjacielu, nie narażaj nas wszystkich i swej rodziny. Pozwól nam zostać jeszcze z dzień czy dwa, poszukamy innego, bezpiecznego lokum i wyniesiemy się. - Czcigodny panie - zaczął bardzo oficjalnie i poważnie Amani - Pomogłem już wam. Gościłem was u mnie w seraju, ostrzegłem przed obławą i użyczyłem własnego domu, jak najlepszemu przyjacielowi. To wy złamaliście prawa gościnności i zniszczyliście spokój w moim domu. Bogowie widzą wszystko i sprawiedliwie i słusznie osądzą. A teraz na koniec jeszcze ty, zamiast podziękować i przeprosić grozisz mi i mojej rodzinie. Won! - krzyknął krasnolud - Won! Bo psami poszczuje! - Odejdziemy zatem - odparł Akbar - Dzięki za to co zrobiłeś, rozumiem twój strach. Lecz nie straszyłem cię, ani nie groziłem. Jedynie przedstawiłem fakty takie jakimi są. Bywaj i oby szczęście ci sprzyjało. - Bywajcie - odparł krótko Amani z rękami założonymi na piersi. Zniesmaczona postawą Akbara Aria chciała chociaż zapłacić gospodarzowi za pobyt w seraju, lecz krasnolud krótko odparł, że nie chce ich przeklętych pieniędzy. Czarodziejka przeprosiła cicho Amaniego za problemy, podziękowała za gościnę, schowała pieniądze i ruszyła za towarzyszami.
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise |