Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2015, 21:25   #41
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jochen doszedł do wniosku, że wolałby długie wakacje na pustyni, niż kąpiel w takiej paskudnej cieczy, na dodatek pełnej truposzy w różnym stanie rozkładu.

- Chcesz tam zejść, Felixie? - spytał uprzejmie. - Czy jesteś pewien, że to rozsądne wyjście? Czy też może raczej zejście...
Oby nie z tego świata, dodał w myślach.

Spojrzał jeszcze raz w głąb studni, po czym odwrócił się i z pewną ulgą odetchnął świeżym powietrzem.

- Liny mamy - stwierdził - ale może jednak najpierw wypróbujemy jakiś inny sposób?
 
Kerm jest offline  
Stary 01-02-2015, 22:38   #42
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Roześmiał się na uwagę pana Ivana.
-Nawet nie zauważam, że tak mówię. Jestem wytresowany jak zwierzęta w cyrku. Od maleńkości uczono mnie poprawnego dworskiego zachowania. Do rodziców mówiłem panie ojcze i panie matko per pan także musiałem zwracać się do moich nauczycieli na zamku ojca a potem formalny sposób mowy utrzymywał się gdy studiowałem. Cieszmy się że z automatu nie mówię mistrzu lub panie oficerze. Właściwie to chyba tylko z rodzeństwem rozmawiałem normalnie zanim zdążono mi wbić do głowy ten sposób.




-Cóż coś tam jest na dole z błyszczącego materiału i magicznego. Albo źle widzę albo nie jestem wstanie opisać koloru magii jaki studnia przyciąga. Może to być nawet dzieło wysokiej magii elfów.-oczy mu się zaświeciły na samą myśl zdobycia takiego artefaktu.
-Przygotuje światło by zobaczyć wyraźniej. Odejdę dalej, gdyby coś znowu się stało lepiej by was nie dotknęło.
Ściągnął z konia magiczną księgę i instrumenty pisarskie, głęboko westchnął i zabrał się do pracy. To był prosty zwój, nie powinno mu się znowu. Przytrafić coś takiego jak w strażnicy.


Uwolnił magiczną moc i wysłał światło w głąb studni.
-Są i zwłoki, wiele. Nie wyglądają na to by miały spokojną śmierć. Pewnie nikt nie był tak mało rozważny by tam wejść bez planu jak wyjść. Coś innego musiało ich zabić, albo powietrze jest trujące albo martwi wciągają żywych albo coś jeszcze innego. Ten zapach sugeruje coś trującego. Zbyt ryzykowne by tam wejść. Roran zabrał zestaw wspinaczkowy zwykła lina to nie to samo.
Spojrzał na wiadro.
-Może dałoby się coś wyłowić wiadrem? Gdybyśmy mieli dość długi kij moglibyśmy manipulować wiadrem pod wodą i wybrać to co leży na dnie. Głównie ludzkie szczątki ale może i pierścień.
Podszedł do drzewa i ściął najdłuższą gałąź.
-Zobaczmy czy starczy. Jeżeli uda mi się dopchnąć wiadro do dna to jak je zacznę wyciągać obróci się i może zagarnie coś z niego.
Zrzucił wiadro dnem do góry i włożył kij sprawdzić jak głęboko sięgnie
 
Matyjasz jest offline  
Stary 01-02-2015, 23:02   #43
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Wolfgang nie tracił czasu na przeładowanie muszkietu. Odrzucił broń, licząc, że krasnoludy się nią zaopiekują, sam zaś długimi susami rzucił się za uciekającym łowcą czarownic. W biegu wyciągnął swój zweihander i ściskając go pędził za czmychającym w podskokach Schmitzem. Nie tracił tchu na żadne krzyki, liczył się teraz tylko dystans, jaki ich dzielił i to by go jak najszybciej pokonać. Krew tętniła Wolfowi w uszach, zagłuszając wszelkie myśli, poza zwierzęcym pragnieniem, by dogonić ofiarę i rzucić się na nią.
 
