Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2015, 16:46   #13
del martini
 
del martini's Avatar
 
Reputacja: 1 del martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumny
Ahh ta Nicole... Czemu ona zawsze musi być tak uparta? – pomyślał, ale czuł się na duchu znacznie lżej po tym jak ustały walki przy samolocie. Wtulił ją mocno do serca obejmując obiema rękami.
- Nie chciałem żebyś tu przyjeżdżała. Jeszcze kilka minut temu sytuacja nie wyglądała dobrze i nie wiadomo było jak się to rozwinie. Ale o tym pogadamy potem, dobrze skarbie?
Wypuścił ją z uścisku, po czym biernie patrzył jak blondynka zbierała świeże materiały od żołnierzy. Nie spodobał mu się sposób w jaki kilku z nich na nią patrzyło, wyraźnie kierując wzrok ku jej dwóm atutom oraz zgrabnym nogom. Żołnierze na misji rzadko mogli oglądać piękne panny, szczególnie w Pakistanie, gdzie spotkanie kobiety bez czadoru graniczyło z cudem. Jeremy doskonale ich rozumiał i nie zareagował w żaden sposób.
Nicole zdążyła przeprowadzić ledwie kilka krótkich wywiadów, gdy na rozkaz oficera została odesłana z powrotem do terminala. Po tej całej strzelaninie wolał nie rozdrażniać żadnych wojskowych, którym stres z pewnością się udzielił, więc jedynie odprowadził ukochaną wzrokiem, przesyłając całusa na pożegnanie.
No nie... Ciekawe ile jeszcze ta wiedźma będzie mnie prześladować? – pomyślał lekko rozbawiony Jeremy. Mimo kilku wolnych miejsc Francuzka usiadła akurat obok tego upiora.
Kilka chwil później zadzwonił telefon dyplomaty. Okazało się, że dzwonią kontraktorzy. Byli już na lotnisku. Jeremy bez trudu ich odnalazł – ciężko było nie dojrzeć dwóch potężnych, brodatych mężczyzn. Musiał teraz pożegnać się z resztą komisji.
- Do zobaczenia – zwrócił się do Niezapominajki. – Właśnie przyjechali po mnie kontraktorzy – pożegnał się bez żadnych czułości. W końcu w pobliżu była narzeczona.
- Panie Dobson, to ja będę już się zbierał. Przyjechali po mnie ci z Blackwater – rzucił krótko do sierżanta.
Ruszył w kierunku brodaczy, wysyłając krótkiego SMS-a do Nicole. Kobieta pojawiła się chwilę po wymienieniu uprzejmości między ukochanym, a ochroniarzami. Lance i Marek wywarli na parze raczej dobre wrażenie. Wyglądało na to, że mieli doświadczenie bojowe. Po załatwieniu formalności cała czwórka ruszyła do samochodu. Wyjście z przyjemnego, klimatyzowanego terminala na okropny upał, jaki panował na zewnątrz, zawróciło Jeremy’emu w głowie. Na szczęście szybko znaleźli się w wewnątrz auta.
Do ambasady było około 20 kilometrów. Attaché nie wiedział jaka jest sytuacja na zewnątrz, ale optymistycznie uznał, że w 25 minut powinni trafić na miejsce. Chciał jak najszybciej wrócić do domu. Potrzebował ochłonąć po ostatnich wydarzeniach. Postanowił poprosić o dzień wolny i wybrać się z narzeczoną na jakiś spacer. Wieczorem pójdą do jakiejś restauracji. A potem będzie czas na przyjemności... – pomyślał uśmiechając się nieznacznie.
 
__________________
I am not in danger, I AM THE DANGER
-Walter White

Ostatnio edytowane przez del martini : 08-02-2015 o 19:44.
del martini jest offline