- Ja także nie mam co do niego żadnej pewności, ale ufam paniczowi Oswaldowi tak samo jak Ty.
Otwin wraz z sołtysem doszli do cel budynku straży. Gdy tylko weszli do środka ten zawołał kilku strażników aby mu towarzyszyli. Weszli głębiej do cel gdzie w jednej z nich siedział Ketil, w celi tuż obok niego zaś był jakiś stary dziadek, który wyglądał na lekko zainteresowanego odwiedzinami. Jego wzrok przykuł Otwin. Otwin jednak nie był w stanie przypomnieć sobie kim jest ta osoba, wydawało się, że nigdy jej nie widział w osadzie, co zdawało się być dziwnym jak na mieszkańca tak małej wioski.
- Wychodzisz, ale bez żadnych sztuczek - powiedział sołtys w stronę Ketila otwierając kłódkę - jesteś potrzebny do zadania, mamy do czynienia z wiedźma
Przy tych słowach dziadek siedzący w celi obok rzucił spojrzenie na Ketila jak gdyby chcąc pokazać mu, że nie oszukiwał.
W karczmie Karl był w stanie usłyszeć słowa wypowiadane przez Oswalda jak i Egona, był w dostatecznej odległości.
- Spokojnie - uspokajał cyrulik
- nie możesz się denerwować to powoduje, że proces działa szybciej. Gdy teraz wiem, że to znamię to piętno chaosu i to właśnie Wolter zabijał dzieci, to wiem też, że czynił to z własnego wyboru, ty tego czynić wcale nie musisz. Mój dobry znajomy nazywa się Ekehard i mieszka w Carroburg jest to na zachód od Altdorf. Jeśli chcesz mieć więcej czasu mogę sporządzić kilka mikstur, mam prawie wszystkie składniki, ale potrzebna mi jest krew, odrobina krwi krasnoluda. - cyrulik był tak zajęty rozmową z Oswaldem, że prawdopodobnie nie zauważył, że wśród nich jest jeden krasnolud.