Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2015, 15:50   #72
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
W domu Amaniego


Napad szaleństwa Adila zaskoczył wszystkich; w nawale problemów zdążyli zapomnieć, że jeden z kłopotów wędruje z nimi. Rzecz jasna w najmniej pożadanym momencie do pokoju wszedł godpodarz. Spojrzał gniewnie na wszystkich i spytał oburzonym tonem:
- Co wy wyprawiacie do jasnej cholery?
- Już wszystko w porządku - zdyszany po nagłym wysiłku i od adrenalinowego uderzenia Janos podniósł dłoń. - Nasz przyjaciel miał atak choroby, właśnie z jej powodu zawsze ktoś z nas jest przy nim. Musimy go pilnować by nie uczynił sobie krzywdy, nie jest wtedy sobą. Zaraz wyleczymy jego obrażenia. A ty - odwrócił się do Akbara - skończyłbyś wreszcie z dziecinnymi żartami.Krasnolud spojrzał podejrzliwie na Janosa i gładząc swoją brodę zapytał:
- A co to za choroba jeśli można wiedzieć?
- To może ja wyjaśnię, panie - ni to spytał, ni stwierdził Adil spoglądając w kierunku smoka - W końcu to moja wina.
W tym momencie Shamal zaczął żałować, ze uprzednio nie zakneblowali Adila. Jeśli ten ostatni został nagle opanwany przez jakieś złe duchy, to bogowie tylko wiedzieli, co mógł powiedzieć. - Może jednak poczekasz z mówieniem, aż wrócisz do pełni sił, Adilu? - spytał uprzejmie.
Adil pokornie spuścił wzrok, a po chwil ponownie spojrzał na Janosa, którego miał za swego pana i władcę. Półsmok coraz częściej miał ochotę wyciepnąć Shamala za okno, ale teraz skinął z uznaniem głową.
- Nikt z nas cię nie obwinia - powiedział stanowczo. - Napady szaleństwa wystarczająco cię doświadczyły i powinieneś teraz skupić się na próbie zapanowania nad nimi, niż rozpamiętywaniu i użalaniu się. Tak jak obiecaliśmy, jeśli bogowie dadzą, nawiedzimy sanktuarium [nazwa] by cię uzdrowić.
- Czyżby demony pomieszały zmysły temu biednemu chłopcu? - zapytał prawdziwie przejęty Amani.
- Niestety tak - odpal Akbar przestając pajacować. - Wspólnie staramy się mu pomóc w zdjęciu klątwy. Byliśmy już nawet na tropie, niestety chwilowo wizyty u mędrców i w bibliotece są trochę utrudnione. Nie obawiaj się, będziemy go pilnować ze zdwojoną uwagą, by nie uchybił prawom gościnności swym zachowaniem.
- Demony, klątwy, czary i szaleństwo - krasnolud złapał się za głowę - O nie, nie, nie. Za dużo tego, a jak mawia wielki mędrzec Bahrani “złe do złego ciągnie” Bardzo wam współczuje i tobie synu - Amani spojrzał w stronę Adila - ale za dużo tego wszystkiego. Zły cień nad wami, oj zły. Zapewne jeszcze wiele krzywych ścieżek przed wami, a ja mam rodzinę i dom na utrzymaniu. Żona przygotuje dla was strawę na drogę, a ja obiecuje modlić się do wszystkich bogów o powodzenie dla was, ale musicie niestety opuścić mój dom.
- A więc odmawiasz pomocy potrzebującym - upewnił sie Akbar - Trudno, dzięki i za to. Pewnie schwytają naszego smoczego przyjaciela ale tak widać musi być. Oczywiście postaramy się go uratować, ale sam wiesz jak to w życiu bywa. Jeśli nam się nie uda wezmą go na tortury. Ooo, z pewnością długo wytrzyma ale w końcu zacznie mówić, każdy zaczyna. Niestety może wtedy zdradzić, kto nam pomógł. Przyjacielu, nie narażaj nas wszystkich i swej rodziny. Pozwól nam zostać jeszcze z dzień czy dwa, poszukamy innego, bezpiecznego lokum i wyniesiemy się.
- Czcigodny panie - zaczął bardzo oficjalnie i poważnie Amani - Pomogłem już wam. Gościłem was u mnie w seraju, ostrzegłem przed obławą i użyczyłem własnego domu, jak najlepszemu przyjacielowi. To wy złamaliście prawa gościnności i zniszczyliście spokój w moim domu. Bogowie widzą wszystko i sprawiedliwie i słusznie osądzą. A teraz na koniec jeszcze ty, zamiast podziękować i przeprosić grozisz mi i mojej rodzinie. Won! - krzyknął krasnolud - Won! Bo psami poszczuje!
- Odejdziemy zatem - odparł Akbar - Dzięki za to co zrobiłeś, rozumiem twój strach. Lecz nie straszyłem cię, ani nie groziłem. Jedynie przedstawiłem fakty takie jakimi są. Bywaj i oby szczęście ci sprzyjało.
- Bywajcie - odparł krótko Amani z rękami założonymi na piersi. Zniesmaczona postawą Akbara Aria chciała chociaż zapłacić gospodarzowi za pobyt w seraju, lecz krasnolud krótko odparł, że nie chce ich przeklętych pieniędzy. Czarodziejka przeprosiła cicho Amaniego za problemy, podziękowała za gościnę, schowała pieniądze i ruszyła za towarzyszami.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline