Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2015, 17:06   #35
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Na temat swego udziału w wyprawie Mathias mógł powiedzieć wiele. Naprawdę wiele z użyciem naprawdę brzydkich słów. Ale znając swojego kapitana, jak i szypra lepiej było ograniczyć się do zbluzgania wszystkiego i wszystkich w myślach. No, chyba że chciało się zyskać lokum na dnie rzeki. Jednak na wzmiankę o przeprawie przez mokradła Szrama wypowiedział przekleństwo słyszalne już dla wszystkich. Jedyną pociechą w tej beznadziejnej sytuacji była nowa członkini załogi, która się nim zajmowała. Przynajmniej miał na czym zawiesić oko.

Shiffmann nie do końca wiedział, na co tak dokładnie klnie, kuśtykając zawieszonym na ramieniu któregoś z piratów. A wybór miał dość pokaźny. Zapierający dech w piersiach... smród terenu, po którym szli. Ból w nodze, który z różnym natężeniem przypominał o złamaniu niemal przy każdym kroku. Gryzące, latające, pełzające, bzyczące czy w inny sposób wkurwiające paskudztwa, których dookoła było pełno.

Nieproszeni goście w czasie postoju zdeklasowali wszystkie dotychczasowe niedogodności bagien. Można było nawet powiedzieć, że trolle łączyły je w sobie wręcz idealnie. Śmierdziały, z pewnością przy bliższym spotkaniu powodowały ból no i były paskudztwami.
Mathias w pierwszej chwili rozpatrywał strzelenie sobie w łeb. Mając do dyspozycji tylko jedną nogę ani nie nadawał się do porządnej walki, ani do jakiejkolwiek ucieczki. A tak miał przynajmniej pewność, że śmierć nie zaboli za bardzo. Jednak porzucił ten pomysł. Był w końcu krwiożerczym piratem, a nie jakimś ciotowatym szlachetką czy tłustym kupcem.

– Rusz dupę i biegiem po olej i ogień! – krzyknął do najbliżej stojącego pirata. Samemu nie miał co iść. Za długo by to trwało. Chwycił jeden z kołczanów i wysypał przed sobą jego zawartość. Skoro nie było jak walczyć w zwarciu ani jak uciekać, pozostawało jedynie strzelanie. A bełty można było zapalić.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline