Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 01:31   #76
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny

Domy Caer-Dineval znów wyglądały jak po wojnie. Spalone dachy wyciągały w niebo sczerniałe palce krokwi. Splamione rudo ulice służyły za śmiertelne łoże obrońcom. Świeżo owdowiałe mieszczki wycierały oczy, którym zabrakło łez. Czy co roku muszą przeżywać stratę? Czy Dolina kiedykolwiek zazna spokoju?

Być może kiedyś tak się stanie. Jednak teraz Belisara korzystała z okazji.

Weszła w tłum żałobników zebranych nad ciałami bliskich. Odnalazła Arnę i położyła jej dłoń na ramieniu.
- To straszne... - wyszeptała. - Niech Pani ma nas w swej opiece.
Jej przyjaciółka była tak wstrząśnięta, że ledwo mogła mówić.
- To... oni... - wyłkała przez ściśnięte gardło.
- Bądź silna. Zajmę się zmarłymi.
Pierw jednak skupiła się na żywych. Ktoś słyszał, że jest kapłanką, ktoś inny zapamiętał ją z bitewnej zawieruchy, jeszcze inni po prostu musieli mówić, nie zwracali uwagi do kogo. Słuchała, pocieszała, błogosławiła, tu i tam wspomniała o Beshabie, przytakiwała i przytulała sieroty, wraz z żałobnikami wycierała swoje zaczerwienione oczy.

Kapłan Aiden i Lena opiekowali się rannymi, Belisara była jedynym duchownym w pobliżu. Wystąpiła przed zebranych i wykonała krótką i w dużej mierze zaimprowizowaną wersję modlitwy za zmarłych. Dzień się kończył i nie starczyło czasu ich pogrzebać, ale należała im się nawet tak skromna uroczystość. Im i ich bliskim. Szare niebo ściemniało zupełnie, ale Belisara pozostała jeszcze przy najbardziej cierpiących.

Jutro ruszali do Termalaine, ale obiecała sobie, że częściej będzie odwiedzać sąsiednie miasto.
 
Quelnatham jest offline