Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2015, 01:56   #118
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Gdy ich dowódca kazał się Kaarelowi zamknąć ten jeszcze od nadmiaru gniewu i wściekłości sapnął, jeknął ale nie potrafił jawnie sprzeciwić się rozkazowi. Więc się zamknął i wrócił z powrotem do swoich. Choć oczami ciskał w tubylców błyskawice i dłonie nerwowo się zaciskały na rękojeściach broni.

Ponieważ obawiał się stracić panowanie nad sobą z powodu nadmiaru gniewu co równoznaczne byłoby ze złamaniem rozkazu zaczął po cichu modlić sie do ich Patrona o moc pokory, posłuszeństwa i silnej woli. Do tego Dave obiecał im dzień gniewu więc widocznie myślał podobnie tylko... No bardziej panował nad swoimi emocjami niż Cadiańczyk. To w połączeniu z modlitwą pozwoliło przkierować plutonowemu nadmiar energii z gniewu przekształcając w ją w determinację i oczekiwanie.

Nie chiał jednak kusić losu, póki widział stosy ludzkich ciał, pożeranych nie przez jakich cholernych orków, stwory, mutanty czy inne bestie tylko przez ludzi to szlag go non stop trafiał i naprawdę sam nie był pewny ile tego tak zniesie. Dlatego do "hotelu" poszedł bardzo chętnie i bez oporów. Tam w pierwszej chwili musiał wyrzucić sój gniew w rozmowie z Titusem. Skośnooki , wygolony prawie do zera mężczyzna, był wręcz przeciwieństwem Kaarela i w wyglądzie i zachowaniu i specjalizacji. A jednak dogadywali się świetnie mimo, że rzadko się w czymś zgadzali. Teraz też dało się słyszeć jak Kasrkin podniesionym i pełnym pasji, i przejecia opowiada kompanowi co widział na placu. Normalnie było na odwrót. To Titus nawijał a Kaarel słuchał, usmechał się, żartował czy komentował. Ale tak naprawdę Diachenko był dla Cotanta jak wentyl bezpieczeństwa, zwłaszcza w takich właśnie okazjach.

Gdy już mu największy gniew zszedł a po trochu zmęczył się gadaniem podszedł do Engela z trochę zakłopotaną miną. - Panie poruczniku, jeśli można... - zaczął oficjalnie i przerwał, zastanawiając się co dalej powiedzieć. - ... Ja... Eee... Noo... Tam na placu.... Eee... Chyba trochę mnie poniosło... Iii... Chciałbym za to przeprosić. To było karygodne. Jeśli trzeba jestem gotów ponieść pełną odpowiedzialność za moje zachowanie. Przed tubylcami i tym zmutowanym jebańcem wezmę całą odpowiedzialność na siebie. - rzekł wyprężony jak na warcie przy Izbie Pamięci w kwaterze głównej cadiańskich Kasrkinów. Teraz gdy się wygadał z Titusem odzyskał jasność myślenia na tyle, że musial przyznać, że zachował się jak żółtodziób a nie jak Kasrkin. Nadal uważał, że temu miejscu przydałoby się bombardowanie orbitalne ale musiał przyznać się do niewłaściwego zachowania. Zwłaszcza najbardziej zabolała go ta zdrada bo po jakiś kultystach, orkach czy podobnym ścierwie by się nawet spodziewał ale z ludźmi z którymi zawarli sojusz i przez dwie doby razem przelewali krew i zabijali tych samych wrogów? To zaskoczyło i wkurzyło go najbardziej wówczas na placu.


Davy wysłuchał przeprosin Cotanta w milczeniu, z twarzą nie zdradzającą żadnych emocji.
- Najbliższe siedem godzin które były by twoim czasem wolnym spędzisz asystując techkapłanom w rytuałach dziękczynnych - zadecydował Davy. Kara była o tyle wyczuwalna, że gwardziści mieli średnio po 30 minut czasu wolnego dziennie. Co prawda Sabatorni znacznie więcej, ale to Engel postanowił zignorować. Kara i tak miała, przede wszystkim, ukoić sumienie Kaarela.
Oczywiście czas przeznaczony na sen nie był uznawany za czas wolny i nikt nie musiał mówić. Podobnie jak tego, że pokuta zostanie odbyta po zakończeniu misji, bo na niej nie ma czegoś takiego jak czas wolny.

-Spocznij, gwardzisto. Jestem oficerem dowodzącym. Zgodnie z kodeksem ponoszę pełną odpowiedzialność za wasze działania, z ewentualną możliwością wyprowadzenia sądu polowego, bądź wniesienia do dowództwa o to by oni się tym zajęli po misji. Z żadnej z tych opcji nie zamierzam skorzystać. W razie potrzeby to ja będę nas tłumaczył przed wodzem. Jeśli nie masz żadnych pytań, bądź innych bolączek… - tu dał trzy sekundy gwardziście by mógł jakieś zgłosić -... w takim razie odmaszerować.

- Tak jest panie poruczniku! - odkrzyknął krótko i zwięźle plutonowy Cotant i odmaszerował by stawić się u Azula z przydzielonym zadaniem.
 

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 09-02-2015 o 13:59.
Pipboy79 jest offline