Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2015, 11:33   #102
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Wilkiem Morskim dobiegła końca. Targi zakończyły się fiaskiem i wyszło na to, że jednak nie unikną mokrej roboty. Torstenowi było to za jedno, choć zaniepokoiło go to, że najwyraźniej wchodzą w paszczę bestii zwanej Łamaczem.
Coś nie wyglądało na to, by bandzior zajmował się łamaniem w pojedynkę. Mógł mieć na podorędziu kolesi.
- Musimy to jakoś sprytnie rozegrać. - zwrócił się do towarzyszy w drodze do karczmy “Upadłe Niebo”. - Proponuję udać, że chcemy wynająć Łamacza do brudnej roboty. Powiedzmy, że mamy na pieńku z kapitanem Lanfranco, który nas oszukał w interesach. Co Wy na to? Oczywiście wpierw pogadamy z tym niziołkiem, a nuż się nie lubią.
Torsten powiódł pytającym wzrokiem po twarzach towarzyszy.
Berwik idący nieco z tyłu zrobił iście filozoficzną minę. Rozmyslał nad słowami Torstena drapiąc się palcem po brodzie. W końcu przemówił.
- Torsten gada do rzeczy, ale najpierw proponuję się tam dobrze rozejrzeć. Już jakieś rozeznanie mamy może uda się to wykorzystać. No i skoro Łamacz płaci za melinę temu niziołkowi to miejsce pobytu tego zbira na pewno jest okryte tajemnicą. Takie praktyki nie mogą być znane wszystkim nawet w takim miejscu jak Mousillon.
Heloiza przytaknęła.
- Ten młokos dobrze gada. Znam trochę to miejsce choć nie powodzi mi się na tyle dobrze by tam często bywać. No i nie jest to najlepsze miejsce dla niewiasty. Pełno napalonych pijanych marynarzy i innych obwiesiów. Mam trochę czasu, więc jeśli chcecie się z wami przejdę.
- Ja nie mam nic przeciwko temu- odezwał się Maas Mourria[i]- Już raz uratowałaś nam skórę, więc ufam, że twoja obecność wyjdzie nam tylko na dobre. Jeśliby obserwacja nic nie dała zawsze możemy się zakraść do biura tego niziołka i go trochę postraszyć. To nie powinno być trudne.[i]

Tak rozmawiając zbliżali się powoli ku dzielnicy mostowej. “Upadłe Niebo” było takie jak je zapamiętali. Tandetnie pomalowany czerwoną i złotą farbą duży budynek, zwieszający się nad przejściem Laundina i niebezpiecznie przechylony nad głębią Grismerie. Najbliższą okolicę zalegali jak ostatnim razem pijacy leżący w kałużach wymiocin. Przed karczmą straganiarze oferowali różne świecidełka i jedzenie wychodząc ze słusznego założenia, że nadpsutego szczura na patyku prędzej kupi pijany niż trzeźwy. Wszechobecni wszędzie byli dobrze zbudowane draby zwane jak wyjaśniła Heloiza “Chłopcami”. Pełnili oni według zapewnień dziewczyny rolę ochroniarzy i byli opłacani przez samego Ezekiela. Po wejściu do środka znaleźli się w pomieszczeniu obejmującym cały parter karczmy. Było podzielone na scenę i widownię gdzie na stojąco klientela oglądała niezbyt wysokich lotów przedstawienia. Przeważały występy skąpo ubranych tancerek i komedianci opowiadający sprośne żarty. Aktualnie na scenie przebywały tancerki owacyjnie oklaskiwane przez zgromadzonych mężczyzn. Co ciekawe nie miały one tak typowych dla Mousillon deformacji co oznaczało, że Ezekiel musiał ściągnąć je gdzieś spoza księstwa.
Heloiza przekrzykując rozentuzjazmowany tłum powiedziała do śmiałków.
- Zejdźmy może do piwnicy. Tam jest pijalnia i bar. Jest trochę ciszej i łatwiej coś interesującego podsłuchać.
Z braku lepszych pomysłów poszli za Heloizą ku schodom prowadzącym na dół. W piwnicy istotnie było ciszej, choć i tu nie brakowało głośniejszych krzyków i nierzadko bójek błyskawicznie gaszonych w zarodku przez “Chłopców”. Uwagę zwracali Tileańscy marynarze, którzy szastali forsą nie uchylając się od postawienia nieznajomemu jeśli ten sprawiał dobre wrażenie, lub powiedział coś co rozbawiło towarzystwo. Wśród trunków królowały Tileańskie mocne wina szybko uderzające do głowy, co było ich główną zaletą. Towarzystwo podeszło do baru i znalazło sobie trochę wolnego miejsca. Berwik będąc skarbnikiem kompani wyciągnął trzos i kupił każdemu po kubku miejscowego specjału, polecanego przez mocno otyłego barmana. Było to a jakże tileańskie wino. Heloiza pociągnęła łyka cały czas rozglądając się na boki. Jak szybko się zorientowali miejsce miało jeszcze jedną zaletę. Widać z niego było fragment zaplecza. Konkretnie zawalony szpargałami i elementami dekoracji korytarz na końcu którego znajdowały się drzwi strzeżone przez jednego z “chłopców”.

Obserwowanie przerwała szczególnie hałaśliwa grupa marienburskich marynarzy poszukujących swojego kolegi, niejakiego Jurgena. Obawiali się, że wypił za dużo i trafił na piętro gdzie urzędowały miejscowe ladacznice, które niechybnie oskubią go do ostatniego pensa. Nieco zamieszania wprowadził jeden z miejscowych pijaków, który stwierdził, że widział jak “Chłopcy” brali jakiegoś pijanego marienburczyka i powlekli go ku schodom na górę. Jeden z patroli “Chłopców” którzy usłyszeli oskarżenie jakoby uprowadzili jednego z klientów gwałtownie zaprzeczyło i pogroziło oskarżycielowi zaciśniętą pięścią.
 
Ulli jest offline