Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-02-2015, 12:23   #201
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Karczma "Czarny Georg", Schwartzhafen

Zza kotary dobiegał gwar, wydawany przez stłoczone w sali wspólnej masy ludzkie. Była to mieszanka iście wybuchowa, eksplozje jej głośnymi były nad wyraz. Okrzyki i pijackie pieśni rozbrzmiewały coraz to częściej, wzbijając się ku okopconej powale, ku ciemnym deskom i belkom utrzymującym strop. Oświetlana przez łojowe świece i rozpalone lampy, sala była pełna barw, tak jak barwni byli goście. Gdzieś nad kotarom przeleciał ni stąd ni zowąd kufel. Za nim ciągnęła wstęga wylewającego się piwa, niby ogon komety. Kilka kropel trunku opadło na czuprynę włóczykija.

- Wysoki, w barach szeroki. - odrzekła wdowa, nie zwracając uwagi na tumult. - Miał długie włosy, dziką czuprynę, choć brody nie nosił. Coś jeszcze?

Ochroniarz zerknął do alkierza, odchylił materiał kotary, gruby i przybrudzony.




16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Kamienica Scrugerów i okolice, Schwartzhafen

Hans dziarsko przerzucał zwały gruzu, starając się nie przejmować zgniatającym go w swym uścisku gorące. Pot lał mu się po czole, po plecach, po całym ciele, przykleiwszy do niego koszulę. Syknął. Przedramiona miał mocno poparzone, pokryte zdradzieckimi pocałunkami płomieni pełgających po pomieszczeniu. Z hukiem i łoskotem, godnym walącego się donżonu, zwaliło się... coś. Adelbercht nie miał pojęcia, co znowu w kamienicy taki huk narobił, ale miał złe przeczucia.

I gdy już kończył zsypywać na bok gruz, gdy lokaj zdążył już częściowo roztworzyć drzwi... wtedy los wypatrzył skrytego między ogniem, dymem a domostwem łowcę. Belka, spadłszy wraz z niemałą częścią powały, uderzyła na Hansa od góry, jak pikujący, drapieżny ptak, który ujrzał swą ofiarę. Siła, z jaką grzmotnęła mężczyznę, była niemała i niemałych rozmiarów była i bela. Walnęła Adelberchta tak silnie, że rzuciła nim na ziemię, na odgarniany gruz. Wtem opadły na niego płomienie, pełgać zaczęły wokoło, spadł na niego pył, który, oszroniwszy ubiór i włosy łowcy, ustąpił miejsca sadzy, niby kominkowej i pomniejszym kawałkom drewnianego sklepienia. Wtedy łowca, być może szczęśliwie, stracił przytomnośc. A płomienie zaczęły się zbiżać do nieprzytomnego...

I tak właśnie, częściowo zasypanego, ledwo żywego, ujrzeli Hansa Atos i Johann. Gorąco uderzyło falą w ich twarze i minąć musiało kilka chwil, nim widzieć zaczęli. Płomienie musnęły zamroczonego Treville'a... i zapaliły jego kosztowny rękaw, wesoło jęły tańczyć, pożerając tkaninę... i parząc boleśnie ciało szlachcica.


Hans: 0/12 (nieprzytomny)
Atos: 8/11

 
Fyrskar jest offline  
Stary 09-02-2015, 12:52   #202
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Nathaniel odwrócił się by odejść, a przynajmniej tak to wyglądało, gdy błyskawicznie zawrócił na pięcie a jego pięść poleciała prosto w stronę majstrowego nosa.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 09-02-2015, 13:15   #203
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Zakład stolarsko-bednarski, Schwartzhafen

Cios marienburczyka przeciął powietrze niby kometa, zataczając łuk jako kosa ścinająca dojrzałe zboże. Wbił się celnie w oblicze majstra, mocno i pewnie niby kopia turniejowego rycerza. Ale nie wzruszył się tym majster, nie zwrócił zbytniej na to uwagi. Bo cios celny był tylko do stopnia pewnego, rąbnął w policzek i łuk brwiowy majstra. Ralf zakołysał się, utrzymał na nogach, do tyłu o krok się cofnął, oszołomiony nieco. Ale zakrzyknąć zdołał.

- Dalej wiara! - kaszlnął. - Brać marienburczyka! Obcęgami go wywałaszym!

