-Tylko uważaj tam na dole!-krzyknął w dół studni-Jak coś się będzie dziać to cię wyciągniemy! Nie ma co ryzykować życia dla błyskotki nieważne jak cennej.
Patrzył jak góral łowi hakiem szkielety i kontrolował magiczny ognik.
-Jeżeli przesunąć ci światło to wskaż gdzie!
W końcu coś złowił.
-Mam go.-usłyszał.
-To co panowie, wyciągamy.
Odwrócił się by zmusić zdobycznego konia do wyciągnięcia kompana. Nie pamiętał kto na to wpadł ale to był lepszy pomysł niż przywiązać się do drzewa. Nie będą musieli go wyciągać a zrobi to koń.
Koń ruszył z wielką prędkością wprost na niego uskoczył na bok dziękując bogom za refleks inaczej niechybnie wpadłby do studni. Zwierze kwiczało przeraźliwie. -Moritz!-krzyknął podnosząc się i podbiegając do studni, w której zaklinował się koń.
-Gdzie jest mocowanie tej cholernej liny!?-rzucił biegając wokół studni sztyletem w ręce w poszukiwaniu liny by ją odciąć-musimy wyciągnąć tego konia!
Rozejrzał się dookoła szukając czegokolwiek. Spojrzał na konia szukając rozwiązania, jak go wydostać? Z każdym uderzeniem serca czuł upływający czas i coraz większą bezsilność.
W ostatnim pomyśle dopadł z sztyletem w ręku do cembrowini i zaczął dłubać w zaprawie i wyciągać stare cegły nad miejscem gdzie powinna być przywiązana lina. Jeżeli dostanie się dość nisko będzie mógł ja odciąć wydostać konia i pomóc uwięzionemu. |