Earendil jest offline  
Stary 01-02-2015, 23:55   #44
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
świt 12 Kaldezeita 2514 KI

Wzgórzyste obrzeża Steigerwaldu

Krasnoludy zostały daleko w tyle, a zarówno ścigany jak i ścigający byli już wyczerpani gonitwą. Perlisty pot spływał po czołach. W lesie zapadła cisza i zapanowało napięcie. Oczy zwęziły się w szparki, zza których buchał ogień. Zarówno opętany żądzą zemsty Eisenhauer jak i złapany w pułapkę Schmitz nie przypominali teraz Sigmarytów, którzy winni stać po tej samej stronie barykady, lecz bezlitosne, dzikie stworzenia, gotowe bez wahania pogrążyć się w krwawej i szalonej rzezi. Dwóch pojedynkujących się mężczyzn krzesało w milczeniu iskry z ciężkich kling, które to wznosiły się, to opadały, a chrapliwe oddechy i odgłosy szurania stóp mieszały się z głośnym brzękiem mieczy, gdy tak nacierali raz po razie, jak ludzie ścinający olbrzymie drzewa. Wolfgang do walki rzucił się z dewastującą siłą huraganu wyrywającego całe gaje młodych drzewek, natomiast Uwe poruszał się jak nieuchwytny duch, cały czas odskakując i uderzając w momencie odejścia. Obaj mężczyźni stękając z wysiłku skakali dookoła siebie w zrytym gruncie wzgórza, to stosując proste pchnięcia i próbując pozbawić przeciwnika równowagi, to znów tnąc niespodziewanie po nogach lub torsie albo też uderzając z góry czy z boku.

Nagle Landsknecht zakręcił młynka mieczem i trafił z głośnym dzwonieniem w miecz inkwizytora, który pękł, lecz zanim zdążył wyprowadzić kolejny, już zdawałoby się śmiertelny cios, pięść inkwizytora - niczym młot - ze straszliwą siłą uderzyła w szczękę dręczyciela. Gwiazdy zawirowały uderzonemu przed oczami i zanim zdążył otrząsnąć umysł z czarnych pajęczyn, łowca czarownic zamachnął się wydartym z rąk śmiałka mieczem z całej siły jak rzeźnik, jednym cięciem rozdzierając jego brzuch. Purpurowa fontanna trysnęła na trawę. Krew ciekła spomiędzy palców rannego przytrzymujących głęboką ranę i spływała po jego udach.

Bohater nie był w stanie sobie wytłumaczyć, jak udało mu się stanąć na nogi w takim oszołomieniu. Nie tracąc czasu, Uwe zerwał do biegu i uciekł w obawie przed krasnoludami, zabierając ze sobą miecz awanturnika. Gonić go, czy szukać pomocy? Prymitywny instynkt podpowiadał mu, że niedługo może się wykrwawić.


Wolfgang - głęboka rana

- co turę możliwość utraty kolejnego PŻ, chyba że bohater będzie przytrzymywał ranę jedną ręką (wszystkie inne testy wykonywane są wtedy na połowę umiejętności)




 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 06-02-2015 o 21:45.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 02-02-2015, 00:16   #45
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Zawył z bólu i splunął krwią, ale nie dał za wygraną. Adrenalina jeszcze nie opadła, wciąż mógł biec. Zatem to zrobił.

Podtrzymując ranę jedną ręką, drugą sięgnął po swój sztylet i rzucił się w stronę uciekającego Schmitza. Walka jeszcze nie skończona, zresztą, Wolfgang nie mógł pozwolić, by ten syn parszywego knura zwiał z jego bronią. Warcząc jak wilk, biegł za przeciwnikiem, gotów zabić go, choćby własnymi zębami, nawet jeśliby to miała być ostania rzecz jakiej dokona. I pewnie tak będzie, ale rozsądne myśli nie miały teraz dostępu do głowy rozjuszonego wojownika.
 