I wtem ku Nathanielowi pomknęło czterech bednarzy - a może stolarzy? Spiął się w sobie łowca, szybko w sprawie rozeznał, rozejrzał się. Jeden u majstra boku, dwóch od prawej, od ulicy strony, jeden z tyłu. Droga wolna ino do warsztatu była, do uliczki bocznej przy warsztacie takoż, bo rzemieślników reszta do tyłu się cofnęła, koło wokoło walczących zaczynała tworzyć dopiero. Albo chyłkiem wymknęła się, tyle szczęścia dla łowcy. Ale kto wie, co tam stolarzom do łba strzeli? Przecie ktoś dołączyć się może.


Kolejka inicjatywy:
- Nathaniel
- Majster Ralf
- Pierwszy rzemieślnik (wąsaty i drobny, obok Ralfa stoi)
- Drugi rzemieślnik (gładkie lico i zwały mięśni, z prawej)
- Trzeci rzemieślnik (otyły co nieco, o twarzy czerwonej, z prawej)
- Czwarty rzemieślnik (budowy średniej, takoż wzrostu, zarost kilkudniowy, od tyłu podbiega)

Rany:
- Ralf - 10/13 Żyw

 
Fyrskar jest offline  
Stary 09-02-2015, 18:36   #204
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Nathaniel rozważył sprawę. Mógł biec i uciekać przez alejkę ale tam pewno by go przy jej wyjściu kilku złapało i jak szczur w pułapce by się znalazł, niezbyt przyjazna wizja. Van Holsting podjął więc inną akcję. Chwycił kuszę, naładował ją, uniósł do ramienia i wycelował w majstra.
- Wypierdalać bo jak psy zabiję!- Nathaniel spojrzał groźnie.- Już! Rozejść się!-
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 09-02-2015 o 19:57.
Baird jest offline  
Stary 09-02-2015, 22:37   #205
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- To wszystko pani. Życzę miłego dnia - odpowiedział Martin choć w duchu wcale tak nie życzył wrednej babie. Nie uśmiechały mu się dalsze samotne poszukiwania pani Heleny, zwłaszcza że konkurencja kręciła się w pobliżu, postanowił więc wracać i zdać relację panu Atosowi.
 
Komtur jest offline  
Stary 10-02-2015, 13:52   #206
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Zakład stolarsko-bednarski, Schwartzhafen

Ralf zmrużył oczy, zatrzymał się, jego wąsaty towarzysz zrobił krok do tyłu. I w tym niewypowiedzianym impasie trwali przez chwil kilka, sekund parę, raniąc i tnąc się ostrzami swych spojrzeń. Ale wtem jakby opadł strach, jakby uspokoili się wszyscy. A gdzieś od strony stłoczonych bednarzy uleciał kociołek. Bardzo ładny, zgrabny... i wypełniony wrzątkiem. Nathaniel odskoczył od niego, susem uciec próbował i prawda, metalowy gar minął o cali kilka głowę łowcy... ale wrzątek z błogą przyjemnością i zdradziecką celnością opadł na marienburczyka, parząc kark jego i dłonie, którymi się zasłonić starał. Mężczyzna stłumił okrzyk i przeskoczył z nogi na nogę, w bok... tylko po to, by nadziać się na świeżo wyciętą klepkę, która z rozmachem uderzyła go w potylicę, wiedziona ręką nieogolonego męża przeciętnej postury, co to Nathaniela od tyłu zabiegał. Cios rzucił łowcą nagród z powrotem ku toczącemu się po bruku garowi. Z trudem złapał równowagę.


Kolejka inicjatywy:
- Nathaniel
- Majster Ralf
- Pierwszy rzemieślnik (wąsaty i drobny, obok Ralfa stoi)
- Drugi rzemieślnik (gładkie lico i zwały mięśni, z prawej)
- Trzeci rzemieślnik (otyły co nieco, o twarzy czerwonej, z prawej)
- Czwarty rzemieślnik (budowy średniej, takoż wzrostu, zarost kilkudniowy, od tyłu podbiega)

Rany:
- Ralf - 10/13 Żyw
- Nathaniel - 4/14 Zyw

Efekty:
- Nathaniel: W następnej turze ma tylko jedną akcję (zamroczenie po ciosie w potylicę), ma też modyfikator -5 do wszystkich testów związanych ze zdolnościami manualnymi (np. zadawanie ciosów)

 
Fyrskar jest offline  
Stary 10-02-2015, 15:50   #207
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
-Kurwa- wymsknęło się Atosowi na widok Hansa. Pierdolony idiota pomyślał chwilę później. Bo mimo całego swojego dobrego wychowania, ba sympatii do swoich ludzi... Miał przemożne wrażenie, że coś jest z nimi nie tak.
Ile razy można dać się prawie zabić dziennie? Jak nie ucięta ręka to spalenie.

