Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 08:31   #74
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Narada i odbicie wierzchowców
Późny wieczór

Po powrocie do kryjówki, Yat wciąż był pogrążony w smutku. Choć słowa kanalarza nieco załagodziły jego ból, to wciąż miał przed sobą spory dylemat. A nawet nie jeden. Oczywiście opowiedział towarzyszą co zaszło, nie miał zamiaru ukrywać przed nimi swej porażki. Przemilczał jedynie objawienie Fatimy. Nie dlatego, im że nie ufał. Jednak duch wyraźnie powiedział, że zło, z którym spotykam się na co dzień, chce mojej zguby. Dlatego niepewnie spoglądał na Adila, a zwłaszcza na przeklęty medalion. Dla pewności nawet rzucił na niego zaklęcie, pozwalające mu wykryć zło, jednak niczego nie poczuł. Jeszcze.

Późnym wieczorem, gdy wszyscy znów byli w jednym miejscu, Yat przerwał narastającą chwile ciszy.
- Niewątpliwe nadszedł czas, byśmy podjęli w końcu decyzję – rzekł, spoglądając po kolei na każdego z nich. – Przeznaczenie wzywa nas na pustynie. Kolejne ataki klątwy Adila jasno na to wskazują. Nasz kolejny przystanek znajduje się w sanktuarium Suhail min Zanna, tam znajdziemy sposób na uwolnienie Adila ze szponów zła oraz informacje na temat Geomantów. Musimy pokładać swe nadzieje w Przeznaczeniu, że sprawa żuków rozwiąże się prędko. Wydaje mi się, że gdy w końcu Akbar znalazł sposób na rozpoznawanie fałszywych monet, to i tak sprawa szybko przycichnie. A odpowiedzialni za ten występek będą musieli zrezygnować.

Po krótkiej chwili milczenia, kontynuował wypowiedź.
- Niestety nasze wielbłądy pozostały w Czarnym Lwie, a bez nich wędrówka po pustyni byłaby zbyt ciężka. Jednak wydaje mi się, że przyszedł mi do głowy sposób, jak moglibyśmy je odzyskać, bez krzywdzenia kogokolwiek – tu zrobił krótką przerwę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. – Jak wiecie, spędziłem cały swój wczorajszy dzień w dzielnicy biedy. Sami wiedzieliście idąc tu, że ludzie tu są gotowi zrobić wszystko za kilka monet. Dlatego myślę, że bez problemu znaleźliśmy siedmiu takich, którzy wyprowadziliby nasze wielbłądy poza obręby miasta. Zawiadomilibyśmy Aminiego o naszych planach, więc pozwoliłby im je zabrać. Za murami czekałby jeden lub dwójka z nas, by odebrać wierzchowce. Myślę Janosie, że ty nadawałbyś się do tego. W mieście jesteś powszechnie rozpoznawany, ale w nocy powinieneś dać radę wymknąć się poza bramy miasta. Masz przecież miksturę niewidzialności, skradzioną z domu Abdula – ostanie słowa powiedział z nieukrytą niechęcią. Jednak nie trwało to długo, gdyż wciąż nie dając dojść do słowa reszcie towarzyszy, kontynuował. – Reszta z nas, dołączyłaby do Ciebie rano. Wątpię by mistrz Hasim rzuciłby wszystko w jednej chwili i ruszył z nami w środku nocy. Musimy również zakupić potrzebne zapasy na drogę, a ja mam do wypełnienia obietnicę. Jeśli ta hakima jest dalej w mieście, to nie powinno zająć mi wiele czasu odnalezienie jej.

