Gryfin uścisnął podaną dłoń, pozdrawiając przy tym oficera skinieniem głowy i mówiąc:
- Witam serdecznie, panie poruczniku. Melduję się, zgodnie z rozkazem!
-Witaj! - Powiedział serdecznie żołnierz i uścisnął dłoń - Rozkaz to rozkaz, co?- Zażartował. - No dobrze. Na początek może zajmiemy się ekwipunkiem. Każdy dostaje do wyboru broń białą lub też zasięgową. No i pancerze, tuniki… wszystko co niezbędne, jednym słowem. Za sprzęt odpowiada właściciel i jeśli coś zgubi czy zniszczy, to jest zobowiązany pokryć stratę lub zostanie mu to potrącone z wynagrodzenia. Dlatego lepiej dbać o sprzęt…. - Ruszył pewnym krokiem, zapewne do zbrojowni. - Zakładam, że będziesz pełnił funkcje medyka, więc też zostaniesz przeszkolony odpowiednio do tego, aby być zarówno dowódcą, jak i umieć się bronić. Wiesz, organizowanie ludzi, wart, morale, podstawy….- Spojrzał na Gryfina. - Czy jest coś, co trzeba załatwić, nim zaczniemy? Bo praktycznie przeniesiesz się tutaj na jakieś trzy tygodnie...dość intensywne trzy tygodnie…
- Właściwie nic takiego... - zaczął Gryfin. - Chciałbym tylko wiedzieć, kto właściwie jest moim przełożonym... Jak wasza godność?... - dokończył z zakłopotanym uśmiechem.
- Waszym przełożonym bezpośrednio będę ja- Rzekł mężczyzna. - Jestem porucznik Rufus Kroks. Naszym przełożonym jest kapitan Felix Maxwell, zaś głównodowodzącym generał Johannes Betersburg.- Mężczyzna zrobił krótką przerwę. W międzyczasie oczom mężczyzn ukazały się drzwi- To jest magazyn. Możesz pobrać z niego wyposażenie, będziesz kwitował… zajęcia są od rana do popołudnia i wtedy zostanie podany obiad i po obiedzie czas wolny. Kwaterę będziesz miał tutaj, jeśli chcesz pomocy w przeniesieniu jakichś rzeczy z poprzedniego miejsca zamieszkania to śmiało poproś, wyznaczymy ludzi do tego
- Rozumiem, w takim razie chciałbym potem pomocy w przeniesieniu paru szpargałów. A teraz, od czego zaczynamy?
- Od wejścia do magazynu!- Zaśmiał się mężczyzna i pchnął drzwi. Waszym oczom ukazał się widok skrzyń, pakunków, zbroi - słowem, wszystkiego co niezbędne dla wojskowego!
- A witam--Rzekł starszy mężczyzna, który ukazał się oczom Rufusa oraz Gryfina- Jestem Zygfryd, jestem kwatermistrzem! Jeżeli cokolwiek zostanie zagubione czy zniszczone albo ma zostać wydane, to u mnie można wszystko załatwić! A teraz, sprzęt dla…?
- Dla młodego podporucznika, który to miejmy nadzieję, że nim zostanie!
-Dobrze, doskonale, to wedle pokwitowania. Skórznia, trzy pochodnie, plecak, tunika, tutaj są dystynkcje do munduru. Mundur wyjściowy, peleryna. Do tego dwie pomniejsze mikstury leczące i jedna korowej skóry. Broń jaka?- Zapytał się Gryfina stary kwatermistrz.
- Broń biała - odpowiedział Gryfin, rozglądając się po broniach w magazynie. - Coś lżejszego… może rapier?
- Rapier? Czemu nie, może być i rapier!- Powiedział kwatermistrz idąc wgłąb magazynu, po chwili wracając z rapierem. - Nowy, naoliwiony, zabezpieczony! W takim samym stanie ma do mnie wrócić, jeśli miałby wracać! - udał przy tym ojcowski “ton”, śmiejąc się. |