-Biegnij po pomoc, wróć z wiadrami wody.- powiedział do lokaja Atos.

Po czym wylał na siebie bukłak wody. Johann popatrzył pytająco i chciał uczynić to samo.

-Jeden ma większe szanse. Oddaj mi swój płaszcz i bukłak.- powiedział Atos.

-Ale...- chciał zaprotestować Johann. Jego robotą było chronić panicza, również przed samym sobą.

Atos wyrwał mu bukłak i zaczął namaczać swój płaszcz.

-Jesteś żołnierzem wykonuj rozkazy.- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Chłodnym i zdecydowanym.

Johann
przez chwilę się wahał, jednak był dobrym ochroniarzem. Wiedział gdzie przebiega granica między obowiązkami i chęciami a rozkazami. Chwilę później wręczył Atosowi płaszcz.

Młody szlachcic okrył się płaszczem towarzysza, szczególną uwagę zwrócił na głowę. Zostawił tylko małą szparę by widzieć co robi. Na to zarzucił swoje mokre już okrycie.



Wziął solidny rozbieg i skoczył w krąg płomieni. Przy takiej osłonie i prędkości liczył, że ogień go tylko liźnie. Później sprawa będzie się miała gorzej. Wydostanie Hansa spod belki. Weźmie go na ręce i okryje ich obu płaszczami, w tym i tym mokrym. Wyczeka ile się da, licząc że odsiecz nadejdzie. Woda z wiader nie ugasi pożaru ba nawet płomieni wokół nich, jednak da mu chwilę i przygasi ogień w miejscu w którym podejmie się drogi powrotnej. Jeśli pomoc nie nadejdzie albo nie będzie na nią czasu, wybierze najbardziej dogodne miejsce przykryje się jak poprzednio i skoczy do przodu przez płomienie by wydostać się ze śmiertelnego kręgu.

Miał nadzieje, że Hans przeżyje. Osobiście zamorduje durnia.
 
Icarius jest offline  
Stary 10-02-2015, 16:58   #208
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Nathaniel zaklął i uniósł kuszę. Van Holsting nie mógł dalej zwlekał. Wystrzelił w stronę majstra. Nathaniel nie mógł pojąć jak się wpakował w ten bałagan. Chciał jedynie dowiedzieć się gdzie Christoff może się ukrywać. Póżniej chciwość wzięła górę gdy dowiedział się o związku Ralfa i Christoffa i możliwości zarobienia bez potrzeby szukania chłopaka. Schwartzhafen to jednak dziwne miasto i zamiast dać w łapę, Ralf dostał w pysk. Bełt sunął przez powietrze jak w zwolnionym tempie. Nathaniel żałował, że łowczy go opuścił. Przydało by mu się teraz jego wsparcie. Jeśli przeżyje nie zapomni mu powiedzieć paru słów.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 11-02-2015, 16:47   #209
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Zakład stolarsko-bednarski, Schwartzhafen

Bełt śmignął prędko, jął rozcinać powietrze w rytm szumu lotki. I tak leciał i leciał, by wbić się w majstra. I trafił... ale o tym, jak niekorzystne dla marienburczyka było to trafienie, miał się Nathaniel dowiedzieć później, chwil kilka potem. Wracając jednak do bełtu, to ten wbił się pode obojczyk, rzucił majstrem na stertę sezonowanych klepek, które rozrzucił wokoło, jak wzrok sięgnąć może, daleko.

A potem, jednocześnie, opadło Van Holstinga trzech mężczyzn. Albo i więcej, w tym względzie pewności mieć nie mógł. I spadły na niego razy, ciosy klepkami, pięściami, Sigmar wie czym jeszcze. I warknął, syknął łowca z bólu. I ciemność widok mu zasłaniać jęła.

Potem słyszał już tylko urywane głosy, słowa, jak przez mgłę. Mówili chyba coś o straży, napadzie, morderstwa próbie. I inne słowa padały, ale połączyć je w sensowne zdanie jakieś trudno było.