Ostatnio edytowane przez Earendil : 02-02-2015 o 09:06.
Earendil jest offline  
Stary 02-02-2015, 00:51   #46
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
świt 12 Kaldezeita 2514 KI

Wzgórzyste obrzeża Steigerwaldu

Oddech przeszedł w świszczące sapanie. Wolfgang gonił Schmitza jak pies, pokiereszowany, ale niezwyciężony. Łowca czarownic, widząc, że Eisenhaurer nie chce dać za wygraną, odwrócił się i stanął z pochyloną głową, na rozstawionych szeroko nogach, niczym uosobienie niespożytej, pierwotnej siły. Na ramionach nabrzmiały mu węzły mięśni, a twarz zastygła w grymasie straszliwej wściekłości. Landsknecht cofnął się lękliwie - zdychający tygrys nie przestawał być niebezpieczny.

I tak było - miotający się drapieżnik skoczył do przodu, ogromny miecz wzniósł się w górę, a bohater ledwo zdążył wykonać unik ciałem - poczuł jak ostrze dosięga jego spodni i przecina mu skórę. Inkwizytor uśmiechnął się, a w jego oczach płonęły ogniki niemej satysfakcji, która trwała dopóki, dopóty nie poczuł zimnej stali sztyletu wbijającego się w bok. Z rękojeścią drgającą w ciele ostatni raz wrzasnął w krótkiej agonii i z jego twarzy uszedł cały rozsądek doświadczonego wojownika, zgasł jak zdmuchnięty płomień świecy.

Tak oto nieustraszony pogromca Chaosu zmarł w hańbie z ręki Sigmaryty, a jego krew użyźniła bezimienne wzgórza Steigerwaldu.

Wolfgang - krwawienie ustabilizowane




 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 06-02-2015 o 21:46.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 02-02-2015, 08:42   #47
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Wolfgang stał przez chwilę nad wrogiem, wpatrując się z uporem w twarz zmarłego, niemal nieświadom swojego triumfu. Nie czuł złości, ani nienawiści wobec Schmitza. Te mógł czuć wobec żywego i kąsającego łowcy, jednak teraz stał oniemiały, niepewny co począć. Trwał tak do czasu, gdy ciało przypomniało mu bólem o odniesionych ranach. "Trzeba to opatrzyć", pomyślał, ale na szczęście już nie krwawił, mógł to zostawić na później.

Wyszarpnął z dłoni Uwego swój miecz i przyjrzał się mu. Sam jego wygląd mógłby świadczyć o trudach tego boju. Głębokie szczerby zdobiły ostrze od sztychu po jelec. Choć wciąż wyginał się z przyrodzoną mu giętkością, to nie było wątpliwości, że przy każdym następnym uderzeniu wzrasta ryzyko pogłębienia się pęknięć. Zarówno zweihander, jak i sztylet były stracone. Eisenhauer oddał zatem te dwa ostrza trupowi Schmitza, zaciskając jego dłonie na każdym z nich.

Teraz Wolfgang musiał zwrócić się do krasnoludów o pomoc przy opatrywaniu swoich ran, może oni wzięli ze sobą jakieś bandaże, albo znaleźli je przy rzeczach Uwego.

Z łupu po łowcy wziął dla siebie niewiele. Oba pistolety, wraz z kulami i prochem, sztylet, by wyrównać stratę po jego zużytym egzemplarzu oraz dwuręczny młot. Zważył w rękach broń, nie był to co prawda miecz, ale musiał wystarczyć.

Kiedy tylko całą trójką oporządzili się, Wolfgang milcząc powrócił na miejsce zgonu Schmitza, dzierżąc w ręce goedendag. Nie miał zamiaru opuścić tego miejsca, nim nie pochowa, choćby i w płytkim grobie, swojego przeciwnika. Miał nadzieję, że krasnoludy to zrozumieją.
 

Ostatnio edytowane przez Earendil : 02-02-2015 o 09:17.
Earendil jest offline  
Stary 02-02-2015, 21:24   #48
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Skradający się świt 12 Kaldezeita 2514 KI

Wzgórzyste obrzeża Steigerwaldu

Thurin odprowadził wzrokiem biegnących ludzi. Zaklął, przeklął swe krótkie nogi, to, że nie zareagował na tyle szybko, by ustrzelić łowcę czarownic. Podłubał w błotnistej glebie okutą gromrilem podeszwą buta, pozostawiając pościg Wolfgangowi i Roranowi.

