Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2015, 17:10   #67
Narina
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
Kiedy została sama z Bratem, wyjęła z torby netbooka i zaczęła pisać raport dla Egzarchini. Opisała w nim to, do czego wszyscy razem doszli. Używała suchego, prostego języka, bez zbędnych uprzejmości czy ozdobników. Mówiła za skrzydło w taki sposób, by nikt nie zarzucił jej tego, że ktokolwiek przypisał sobie cokolwiek.
- Skończone... - powiedziała po chwili do Siveneala. Nadal siedziała wyprostowana jak struna. Podała sprzęt mężczyźnie, by ten po przeczytaniu naniósł ewentualne poprawki i wysłał całość do zwierzchniczki. Jej przecież nie wypadało... Nie lubiła papierowej roboty. Jednak nikt inny nie zaznaczył, że zajmie się tą sprawą, a ta nie mogła zostać rzucona sama sobie. Dodatkowo Sivenea zaczęła się zastanawiać, komu tak naprawdę powinni takie rzeczy raportować. Nie został im wyznaczony nikt.
Była dziesiąta. Mieli więc trochę czasu na przygotowania. W chwilę później rezerwowała już pokój w Hiltonie. Pech chciał, że apartament królewski był już zajęty. Musiała zadowolić się apartamentem książęcym.
Kiedy skończyła, złapała żakiet i narzuciła na plecy.
- Nie podoba mi się ta misja. Wszystko jest zagmatwane, nie mamy nawet dokładnych wytycznych. Oby się nie okazało, że to misja z tych, z których się nie wraca...
Po świątyni krążyły pogłoski, że niewygodni dla świątyni wysyłani byli na takie zadania, z których mieli nie wracać. A, jakby na to wszystko nie patrzeć, od wczoraj Egzarchini miała ich powyżej dziurek w nosie. Z zupełnie niewiadomych powodów. Dodatkowo nie potrafiła im tego wyjaśnić i nakreślić w sposób jasny i zrozumiały swojego afektu do skleconego na szybko skrzydła. Sivenea przetarła dłońmi twarz.
- Idę się uszykować. O trzynastej mamy spotkanie z naszą callgirl. Będzie mi miło, jeśli ze mną pojedziesz.. - dorzuciła na koniec. Podeszła do Brata, ucałowała go w policzek i zabrawszy swoje rzeczy, wyszła z sali.
Skierowała się do pokoju świątynnego. Miała tam wszystko, co było jej potrzebne na podróż i na spotkanie. Wzięła szybki prysznic, przebrała się i spakowała. Zamówiła też dla Ammisaela i jego towarzyszki limuzynę. Dla siebie wezwała taksówkę. Dwie godziny później zmierzała do hotelu. Z racji, że miała jeszcze kilka chwil, zajrzała do fabryki wydać odpowiednie dyspozycje na czas swojej absencji. W końcu interesu trzeba pilnować, nawet na odległość. Brat dostał wszelkie namiary, doskonale wiedział, gdzie jego oczko w głowie się podziewa. Bez problemu mógł ją także namierzyć, jeśli by tylko chciał. Kontrola podstawą zaufania, a dodatkowo Sivenea czuła się też i bezpieczniej.
Tuż przed czternastą zatelefonowała do Ammisaela i podała mu namiary, gdzie dokładnie mają się spotkać. Uprzedziła go o tym, jak będzie wyglądał początek spotkania. W kilku słowach nakreśliła mu parę słów o potencjalnych kontrahentach.


OT: z uwagi na to, że potem jest scena zbiorowa i bijatyka, wrzucam post z akcją tylko do tego momentu.
 
Narina jest offline