Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2015, 20:13   #3
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Gdy słońce powoli unosiło się ponad dachami lepianek w biedniejszych dzielnicach Seireitei, podziwiał to ze szczytu własnego domostwa położonego wewnątrz murów Drugiej Dywizji. Lubił w ten sposób witać dzień, chociaż z powodu natłoku pracy nie często miał do tego okazje. Tym razem obraz zamiast go uspokoić, wprawił go w dodatkowe przygnębienie. Nerwowe napięcie wywołane koszmarnymi snami zacisnęło się na jego sercu, gdy podziwiał szkarłatną kulę pojawiającą się na niebie.
- Słońce czerwono-krwistego gniewu otoczyło niebiosa zewsząd
Wspaniałe, niepojmowalne przez Człowieka Śmiertelnego, a każdy
Rydwan Płciowy był Troisty. – powiedział cicho, a wiatr poniósł jego słowa w dal. Nim jeszcze ostatnia sylaba ucichła, znajdował się już w swoim pokoju, przygotowując się do wyruszenia do Rukongai.
Jako porucznik Drugiej Dywizji i dowódca drugiego oddziału Onmitsukidou mógł bez zbędnych formalności opuścić teren Trzynastu Dywizji. Było to niezbędne do wykonywania jego obowiązków. Celem działalności jego grupy było identyfikowanie oraz unicestwianie przestępczości zorganizowanej w dzielnicach Seireitei. Opierało się głównie o nadzór, zdobywanie informacji oraz interwencje w przypadkach, które mogły by zagrozić spokojowi miasta jak i notabli. Często też stanowili źródło pozyskiwanych informacji na temat najbardziej poszukiwanych przestępców oraz koordynowali grupy szybkiego wsparcia wraz z członkami Szóstej Dywizji. Chcąc nie chcąc spędzał w dystryktach więcej czasu niż by tego chciał, ale nie narzekał. Nie był typem osoby, która obowiązki na niższych stopniem. Wolał sam wszystkiego doglądać i pomagać w miarę możliwości.
Wkrótce wyruszył do jednej z placówek w 34 dzielnicy, odziany w strój Onmitsukidou ze swoją wierną kataną na plecach.


Kryjówką była jedna z wielu melin hazardu. Dowództwo właściwie zostało zaproszone przez jej właściciela Misushiego Takazagi, który miał dość rozrób w swoim lokalu. Głębszy wywiad wykazał, że jego młodsza córka została porwana i oddana w harem jako prezent jednemu z lordów kryminalnego półświatka. Bukemizu zaaranżował wprowadzenie właściciela do siatki wywiadowczej, oczywiście z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, po czym „kupił” sobie jego wdzięczność rozbijając syndyk porywający młode kobiety w różnych dystryktach i zwracając mu córkę. Początkowo Takazagi był tak wdzięczny, że dostarczał całe stosy papierów dotyczące nazwisk kontaktów, co grubszych ryb jak i również dat rozmaitych spotkań od dostaw prohibicyjnych towarów, poprzez handlowanie ludźmi na terminach spotkań całych klanów przestępczych. Porucznik był pod wrażeniem informacji zbieranych przez nowy nabytek. Postanowił jednak, wraz z kapitanem, osłabić entuzjazm właściciela nie chcąc narażać go na podejrzenie i jednocześnie nie paląc sobie tak ważnego punktu informacyjnego. Uznano, że wykorzystywanie od 10 do 25 procent dostarczanych danych powinno odsunąć od niego podejrzenia, zaś gdy sytuacja robiła się zbyt nerwowa, zawsze znajdował się jakiś kret, którego można było poświęcić.
Częściej wykorzystywano szulerni jako punkt wypadowy, gdyż znajdowała się w bliskim towarzystwie do wielu interesujących punktów. Dodatkowo kiedyś stanowiła punkt przerzutowy dla dostaw broni, posiada więc ukryty pod podłogą całkiem pokaźny składzik, przerobiony obecnie na punkt nasłuchowy, oraz dobrze ukryte wejście od zaplecza. Jedynie ktoś dobrze poinformowany wiedział którą deskę nacisnąć by uruchomić mechanizm. O tej porze, miejsce było puste. Ostatnio nie natrafili na żaden interesujący trop w przylegających dystryktach skupiając się na tych bardziej oddalonych od centrum, w którym dochodziło do przejawów kanibalizmu. Jedynymi członkami drugiej dywizji którzy znajdowali się w okolicy był zakamuflowany pijaczek, który pilnował tajnego wejścia od zaplecza oraz ochroniarz szulerni. Dlatego miejsce to nadawało się wręcz idealnie do rozmyślań i nie tylko.

Usiadł na jednej z skrzyń pod ścianą i odpalił urządzenie na nadgarstku, jego własny wynalazek.

Przed jego oczami zawisł obraz małego placyku, najwyraźniej targowiska przez które przetaczała się plejada postaci. Jedna z nich, młoda kobieta, była wyraźniej zarysowana. Uśmiechnięta, otoczona wianuszkiem piskliwych dzieci przechodziła od stoiska do stoiska rozmawiając, żartując, przeglądając i kupując owoce. Bukemizu uśmiechnął się mimowolni na wspomnienie ich ostatniego spotkania ale zaraz też przypomniał sobie sen w którym odgrywała główną role. Przesunął dłonią przez obraz włączając plik odtwarzania. Pojawił się dom, prześwietlony skanerem a w środku ona, krzątająca się jak co wieczór. Obejrzał jeszcze kilka fragmentów z minionego wieczora, nocy oraz poranka.
- Nic się nie działo - uspokajał sam siebie. – Przynajmniej nic dziwnego. Popadniesz w paranoje jak będziesz się tak wszystkim przejmował.
Nagle coś usłyszał. Jednym szybkim ruchem stanął na równe nogi wygaszając urządzenie. Wejście otworzyło się na moment, wpuszczając do środka inną postać ubraną tak samo jak on. Usłyszał delikatny, miękki głos:
- Taichou
- Kuro Kanaria – odparł kiwając jej głową i prosząc by wstała. W grupie Onmitsukidou każdy używał pseudonimów by nie zdradzać swoich prawdziwych imion. Z racji dowodzenia jego pseudonimem było „kapitan” i tylko on poza kapitanem Drugiej Dywizji znał imiona wszystkich swoich podwładnych.
- Pilna wiadomość do ciebie. – odparła wysuwając w jego stronę dłonie pomiędzy którymi fruwał czarny motyl. Bukemizu zmarszczył brwi.

„Wiedziałem, że tej nocy doszło do nagłego spotkania kapitanów, ale nie spodziewałem się tak szybkiego działania.” – analizował spiesząc się do baraków jego dywizji – „zwłaszcza, że użyto demonicznych motyli. „
Do ich uszu dochodziły informacje o rosnącym niezadowoleniu pośród dywizji, nawet wyznaczył kilku ze swoich ludzi by spróbowali dowiedzieć się czegoś więcej, ale było to trudniejsze od zbierania informacji o Rukongai. Dywizje były znacznie bardziej hermetyczne a stereotypowa wręcz niechęć pomiędzy nimi uniemożliwiała potwierdzenie plotek. Najwyraźniej tej nocy wydarzyło się jednak coś dużego, co znaczyło by że instynkt go nie zawodzi. Po dotarciu na teren baraków Dwójki, zatrzymał się jedynie na moment w swojej komnacie by założyć odpowiedni strój dla porucznika i natychmiast wyruszył na wzywane spotkanie. Nie wiedział jeszcze jak bardzo zostanie zaskoczony tym co tam zastanie.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 06-02-2015 o 20:19.
Noraku jest offline