Nathaniel uniósł się na przedramionach. Wokoło było ciemno, a klepisko było zimne i mokre. Czuł pod ręką kamień... czuł też ból. Był cały posiniaczony, obolały... z pewnością miał też coś złamane. Żebro... albo dwa. I lewą rękę. I miał chyba skręconą nogę. Obejrzał się jeszcze raz, wyłoniły się z mroku zarysy. Znajdował się w niewielkiej celi, odgrodzonej od korytarza kratą. Na owym korytarzu, gdzieś, kroków kilkanaście w prawo, pochodnia musiała się palić, bo ze strony tamtej łuna lekka dobijała.




16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, popołudnie

Kamienica Scrugerów i okolice, Schwartzhafen

Atos skoczył, daleko się wybijając, wysoko ponad klepisko. Sycząc i buchając dymem, liznęły płomienie ubiór szlachcica, czerniąc go i z cichym sykiem uchodząc, nie mogąc wypalić materiału. Treville podbiegł ku Hansowi, ku belce... ku płonącej belce. Tego nie przewidział, ale nie zraził się okalającymi drewno płomieniami, otoczył dłonie mokrym materiałem peleryny i uniósł belkę, zrzucił ją ku bokowi, na zwały drewna i pełgające po nich płomyczki. Szlachcic nakrył nieprzytomnego towarzysza mokrym płaszczem... który sechł, robił się ciepły.

I gdy płomienie jęły się niebezpiecznie zbliżać, gdy płaszcz radośnie wysechł był... wtedy do środka wpadli z wiadrami lokaj, wpadł Johann, wpadł ktoś jeszcze, albo ktosiów kilka, dym jednak osłaniał twarze przed wzrokiem Atosa. I skoczył, trzymając łowcę, szlachcic, tam , gdzie płomienie przygaszone wodą z cebrzyków były. I potknął się takoż. Bezwładny Hans upadł już za linią płomieni, potoczył się wprost w ręce Johanna i lokaja... a Atos upadł barkiem w ogień. Wyschnięte ubranie jęło płonąć.

Minęło trochę czasu, nim wydostali szlachcica. Miast rękawa miał nadpalone skrawki materiału, nadpalony był płaszcz. Całe prawe ramię miał pokryte oparzeliną, ból był tak silny, że ruszać nią nie mógł. Przypalone włosy miał od prawej strony, ucho poparzone, a i policzek płomienie liznęły. Ale żyw był, tak jak i Hans. I lokaj. Ino Scrugerowa sfajczyła się, by to tak prosto i prostacko zarazem określić.



Zerknęła Titi ku leżącym mężczyznom, położonym przez strażników koło kamienicy, otoczonym towarzyszami, Scrugerami, strażnikami i jednym niedorozwiniętym czeladnikiem powroźnika, co to głupio ślinił się. Ku rannym mężczyzną, by uściślić, z których jeden nieprzytomny był, drugi zaś w stanie nie lepszym, ino oczami z bólu zataczał i wargę usmoloną zagryzał. I zastanawiać się zaczęła, po co wleźli oni tam? Tak, czy siak, instynkt cyrulika zbliżyć jej się kazał ku ranionym.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 13-02-2015 o 17:06.
Fyrskar jest offline  
Stary 13-02-2015, 18:34   #210
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Tytytha - 116 centymetrowa halflindzka dziewoja o rudych włosach, pulchnej budowie ciała, niezwykłych oczach i szerokim, radosnym uśmiechu, charakterystycznym tylko dla tej rasy Starego Świata


do tego obciążona plecakiem niewiele mniejszym od niej samej - przemierzała ulice Schwartzhafen w poszukiwaniu swoich znajomych najemników, z którymi dotarła aż tutaj. Codziennej radości z pięknych chwil popołudniowego słońca nie psuła jej nawet wizja porzucenia jej samej przez grupę w głębi tajemniczej Sylvani. Nie miała im za złe osamotnienia. Nie miała nic przeciw znalezieniu się w samym środku magicznej krainy, za jaką uważała te rubieże Imperium. Chciała jedynie zapytać dawnych kompanów, czy może jeszcze liczyć na tego pegaza, o którym jej opowiadali całą drogę od Krainy Zgromadzenia i dla którego z nimi wędrowała taki szmat drogi. Pewnie nie mogła, ale za samo zadanie pytania nikt jej w głowę nie da przecież, a lepiej mieć pewność niż zmarnować okazję! Każda z okazji na poznanie czegoś nowego może się wszak nie powtórzyć! A to może być jedyny pegaz w Sylvani, więc nie ma co wybrzydzać trzeba iść popytać reszty! O ile jeszcze jakaś reszta tutaj została... - roztrząsała w myślach najważniejsze dla siebie kwestie Titi.