Potarł knykcie zmęczonymi, płaskimi dłońmi. Marzył o ciepłej kąpieli, miękkim sienniku i spokojnym śnie. Szczęśliwi uczciwi obywatele miast i wsi, pracujący ciężko i snem rozkosznym się radujący. Zaraz by to wzięła; nie wyspał się dobrze od... sam już nie wie ilu dni. A kiedy ostatnio się najadł? Śniegi jeszcze wtedy leżały, roztopy ledwo się zaczynały. A co z tego postu i wędrowania ma? Pęcherze, hemoroidy i katar. Smarknął przez palce; tej glebie gównianej skądinąd nie zaszkodzi już nic. Wytarł nos rękawem kurtki. Co za kurewsko nieprzyjemny poranek. Bogowie! Może jeszcze padać zacznie, hm? No? Nie ma deszczu, kropelek wody?

- No co? - warknął, patrząc na poranne niebo. - Nie stać was, leniwi jesteście? Hm? Sam powierzchnię nawilżyć mam?

Nawilżył; żółty co nieco strumyk zrobił się. Jak znał życie, to ze strumyka zara jaki potwór rzeczny, roztwór wszeteczny wynijdzie. I jego, Thurina, w dupę użre straszliwie a boleśnie.

Otrzepał męskość i zawiązał sznurówki nogawic. Co za parszywy dzień. Przeskoczył z nogi na nogę i ruszył ku ekwipunkowi łowcy. Odłożył na bok, na pień powalony pistolety, które mu w oko, z prochem; płaszcz ciężki;kołczan do arbalestu;jedną, srebrną tabakierkę; część pieniędzy; buty. Podrapał się po głowie. Ciekaw był, jak się skończył pościg za Uwem.


***

- Wyglądasz gorzej niźli ja. - popatrzył na Wolfganga. - Prawie dałeś się zabić półnagiemu łowcy czarownic bez oka? Hm... szkoda, że nie ustrzeliłem gada z arbalestu, ale nic to... ważne, że żyjesz.

Odchrząknął.

- Nim ruszysz grzebać skurwiela. - rzekł do pleców Wolfganga. - Podzielmy łupy ogólnie i całkowicie. Pistolety odstąpię ci, prawda, ale to, com na pniu omszałym złożył, do tego prawa roszczę sobie. Zgoda?
 
Fyrskar jest offline  
Stary 03-02-2015, 19:57   #49
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
12 Kaldezeita 2514 KI, chłodny poranek

Bezludne wschodnie równiny Wallerfangen

Moritz ostatni raz spojrzał na przycupniętą kolonię gawronów i opuścił się na linie w paszczę studni. Patrząc w górę, widział żuraw, twarze towarzyszy i ołowiane sklepienie. Otoczony wilgotnymi kamieniami, które pokryły się już mchem i pleśnią zapomnienia, lustrował diaboliczny widok, jaki przedstawiało dno samej studni. Kości piętrzyły się bieliście niby fale spienionego morza, niektóre osobno, inne zaś jako nierozpadłe jeszcze do cna kościotrupy; te ostatnie zastygłe były w demonicznie obłąkańczych pozach: broniły się przed jakimś zagrożeniem bądź wpijały się ludożerczo w swoich towarzyszy. Czarodziejskie światło Felixa rozświetlało te szaleńcze rozsypisko ludzkich kości, jednak sytuacja nie była dzięki temu ani na jotę mniej upiorna.

Jaki ohydny podstępek krył się w stosach ludzkiego ścierwa? Góralowi, który całe życie nasiąkał miejscowymi legendami i bajaniem przesądnego gminu, bardzo łatwo przychodziło zaludnianie mroku cienistymi kształtami koszmaru, mimo że w ciągu życia miał już do czynienia z niejednym okropieństwem, z niejednym naruszeniem praw Natury. Wydawało mu się, że widzi od czasu do czasu bąble na tafli wody. Szlam na wyciąganych kościach był porowaty i - mógłby przysiąc - bulgotał! Chociaż już sam nie wiedział, czy nie niepokoi się czasem na próżno. Czy muł się faktycznie poruszył - nie potrafił orzec; myślał, że tak, leciuteńko.

