Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2015, 20:57   #73
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- "Panie Tarcza coś tam ci się złamało" - burknął krasnolud, nieudolnie naśladując sposób mówienia Sargi - tak skwitowałeś historię mojego rodu i dzielnych przodków, którzy na ów nazwisko zasłużyli?
Derek rozdział się z blach i w samych hajdawerach zszedł po drabince po pomoście portowym, by pod morską wodą zmyć z siebie robaczą breję. Rany szczypały od słonej wody, ale krasnoludowi to nie przeszkadzało, raczej martwił się o popękane żebra i stłuczone kiszki.
Wyszedł znów na molo i otrząsną się niczym pies, po czym powąchał skórę i kiwnął głową. Potem pozwolił miejscowemu cyrulikowi obwiązać sobie ciasno pierś grubym płóciennym bandażem, a potem posmarować wijowe ukąszenia jakąś żółtą mazią.

- Sargo mój drogi - krasnolud cierpliwie znosił zabiegi uzdrowiciela - pozwól że opowiem Ci historię Złamanych Tarcz, to nie będziesz miał się z czego podśmiewywać i nabieżesz należytego szacunku do mojego rodowego nazwiska.

Cytat:
HISTORIA RODU ZŁAMANYCH TARCZ

Otóż dawno, dawno temu, za rządów Garumna Battlehammera w rodzinie Dębowych Tarcz żyło trzech braci - mocarny Urosh, który gniótł kamienie w pięści, bystrooki Dirkin, który ciskając toporem trafiał komara w locie oraz mądry Malek, który służył Moradinowi i otrzymywał od niego wielkie łaski.
Był to zły czas, gdy do domeny klany Battlehammera próbowały przeniknąć złe bestie spod ziemi. Najpierw zieloni, potem drowy, plugawe nasienie podmroku, ale bezskutecznie. W końcu spod ziemi przyszli czarni krasnoludowie. Duergarowie. Tylko krasnolud pokona krasnoluda pod ziemią, głosi stare powiedzenie i ja powiadam, jest w tym nieco prawdy.
A pierwsi duergarowie przyszli do kopalni pilnowanych przez trzech moich przodków. Bracia dzielnie osłaniali odwrót górników, co któryś został ranny, pomagał im Malek. Co jakiś się przedarł, Dirkin sięgał go toporem. Każdego zbyt silnego dla obu braci, z łatwością pokonywał Urosh. Walczyli tak długie godziny, oczekując posiłków. Topór przeciw toporowi, młot przeciw młotowi, w końcu ich tarcze zostały strzaskane.
Wtedy czarni cofnęli się i zaczęli ich ostrzeliwywać. A oni walczyli dalej, najeżeni bełtami jak jeże, wiedząc że nie mogą przepuścić wroga. W końcu padli, ale wytrzymali na tyle długo, że wróciły posiłki prowadzone przez samego króla.
Wroga odparto, a król nakazał kapłanom przywrócić dusze braci zza grobu, gdyż nie chciał tracić tak wspaniałych wojów. Wówczas dał im prawo założenia nowego rodu Złamanych Tarcz, by takich dzielnych krasnoludów klanowi przysporzyć.
Od tamtej pory moja rodzina zawsze wspiera wojenny wysiłek klanu - jesteśmy żołnierzami, rzemieślnikami zaopatrującymi armię. Nie boimy się śmierci, bo zawsze będziemy żyli w Poczcie Złamanych Tarcz, który jest recytowany w siedzibie rodu podczas każdej rodzinnej ceremonii.


Uzdrowiciel, zrobiwszy swoje kazał im obu zmiatać i zrobić miejsce dla rannych i poparzonych, co zrobili.
- A piwo to dobry pomysł, mój czarodziejski przyjacielu. Zaraz po tym, jak dopilnujemy, by tą breję co została z wijopotwory spalono do ostatniego robala - skwitował krasnolud - przy okazji poszukam kuszy i toporka.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 08-02-2015 o 20:59.
TomaszJ jest offline