Wtem gwar jakiś, ruch i zamieszanie. Dom stojący w płomieniach, ale ogień jakiś taki niemajestatyczny. Przygasły odrobinę, za to z plonem zacnym - dwóch nieboraków osmalonych i bez pomocy. Dziwny ten kraj, ale nawet w takim, niziołków zwyczaje takie same! Dziewczę truchtem podbiegło do leżących, rozsuwając gapiów łokciami i wielgachnym plecakiem, który przy każdym jej kroku wydawał z siebie melodyjny, rytmiczny dźwięk srebrnego dzwoneczka przyczepionego do burty niziołkowego wspomagania grawitacyjnego. Jednoczenie nie pozwalając przegapić malutkiej, rudowłosej burzy energii, dobrych chęci i bezinteresowności znajdującej się teraz przy Atosie i Hansie. W mgnieniu oka zrzuciła z ramion plecak, chwyciwszy go kolanami pochyliła się nad nieprzytomnym i sprawdziła czy jeszcze dycha. Dychał! To już dobrze wróżyło i im obu i samej Titi. Choć matka Esmeralda nie dała dziewczynie czterech rąk, to od razu z tłumku wychwyciła największego z drabów, co najbardziej zmartwioną minę miał i wskazawszy na niego krótkim, pulchnym paluszkiem, odezwała się tonem nieznoszącym sprzeciwu:

- Ty, wody mi przynieś. Dwa wiadra, zimnej i czystej! - wprawiając większość zbiegowiska w zdziwienie, a na pewno zaskakując samego Johanna, do którego mówiła. Do reszty poza samymi ofiarami pożaru nie odzywała się wcale, ale wyjmując z bagażu kilka pakunków, wyraźnie, ruchem rąk oznajmiła im, że chorym potrzebne jest miejsce.

Nim poluzowało się w okół niej, Titi stała przy Atosie i mówiła do niego pół szeptem:

- Jestem cyrulikiem, ale nie rzeźnikiem, jak Ci wasi. Pomogę wam. Muszę rozciąć twoją śliczną kurtkę, bo dostaniesz zakażenia. - sięgnęła po sztylet do pasa i ze szczerym, rozbrajającym uśmiechem, nim zaczęła rozcinać ubiór szlachcica, szepnęła mu do ucha ciszej - Tak, będę Cię rozbierać i robić Ci dobrze...

Nim główny zainteresowany zdołał zareagować, nienadpalone części kaftana opadły na ziemię w strzępach, a na jego ramieniu wylądował namoczony wodą z manierki jedwab katajski chłodzący rany i przynoszący ulgę poparzonej skórze. Niziołka mimo swojej wagi poruszała się nad wyraz sprawnie i szybko.

- Dalej zabawiasz się sam, bo nie umrzesz mi tu przez ten ułamek klepsydry, ale temu tam może się to przydarzyć. Na ciebie popatrzę, czy tak jak trzeba moczysz szmatkę i nie robisz sobie więcej krzywdy niż pożytku, ale do niego muszę iść. Poza tym ja zawsze miałam słabość do tych bardziej chrupiących kawałeczków o nieznanym pochodzeniu w daniach mojego tatki. - powiedziała nie mogąc ukryć kipiącej w niej radości i przysuwając się już do Hansa, wiedziała, że musi go rozebrać ze wszystkiego co miał na sobie, a co nie wtopiło się jeszcze w skórę, ale niestety musiała czekać na wodę, z którą się grzebał wielkolud. Nie miała zamiaru zdzierać niczego na siłę, ani zostawiać nieszczęśnika nagiego na ulicy, a tym bardziej tam go na poważnie opatrywać. Chciała jedynie zdjąć z niego to co się da, owinąć namoczonym płótnem i przenieść do najbliższej karczmy, gdzie będą bardziej cywilizowane warunki do leczenia tego typu ran. One wszak potrzebowały czystości, zimna, spokoju i czasu... i prosiły się o troskliwą opiekę, a Titi na takiej się znała, jak na niczym innym na świecie.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 14-02-2015 o 14:06.
rudaad jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172