Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 16:51   #121
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Heyron Azul, Chris Akkerman, Davy Engel, Kaarel Cotant

Uważając się za bardziej barbarzyńską część oddziału (do spóły z Ryanem i Petrolem) Azul postanowił się odezwać. Zdjął hełm ukazując swoją ciemnopopielatą skórę oraz twarz, której dolna połowa, poniżej nosa, była zastąpiona jednostką respiracyjną o dosyć powszechnym wyglądzie.

- My uważać, że jedzenie zmarłych złe. Tak nam powiedział Imperator. Imperator nasz bóg. On powiedział, że nasi zmarli umrzeć, abyśmy my mogli żyć - trzeba okazać szacunek. Wrogowie Imperatora jednak na szacunek nie zasługują. Ich ciała zostawić na pożarcie zwierząt i ziemi. Hańba dla wroga i pożytek dla nas - zwierze najedzone, ziemia żyzna i dająca dobry plon. - powiedział pewnie Azul i uderzył pięścią w otwartą dłoń - Pryncyp nie mówi nam wszystkiego. Pryncyp nie traktuje nas poważnie. Pryncyp sądzić że Impere plemię duże. Ale Impere plemię tak wielkie, że sięgać gwiazdy na niebie.

- Impere jest grosgrande. Tyle starczy rzec. My indziej się myt nasze zmarłe obchodzimy. W naszych serce to obelge tak ich traktować. Ale przeżyjemy to. Jesteśmy woje Impere. Prikaz jest ersty. - Davy zamilkł na chwilę - Po co tu przyszedłeś Zamonie? Masz do nas jakiś interese?

Zamon przygarbił się, opierając jedną dłoń o kolano, a drugą podpierając brodę. Słuchał wszystkiego z uwagą, patrząc przymrużonymi oczyma w podłogę. Zdawał się być pogrążony w myślach… bądź wyobraźni. Dopiero po chwili zareagował.
- Wy mówić więcej o Impere. Ja słuchać. Impere nie być małe plemię.

Spojrzał z błyskiem w oku na zebranych.

- Impere tu być. Zbudować wielkie miasto, które być dzisiaj wielkie ruiny. Wy… wracacie. Ile wy mieć takich miast?

- A umiesz zliczyć ilość ziaren piasku w tym mieście? - odpowiedział pytaniem na pytanie Azul.

Barbarzyńca przez chwilę zdawał się nie rozumieć. Później doszukiwał się oznak kłamu bądź niepowagi na twarzach zebranych. Nie znalazł ich.

- Mówcie dalej. - wykrztusił wreszcie, poruszony i wyraźnie głodny wiedzy - Mówcie wszystko.

No to żołnierze zaczęli opowiadać. O wojnach, o chwale, bogactwach i cudach wiankach. Szczerze mówiąc snuli przed barbarzyńcą wizje taką, że aż sami chcieliby w niej zamieszkać. Jednak dowództwo oceniało efekty działań, a nie środki, dlatego gwardziści pozwolili sobie na popuszczenie wodzów fantazji. Oj dużo tego było, dużo. Kiedy wreszcie Sabatorii zamilkli, Zamon dopiero po chwili wykazał inną reakcję, niż głębokie zamyślenie. Wyprostował się i z wolna na jego twarzy pojawiał się uśmiech.

- Przyjść ja, bo my mieć wspólne zadanie. Usunąć pryncyp. Ja zostać pryncyp. Ja dać wam głowa pryncyp odmieniec. Ja oczyścić Kago dla Imperium. Osobiście zabić każdy mutant. W Kago być wiele odmieniec. Kago uderzyć dalej na Arcywróg. A Imperium dać Kago, co wy mieć. Broń. Zbroja. Jedzenie. Woda. Magiczne przedmioty. Stalowe bestie. Dać Kago miasto przed wielka wojna, nie ruiny. Kago mieć morze wielkie miasto i wielkie stado stalowych bestii. A ja być pryncyp miasto. Pryncyp… planeta.

- Dlaczego Impere ci ufać? Ty dostać ostre, demolete, gunse i atakować Impere? Czy Chaose? - spytał podejrzliwie Akkerman.

- Arcywróg nie rozmawia wczoraj, nie rozmawia dzisiaj. Tylko krew i wojna. Ja myślec, że oni nie rozmawiać jutro, tylko też wojna. Ja im dam dużo wojna. A poza tym…

Sięgnął za pazuchę i wyjął dwa małe, cholernie stare przedmioty. Pordzewiały amulet, który kiedyś musiał być imperialną aquilą i strasznie zniszczony, kieszonkowy psałterz. A przynajmniej tak wyglądał, bo kartki były zmurszałe do reszty. Tylko ledwo widoczny symbol Eklezjarchii na okładce mógł mówić o zawartości.

