WÄ…tek: [WFRP 2ed] Sylvania
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2015, 12:23   #201
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Karczma "Czarny Georg", Schwartzhafen

Zza kotary dobiegał gwar, wydawany przez stłoczone w sali wspólnej masy ludzkie. Była to mieszanka iście wybuchowa, eksplozje jej głośnymi były nad wyraz. Okrzyki i pijackie pieśni rozbrzmiewały coraz to częściej, wzbijając się ku okopconej powale, ku ciemnym deskom i belkom utrzymującym strop. Oświetlana przez łojowe świece i rozpalone lampy, sala była pełna barw, tak jak barwni byli goście. Gdzieś nad kotarom przeleciał ni stąd ni zowąd kufel. Za nim ciągnęła wstęga wylewającego się piwa, niby ogon komety. Kilka kropel trunku opadło na czuprynę włóczykija.

- Wysoki, w barach szeroki. - odrzekła wdowa, nie zwracając uwagi na tumult. - Miał długie włosy, dziką czuprynę, choć brody nie nosił. Coś jeszcze?

Ochroniarz zerknął do alkierza, odchylił materiał kotary, gruby i przybrudzony.




16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Kamienica Scrugerów i okolice, Schwartzhafen

Hans dziarsko przerzucał zwały gruzu, starając się nie przejmować zgniatającym go w swym uścisku gorące. Pot lał mu się po czole, po plecach, po całym ciele, przykleiwszy do niego koszulę. Syknął. Przedramiona miał mocno poparzone, pokryte zdradzieckimi pocałunkami płomieni pełgających po pomieszczeniu. Z hukiem i łoskotem, godnym walącego się donżonu, zwaliło się... coś. Adelbercht nie miał pojęcia, co znowu w kamienicy taki huk narobił, ale miał złe przeczucia.

I gdy już kończył zsypywać na bok gruz, gdy lokaj zdążył już częściowo roztworzyć drzwi... wtedy los wypatrzył skrytego między ogniem, dymem a domostwem łowcę. Belka, spadłszy wraz z niemałą częścią powały, uderzyła na Hansa od góry, jak pikujący, drapieżny ptak, który ujrzał swą ofiarę. Siła, z jaką grzmotnęła mężczyznę, była niemała i niemałych rozmiarów była i bela. Walnęła Adelberchta tak silnie, że rzuciła nim na ziemię, na odgarniany gruz. Wtem opadły na niego płomienie, pełgać zaczęły wokoło, spadł na niego pył, który, oszroniwszy ubiór i włosy łowcy, ustąpił miejsca sadzy, niby kominkowej i pomniejszym kawałkom drewnianego sklepienia. Wtedy łowca, być może szczęśliwie, stracił przytomnośc. A płomienie zaczęły się zbiżać do nieprzytomnego...

I tak właśnie, częściowo zasypanego, ledwo żywego, ujrzeli Hansa Atos i Johann. Gorąco uderzyło falą w ich twarze i minąć musiało kilka chwil, nim widzieć zaczęli. Płomienie musnęły zamroczonego Treville'a... i zapaliły jego kosztowny rękaw, wesoło jęły tańczyć, pożerając tkaninę... i parząc boleśnie ciało szlachcica.


Hans: 0/12 (nieprzytomny)
Atos: 8/11

 
Fyrskar jest offline