W sumie nie wiem, co mogłabym w swoim
in game podsumowaniu napisać. Przeczytałam (z pewną obawą, co też MG nam zgotował) zakończenie przygody... i muszę powiedzieć, że szczękę zbierałam z podłogi. Szkoda, że nie starczyło energii i prędkości, by dojechać do końca tej historii, bo finał był doprawdy epicki
Bardzo dziękuję za te długie miesiące gry wszystkim bez wyjątku - ale najbardziej GreKowi, który dla mnie po raz kolejny udowodnił (bo wiedziałam już to wcześniej) że jest Mistrzem Idealnym. Skala fabuły, jej szczegółowość, wszechogarniający klimat i (może czasem zbyt
precyzyjna kontrola nad tym, co dzieje się w przygodzie - ta sesja na długo pozostanie dla mnie niedoścignionym wzorem. Szczególnie że była to dla mnie jedna z pierwszych gier na tym forum - i to, jaką jestem graczką zawdzięczam w dużej mierze ćwiczeniom w "Wieży...".
Ale żeby nie było, to nie tylko MG "dał czadu" w tej grze, ale każde z Was stworzyło w tej sesji niebanalną i ciekawą postać, konsekwentnie i przekonywującą odgrywaną. Zamiast bandy bohaterów którzy ruszają na każdego smoka pełni przekonania, że nic nie jest w stanie ich ruszyć, mieliśmy grupę zwyczajnych-niezwyczjanych osób, rzuconych w meandry świata, pełnych wątpliwości, słabości i dalekich od "bohatyrowania", a jednak zdolnych do heroicznych czynów. To zupełnie inna, inspirująca perspektywa, która była dla mnie wielkim plusem tej sesji.
Mam nadzieję, że spotkamy się gdzieś znów na szlakach!
Zdrawim'
A.