- Wiele stary przedmiot w ruiny. Wy mieć, wy nosić to samo. Ja nie głupi. Imperium zbudować wielkie miasto. Imperium zburzyć wielkie miasto. Kago być małe. Imperium być wielkie. A Arcywróg… Chaose… tylko wojna. I też mieć odmieńce. Ale, wy o tym wiedzieć. Wy chcieć sojusz z Kago. To moje warunek. Brać, czy nie brać? Wasz interes.

- Dać nam głowe pryncyp. Oczyścić Kago z podłych praktyke. Wtedy Impere przyjść. Uczynić cię swym wasalem, najwyższym wodze na planete. Odbudować złoty wieke Malice. Postawić miaste sięgające niebe. Wielkie, że wzroke ich nie ogarnie. Przynieść magie którą nazywamy technologie. Ona wynieść was na poziome o którego istnieniu nie macie jeszcze pojęcie. Gdzie każdego dnie będziecie mogli budować po tysiąc czołgów jak ten. I po tysiąc tysięcy karabine. A to wszystko pod twoja komende.
Dać wam ostre i gunse, a wy nam ludzie do fulbatalie z chaose.


Uśmiechnął się i skrzyżował ramiona na piersi.

- Najpierw musieć zabić pryncyp. Jutro, po środek nocy. I wy pomóc. Dalej, ja dać wam wiedza o wasze dyplomaty. Hm?
- A wiedza o dyplomaty pewna? Sprawdzona? Czy grande bajki że poszli do ludzi robaków? Bo te nie śmieszne.Jak ty chcieć zabić pryncyp? I dlaczego środek nocy? Gdzie on wtedy będzie? - Akkerman zachował powśćiągliwość w kontakcie z autochtonem. Wolał, aby nie poczuł, że idzie mu za łatwo, żeby nie nabrał podejrzeń, że jest nabierany.
- Człowiek robak nie zabawny. - odparł tubylec, nagle poważniejąc - Ale ty sam to zobaczyć. Może nawet przeżyć. To być wielkie coś. Ale… wiedza dobra. Wy mówić w swoje księgi… że wiedza być potęga. Co nie?
Wyszczerzył się jak zwycięzca.
- A pryncyp być w pewne miejsce o pewne czas. Wy zobaczyć, jak zgodzić.
- My zainteresowani grande. My zobaczyć… A to nie pułapke?
Davy kiwnął z uznaniem głową
-[i]Wiedza to potęga, strzeż jej dobrze.
- Zaraz… ty umiesz czytać? - zdumiał się Briggs, który też był w Chimerze.
Barbarzyńca wzruszył ramionami.
- Może. Wasze dyplomaty dużo mówić. Dużo pokazać.
-Zdecydowanie przejść się zobaczyć, co to za człowiek-robak. - skomentował Davy- Ale z pryncyp poczekać. Zabić go, ale nie jutro. Po tym jak rozgromić rebeliante. Teraz niedobre czas na pucze. A po zwycięstwie nastąpić rozluźnienie i łatwiej będzie.
Mina nieco zrzedła Zamonowi.
- Ale pryncyp odmieniec pozyskać wielki sukces, to pozyskać wielka potęga. Kago słuchać. Kago bronić pryncyp, bo pryncyp dawać sukces. A woje Imperium bić z renegaty pod pryncyp odmieniec i jutro bić pryncyp odmieniec? Głupie.
Po chwili dodał jeszcze jedne słowa, przywołując na twarz podstępny uśmiech.
- Gdzie… polityka?
- No tak, widać, że negocjatorzy Imperium tu byli i “dużo pokazali”. To bez dwóch zdań - skomentował Akkerman.

Uboga w część mimiki twarz Azula poruszała się dziwnie, a jego czarne jak węgle oczy o czerwonych tęczówkach błyskały. Zdjął z zaczepów swój miotacz plazmy i zaczął go głaskać.
- Ty potem dużo powiedz o tym człowieku-robaku. Moje plemię Volg. My mieszkać w grande miasto pełne odmieńców, potworów, bestii… Walczymy z nimi. Nasze plemie rodzić wielkich wojów. Moja horda wojowników pod opieką ducha Wielkiego Czarnego Wodza, który bić wielkie, złe odmieńce, potwory, bestie. Robić grossegrande wpierdolo. - mówił swym syntetycznym głosem Heyron.
Powrócić do Bękartów z opowieścią o zabiciu wielkiej bestii wielkości volgickich Abominacji. Albo jeszcze lepiej… z jej łbem, zębem albo okiem. Tyle chwały i splendoru. Tyle szacunu na dzielni.
- Człowiek robak jeść ludzie. Nie być głupi. Żyć pod ziemią. Tylko to wiedzieć. Tabu. Wasze dyplomaty chcieć wiedzieć więcej… więc pójść pod ziemia i nie wrócić. Jak zwykle. Wielu Kago myśleć, że być wielkie woje i ubić straszny człowiek robak. A my potem nawet nie mieć broń po utraconym. Dla Kago głupota, dla Imperium… hmm...