Aria nie miała zamiaru puszczać brata samego za mury; wiedziała, że w razie problemów jej wsparcie będzie niezbędne. W końcu w unikaniu pościgu mieli lata praktyki. Wolne godziny spędziła na odpoczynku i studiowaniu zaklęć - nawet jeśli nie zdąży się nauczyć wszystkich to będzie gotowa na najgorsze.
Dzięki wypłacie od Nassura mieli złoto potrzebne by nabyć aprowizację i niezbędne do podróży przedmioty, wiec czarodziejka miała zamiar wykorzystać to w pełni. Skrupulatnie sporządziła listę zakupów i wręczyła piśmiennym towarzyszom z prośbą by wyprawili się na bazar. Potem odwróciła się do Yata.
- Masz zamiar wziąć tych chłopców ze sobą? - rzekła cicho. Pomijając dodatkowe gęby do wyżywienia byli oni dodatkowymi istotami do ochrony w razie ataku potworów czy bandytów, a to robiło różnicę.
- Tak – rzekł krótko Yat, lecz po chwili zastanowienia dodał. – Wiem, że to ryzykowne. Jednak jak myślisz? Jaki los ich czeka tu, w Muluk? Nie mają rodziny, domu, pieniędzy. Wiem, że wcześniej parali się też kradzieżą. Jeśli tu zostaną albo zginą z ręki jakiegoś zbira, albo sami staną się zbirami. Z nami mają większe szanse.
- Biorąc pod uwagę naszą dotychczasową historię nie byłabym taka pewna. Bierzesz pod uwagę demony prześladujące Adila? I samego Adila? Nie potrzeba potworów czy pustynnych bandytów - jesteśmy zagrożeni w dzień i w nocy przez sam fakt przebywania z nim. Mam wrażenie, że wszyscy o tym zapominają - zakończyła ze złością w głosie. - Pamiętasz co mówił czcigodny mędrzec w świątyni? Gdy wchodzą w grę demony należy być ciągle czujnym, nawet w obecności ludzi pozornie szlachetnych. Czy możesz - czy wszyscy możemy to o sobie powiedzieć?
- Rozumiem twoje obawy. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie i przybiera przeróżne formy. Za każdym razem w obecności Adila, ogarnia mnie niemożebne uczucie, że z głębi jego duszy łypie na mnie demon. Jedynie my stoimy mu na drodze do przejęcia pełnej kontroli nad Adilem, dlatego zrobi wszystko by się nas pozbyć. I z tego powodu nie możemy odpuścićmistyk mówił, jednak sprawiał wrażenie nieobecnego. Po chwili jakby oprzytomniał. – Nie obawiaj się. Ostrzegałem już ich o niebezpieczeństwie, na jakie mogą się narazić w moim towarzystwie. Ta wyprawa będzie w tym samym stopniu niebezpieczna dla każdego z nas, a oni nie są już dziećmi. Zapewne przeszli równie ciężką drogę co ty i Janos… co każdy z nas.
Aria nie była przekonana (zwłaszcza co do tego ostatniego), ale skinęła głową. W końcu to była odpowiedzialność Yata, nie jej. Potem zwróciła się do Malika.
- Czy odwiedzisz sha’ira, którego nam polecano? Jeśli mamy wyjechać to ostatnia okazja by dowiedzieć się czegoś o klątwie Adila i Niewidzialnych Prześladowcach, którzy z pewnością nadal nam zagrażają.
- Masz rację, Mistrzyni Magii - odpowiedział Malik. - Każda informacja jest dla nas istotna, a czcigodny Hassim uchodzi za osobę oświeconą, powinien być nam przychylny. Udam się do niego niechybnie rankiem.
Czarodziejka skinęła głową. Kumalu zgłosił chęć pomocy w zakupach, toteż wręczyła mu listę i odpowiednią - jej zdaniem - ilość złota. Potem ustalili szczegóły misji i ucieczki, i Yat znów wyruszył w miasto, zaopatrzony w pozostałe po podziale wypłaty trzy dinary.

Wynajęcie kilku ludzi nie stanowiło problemu. Biedacy zrobiliby o wiele więcej za kilka srebrnych monet. W krótkim czasie wszystkie wierzchowce drużyny zostały wyprowadzone z seraju. Teraz pozostawało pytanie, czy Janos będzie czekał poza bramami miasta, aby odebrać zwierzęta.
- Przyjacielu - rzekł Akbar do smoka - Masz skrzydła, nie wiem czy możesz na nich latać, ale może możesz na nich szybować skoczywszy z wysokiego miejsca? Na przykład z jakiejś wieży niedaleko murów… w nocy byłbyś niewidoczny…
- Jeśli chodzi ci o to bym opuścił niepostrzeżenie miasto to wolę skorzystać z mikstury niewidzialności - Lazarides odpowiedział z ociąganiem.
- Pójdziemy oboje - rzekła twardo Aria i zaczęła przygotowywać się do drogi.
 
Sayane jest offline