Pozostawiliście za sobą ruinę... prawdopodobnie nikt nie będzie chciał odbudowywać tego miejsca. Było już przeklęte. (Tą informację potwierdził dzień później Szaman wioski który przybył zbadać sprawę wraz z Strażą Miejską.)
Szaman i jego przyboczni mieli ostatniego tygodnia wiele do zrobienia, zbadanie kilkanaście bardzo podobnych spraw w okresie tygodnia. Zawsze te same zeznania... obłąkanych jak twierdził Szaman. "Demony, Duchy, Upiory!! To miejsce jest przeklęte!!" później zawsze okazywało się że z przklętego miejsca znikały pieniądze i były totalnie zdemolowane. Nikt nie chciał wracać do opuszczonych siedzib. -5672 sztuki złota. Powtarzała Viliathen dochodząc do Portu. -Ludzie tu są naprawde bogaci... O widzę już statek! Mortius czuł rozpierające go od środka ciepło, może to dzięki tak łatwo zdobytych pieniądzach. Lecz ciepło nie było miłe i kojące, zadawało ból... Gdy zoorientował się że to nie w jego wnętrzu tylko w kieszeni coś płonie, rzucił się na ziemię swoim ciałem dusząc ogień. Książka która z niewiadomo jakiego powod zaczęła płonąc, nie książka, lecz tylko okładka z dwiema stronami poranionymi ogniem, tyle z niej zostało. Było za późno by mógł ją cała przeczytać, nie miał czasu wcześniej... lecz zostały dwie strony. Znalazca zaczął czytać na głos. -"Muzyka i Taniec to prawdziwe pasje wielu bardów - dla nich to coś nieuchwytnego, wręcz magicznego. Prawdziwi mistrzowie potrafią swą grą i tańcem czynić cuda - istną magię. Bo czyż istnieje coś wspanialszego niż piękne damy tańczące w rytm cudownej muzyki? Dla niektórych bardwó jedyną wspaniałą rzeczą jest gdy taniec trwa wiecznie. Wydaje się to niemożliwem lecz istnieją osoby których zamiłowanie do tańca przerodziło się w obsesję Niekończący się taniec istot, które wsłuchują się w graną przez nich muzykę, stał się głównym celem w życiu. (...) Jedynie coś nieumarłego może istnieć nawet w nieskończoność. Jedynie ktoś nieumarły może tańczyć wiecznie. (...) Niekończący się spektakl wymaga także nieśmiertelnego widza..."
Gdy Mortius zakończył czytanie przywitał was najprawdopodobniej kapitan statku. -Witajcie!
Gahn wystawił rękę z pękatą sakiewką oraz z kawałkiem papieru w ręce kapitana bez słowa. Kapitan przejrzał oby dwa przedmioty. -Jeden z waszych już zapłacił za siebię niemiły z niego gość poskarżył się Jest już na pokładzie bodajże w kajucie o a wasze kajuty są już gotowe.
Przeskoczyliście na statek, był przeciętnej wielkości jak na kupiecki, lecz dosyć solidny i czysty. Waszą uwagę przykuła postać na dziobie statku, siedziała z dwoma cienkimi, zapewne elfickimi mieczami wbitymi w deski pokładu, trzymała ręce na rekojeściach patrząc wrogo w nicość. Była to... tancerka. Po ruchach jej warg było widać że coś nuciła.
Przechodząc obok zejścia w dół pokładu usłyszeliście lutnie... powolną pieśń Barda. |