Całe szczęście byli oni. Towarzystwo ludzi działało na mężczyznę pokrzepiająco. Obłędne rewelacje zawsze rozwiązywały języki, także oszołomiona grupa rozszeptała się na dobre.

- Ohydne... Śluz bulgocze, jakby coś tam w głębi się czaiło - relacjonował odważny Vogendorfczyk.



Zapomniane wieki temu, których legendy przetrwały w postaci dziwnych opowieści mamrotanych we wioskach w samym sercu gór...

Bezimienna wioska na wschodnich równinach graniczących z Athel Davandrel


- Proszę, oto twój pierścień, wielmożny panie. Racz wybaczyć zachowanie Christopha, młody to i głupi chłopak, świata widział mało, a że z biednej rodziny, to taka błyskotka musiała zrobić na nim wrażenie, ludzka chciwość nie zna granic - sołtys mówił, co mu ślina na język przyniesie, mając nadzieję, że tajemniczy podróżnik, odmieniec otoczony dziwnymi podejrzeniami, nie będzie mścił się na mieszkańcach za taką zniewagę. Najlepiej by było, gdyby w ogóle tu nigdy nie przyjechał. Mogli go zatrzymać przed bramą i odesłać - że też nie pomyślał o tym wcześniej!

- Kazałem chłopakom go złapać i przyprowadzić przed pańskie oblicze, kara przywróci mu rozsądek - kontynuował przywódca osady. - Złodziej jest złodziejem i powinien być osądzony jak złodziej, nie możemy tolerować takiej swawoli, sam wielmożny pan dobrze wie, że kierujemy się prawem, jesteśmy cywilizowani...

- Cywilizowani, tak... - szyderczy uśmiech lekko tknął jego ust. Podniósł do góry pierścień i popatrzył przez niego na świecące słońce. - Tak wiele zachodu dla tak marnej zdobyczy? Przecież to tylko błyskotka Christophie... - odwrócił się do zebranego tłumu. - Żadnego widowiska nie będzie, możecie się rozejść. Daruję Christophowi jego winę - odkaszlał w trzymaną w dłoni chusteczkę. - Co więcej, możesz zatrzymać pierścień. Pod jednym warunkiem. Musisz wyłowić go ze studni - elf pod pozorem zakasłania teatralnym kaszlem, wymamrotał coś pod nosem, zasłaniając się brokatowym szalem. Następnie pstryknął palcami, a obrączka wpadła w czeluść studni.

- Nawet wielmożny pan nie wie, jak się cieszę, że wszystko tak dobrze się ułożyło - sołtys zaczął swoją dziękczynną, pojednawczą przemowę, podczas gdy jego rozmówca stał niewzruszony i milczał jak zaklęty. - Czy podzieli pan z nami posiłek? Zapraszam w moje skromne progi...

- Obawiam się, że to powietrze nie służy moim schorowanym płucom - powiedział. - Z tego powodu wyruszam natychmiast w drogę. Dziękuję wszystkim za gościnność, a przynajmniej za dobre chęci - powiedział aż boleśnie ironicznym głosem.

Gdy już był poza bramami miasta, na jego wargach pojawił się pogłębiający uśmiech. Powtarzał z satysfakcją wyszeptaną inwokację, śmiejąc się coraz głośniej...

Dia ad aghaidh's ad aodann... agus bas dunach ort! Dhonas's dholas ort, agus leat-sa!


12 Kaldezeita 2514 KI, chłodny poranek

Bezludne wschodnie równiny Wallerfangen

- Mam go - powiedział z ulgą Moritz, nie mogąc już dłużej znieść potwornych intuicji gnieżdżących się w jego głowie. Czy muł się faktycznie poruszył - nie potrafił orzec; myślał, że tak, leciuteńko... Zwykła złota obrączka spoczywała na palcu podciągniętego haczykowatym kijem szkieletu. Góral zerwał błyskotkę z truposza i wtedy stała się rzecz, której nikt nie przewidział ani nie potrafił przewidzieć, nawet snując mgliste, najbardziej szalone domysły.