Po chwili milczenia wstał.

- Jutro noc ja i moi zabić odmieniec i jego. Wy pomoc, czy nie?

- Pomóc. Ale musieć znać plane - odpowiedział Davy.

Znowu się uśmiechnął. Bardzo wiele rzeczy szło dzisiaj po myśli ambitnego Zamona. Zasiadł ponownie i wyciągnął dłoń.

- Dajcie papier. I dalej dajcie pióro. - kiedy dostał pergamin i pisak, mówił dalej - To będzie tak. Tu… być pałac. To być dziedziniec. Mury. Budynek. Tu zaś być wasz dom. A tutaj… obok dziedziniec, stary budynek. Dyplomaty mówić, że to być kaplica. Odmieniec i jego Kago myśleć podobnie i robić tam wiele rytuały. Głęboka noc jutro, oni robić rytuał. Błagać duchi wojna o pomoc w bitwa. Idioci. Każdy wiedzieć, że tylko broń, tylko zbroja, stalowa bestia i magiczny przedmiot pomoc w bitwa. Tylko dobre woje lepsza pomoc w bitwa. A najlepsza pomoc w bitwa wielki wódz. Mądry wódz. Dużo wiedza, dużo potęga. Więc… my przyjść głęboka noc i go zabić. Zabić każdy, kto ośmielić się nas bić. To być nasza godzina. Godzina wilk.

Uśmiechnął się równie drapieżnie, jak bestia, której imię przed chwilą padło.

- Ja usypać piramida z ich łbów, dla Imperium.
Akkerman spojrzał na prowizoryczny szkic, rozmyślając gdzie można by było rozstawić najlepsze stanowisko strzeleckie. -To nie pułapke, Zamon? Pryncyp nie chcieć nas tam zwabić i zobaczyć kto po jego stronie a kto nie? - ostrożność była może i przesadna, ale właśnie spiskowali jak obalić wodza plemienia, na terenie którego się znajdowali.

- Onyx. Ni obrażaj naszego przyjaciele - pouczuł Davy - Przecie on doskonale wie jak paskudny lose by go spotkał gdyby nas zdradził. Nie sądzisz? Że jeśli nam się nie uda wdrożyć Kago do Imperium, to trzecia ekspedycja już nie będzie pokojowa i najpewniej nie zostanie tu kamień na kamieniu. Przecież on sobie zdaje z tego sprawę - skomentował Davy, wpatrując się Zamonowi w oczy, a w jego spojrzeniu ukryta była groźba. - Oraz, że najlepiej wyjdzie na tym i on i całe Kago, jeśli dołączą do Impere. Te miaste do niebe i tak dalej…

Autochtonowi nieco zrzedła mina, kiedy Engel skutecznie usadził go swoją ukrytą groźbą. Spojrzał na nich.

- Można przysięgać. Słowo pod-wodza jest ważne, więc cenne. A jak nie… To ja mogę mówić to samo. Skąd ja wiedzieć, że wy mnie nie wydać pryncypowi tu i teraz

- Nie mieć w tym interese. Nas interesować pace z Kago i wasi ludzie do fulbatalie z chaose. Ale o ile my być w stanie zdzierżyć CHWILOWO kanibalize i podobne, to docelowo tego ma nie być. Pryncyp się nie zgodzić. Ty tak. Ty lepszy wodze niż pryncyp. Czy to cię przekonuje?

Barbarzyńca kiwnął głową.

- Zamon, pokażesz nam miejsce gdzie zeszli nasi dyplomaci do tych ludzi - robali? - Kaarel w\korzystał chwilę przerwy i zadał pytanie. Akurat te całe plotki o jakichs bestiach czy mutasach bardzo go interesowały. zdaje się, że miały jakis straszny statut u miejscowych. Jakby je pokonać to kto wie, pewnie zrobiłoby to na całych Kago odpowiednie wrażenie. Nawet jakby coś podczas akcji z udupiania tego zmutowanego bluźniercy i deprawatora poszło nie tak. No a poza tym tam wreszcie prowadził jakiś konkretny ślad ich posłów których odnalezienie było w końću jednym z ich głownych punktów programu z jakim ich tu przysłano. - A w ogóle to jak dawno temu zeszli pod powierzchnię? - dopytał się starając zdobyć dodatkowe informacje.

- Wy nie być za szybcy. Ja pokażę, jak usuniemy odmieńca. A wasze dyplomaty poszli tam… więcej jak pół księżyca temu.

To by się zgadzało z datą ostatniego kontaktu z delegaturą.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 11-02-2015 o 17:22.
Stalowy jest offline