Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2015, 13:29   #620
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Roran z wolna szlajał się po pobojowisku. Nie miał lepszych zajęć a spał niedawno, tak więc nie spieszyło mu się aż tak bardzo ku temu. Tak po prawnie ciągle tylko spał, srał, spał, srał, czasem szedł. Tyle dobrego, że czynności te nie myliły się jego organizmowi aż tak bardzo już i coraz rzadziej spał srając albo srał idąc. Bo tak po prawdzie, to był chwilowo wrakiem, o czym wiedział. I nie planował bynajmniej zapomnieć o tym jak do tego doszło. Jebani wynalazcy z ich jebanymi, durnowatymi pomysłami. Chodził tak i chodził, myśląc o tym wszystkim. Zebrał szmaty do powiązania w worek, co by pół kolczugi przez Detlefa znalezionej nieść, wypatrzył też niewielki a kształtny wisiorek. Ha, wiedział że z tego Thorvaldsona taki sam przeszukiwacz jak Thazor. Brąz, mało warty i nie większy od monety ale kształtny i od razu rzucający się w oczy, jak nic. Głowa kobry, rzadko spotykana, misterna robota.



***

Wróciwszy rozejrzał się po wszystkich i głośnym chrząknięciem przyciągnął ich uwagę.

-Znalazłem to coś na pobojowisku. Warte parę pensów na oko. Powinienem wrzucić do wspólnego wora ale podoba mi się i zachowałbym to by nosić, jeśli wyrazicie zgodę. Czuję, że może przynieść mi szczęście. – rozejrzał się czekając na ich słowa.
Kobra, kto wie, w Arabii jeszcze go nie było.

***

Później był już tylko smaczny, leniwy i długi sen. Raźny i dający wypoczynek. Mrucząc rozkosznie, rozbójnik i morderca przeciągał się przez sen. Odjeżdżał właśnie na wiernym Grundim w siną dal zachodzącego słońca z workiem wspólnych dóbr, za nim zaś leżeli skatowani kompani, Detlef ze zmiażdżoną kopniakami twarzą, spalony żywcem Dirk i reszta kompani… Jakie przyjemne słoneczko, jak dobrze. Jak w końcu udało wyspać mu się bez koszmarów.
 
vanadu jest offline