Vogendorfczyk sam nie wiedział, czy to on założył pierścień na swój palec, czy też biżuteria ożyła, owijając się wokół niego jak wąż wokół ofiary - najskrajniejsza zgroza często poraża pamięć litościwym paraliżem.

Dia ad aghaidh's ad aodann... agus bas dunach ort! Dhonas's dholas ort, agus leat-sa!

Koń, do którego przywiązana była lina, nagle wystrzelił w stronę studni, pchany przez niewidzialną siłę z taką łatwością, jakby chodziło o przegonienie muchy ze ściany. Śmiałkowie odskoczyli w ostatniej chwili. Rumak rżał ze strachu i furii, przewracał ślepiami, toczył pianę z pyska i ślizgał się jak oszalały, lecz wkrótce jego zad i większa część tułowia zniknęły w czeluści studni i bezradny utknął w niej na dobre, wydając niewiarygodnie szaleńcze parsknięcia.

Dia ad aghaidh's ad aodann... agus bas dunach ort! Dhonas's dholas ort, agus leat-sa!

Ciężki niczym najcięższa ze spiżowych statui, Moritz uderzył w dno, pogrzebany głęboko pod upiornym usypiskiem ludzkich bądź półludzkich kości zastygłych w panicznej trwodze. Był jak kotwica, lecz nie był sparaliżowany - miał czucie w rękach i nogach. Gdyby tylko nie był przysypany szkieletami, mógłby sięgnąć po sztylet, mógłby odrąbać palec z przeklętym pierścieniem... Wypełniony niewysłowioną odrazą, lecz świadomy zbliżającej się prędko zguby i pobudzony swą bezradnością, dotkliwie odczuwał pragnienie powietrza. Pomyślał jeszcze raz o pozostawionej towarzyszom zaszyfrowanej wiadomości, której tajemnicy już nie będzie dane mu poznać...

Dia ad aghaidh's ad aodann... agus bas dunach ort! Dhonas's dholas ort, agus leat-sa!

Wschód 12 Kaldezeita 2514 KI szybko czerwieniał.

Moritz dnia 12 Kaldezeita 2514 KI pojechał poza wschód słońca.

- Niech i tak będzie. Takie jest przeznaczenie wojownika.
- R. E. Howard
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 03-02-2015 o 21:28.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 04-02-2015, 22:47   #50
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Tylko uważaj tam na dole!-krzyknął w dół studni-Jak coś się będzie dziać to cię wyciągniemy! Nie ma co ryzykować życia dla błyskotki nieważne jak cennej.
Patrzył jak góral łowi hakiem szkielety i kontrolował magiczny ognik.
-Jeżeli przesunąć ci światło to wskaż gdzie!
W końcu coś złowił.
-Mam go.-usłyszał.
-To co panowie, wyciągamy.
Odwrócił się by zmusić zdobycznego konia do wyciągnięcia kompana. Nie pamiętał kto na to wpadł ale to był lepszy pomysł niż przywiązać się do drzewa. Nie będą musieli go wyciągać a zrobi to koń.
Koń ruszył z wielką prędkością wprost na niego uskoczył na bok dziękując bogom za refleks inaczej niechybnie wpadłby do studni. Zwierze kwiczało przeraźliwie.
-Moritz!-krzyknął podnosząc się i podbiegając do studni, w której zaklinował się koń.
-Gdzie jest mocowanie tej cholernej liny!?-rzucił biegając wokół studni sztyletem w ręce w poszukiwaniu liny by ją odciąć-musimy wyciągnąć tego konia!
Rozejrzał się dookoła szukając czegokolwiek. Spojrzał na konia szukając rozwiązania, jak go wydostać? Z każdym uderzeniem serca czuł upływający czas i coraz większą bezsilność.
W ostatnim pomyśle dopadł z sztyletem w ręku do cembrowini i zaczął dłubać w zaprawie i wyciągać stare cegły nad miejscem gdzie powinna być przywiązana lina. Jeżeli dostanie się dość nisko będzie mógł ja odciąć wydostać konia i pomóc uwięzionemu.
 
Matyjasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172