Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 17:28   #21
Kaeru
 
Kaeru's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumny
Wtuliła się w ojca, chłonąc jego zapach i wszystko to co zapewniał jej przez lata: miłość, opiekę, bezpieczeństwo. Przez chwilę miała ochotę pójść do Alamrtyn i powiedzieć jej, że rezygnuje ze wszystkiego, że zostaje przy rodzicach. Ale było już za późno - decyzja została podjęta, nie mogła się wycofać.
- Wrócę - obiecała głosem stłumionym przez ubranie rodzica i ściśnięte ze wzruszenia gardło. - Wrócę, żeby opowiedzieć wam co zobaczyłam i co przeżyłam - podzielę się moimi własnymi skarbami.

* * *

Po odebraniu tej części spadku, o której nie wiedzieli rodzice, Kier miała ogromne wyrzuty sumienia. Nie dość, że będąc jedyną córką, zostawiała ich samych, to jeszcze zataiła przed nimi tak istotną sprawę. Czy zachowując tajemnicę, była kłamczuchą? Chyba tak. Planowała zrobić to tuż przed wyprawą, ale teraz - gdy odeszła z rodzinnego domu - potrzebowała pieniędzy chociażby na wykupienie noclegu. Nie miała też pewności, że jako uczennica znajdzie czas by to zrobić.
Wzięła głęboki wdech i odetchnęła świeżym powietrzem - zbyt świeżym jak na tą część miasta. Czuła chłód spoczywającego na jej piersiach platynowego medalionu, który na wszelki wypadek schowała pod ubraniem. Plecak, który nosiła nie był zbyt ciężki, a pakunek, który dostała od ojca trzymała oburącz przy sobie. Mam jeszcze dużo czasu, pomyślała.

Wybrała dłuższą drogę do Gildii Magów, aby odreagować ostatnie wydarzenia. Jednak stojąc przed drzwiami budynku czuła się ani trochę bardziej spokojna, co można wytłumaczyć nietypowym spotkaniem z dziwnymi nieznajomymi. Zapukała, tak raczej z grzeczności i dla za zasady, po czym otworzyła drzwi i weszła do środka.

W środku za to Kier została przywitana przez magów. Na środku sali stała magini i ewidentnie czekała na kogoś - czekała na rudowłosą i piegowatą dziewczynkę.
- Witaj, moje dziecko - powiedziała ciepło Alamrtyn. - Witaj w lepszym świecie - w świecie, który będziesz kształtować swoją myślą i wolą. - Kobieta podeszła bliżej. - Witaj i niech Mystra obdarzy ciebie łaską i chroni swym czujnym spojrzeniem, bo teraz zostajesz adeptką sztuk tajemnych. Podejdź bliżej i odbierz powitalny dar, odbierz suknie i biżuterię… - Kier zauważyła, że jakiś mag przyniósł piękną suknię i dwa pierścienie. Jeden był wykonany ze złota, drugi zaś ze srebra i oba wydawały się być dopasowane na palce. W dotyku były ciepłe, a gdy tylko dziewczyna je założyła jeden z nich zaczął promienieć białym światłem, drugi zaś jakby dodał pewności siebie.
- Weź teraz te dary i chodź za mną, do swego pokoju, gdzie omówimy sprawy najważniejsze. - Widać było, że mówiła to z jakąś dumą.

Nie tego się spodziewała. Myślała raczej, że zobaczy magów zajętych książkami, którzy wrócą do swoich zajęć, gdy tylko ją rozpoznają. To co zastała, sprawiło, że nie była w stanie wykrztusić z siebie słowa, a kolor twarzy niepokojąco zaczął przypominać kolor jej włosów. Dostała swój pokój w Gildii Magów, pierścienie… i sukienkę, na którą patrzyła z przerażeniem podążając za swoją mistrzynią. Przynajmniej rozwiązał się jej problem z noclegiem.

- Gdy zakończysz rozpakowywanie się, ubierz się ładnie, pójdziemy oficjalnie ogłosić ciebie moją uczennicą, hm? - powiedziała Magini. Gdy weszły do pokoju, Kier zobaczyła pełno półek z książkami, stolik oraz ogromne łóżko, niezwykle wygodne i zapewne sprawiające, że każdy kto pójdzie w nim spać to nie będzie chciał wstać wcześniej jak przed południem. Księgi były różne, najróżniejsze, traktowały przede wszystkim o magii, co dziwne raczej nie było, jeśli wziąć pod uwagę, gdzie się znajdowała.

- Mówiąc ładnie masz na myśli… sukienkę? - zapytała z niepewnością w głosie. Nie czuła się w takim stroju zbyt pewnie… a już na pewno nie swobodnie. Cóż, jeśli tego oczekiwała od niej Mistrzyni, to zrobi to… byle nie zbyt często.
- Oczywiście, Mistrzyni. Niedługo będę gotowa.
- Doskonale. - Ucieszyła się. - Po spotkaniu z Władcą Neverwinter oraz jego bratem, myślę, że zjemy obiad i zgłębimy tajniki magii. W końcu nie przyszłaś tutaj dla ładnego wyglądu, prawda?

- Z-z-z z kim?! - Dziewczyna niemalże upuściła to co trzymała w rękach.- Z Lordem?
Nagle poczuła jak coś dziwnego ściska ją za gardło nie pozwalając jej mówić. Trema. A jak się zbłaźni? Jak ich urazi? A jak zachowa się niewłaściwie i będą chcieli ją ukarać? Może nawet Mistrzyni będzie postawiona przez nią w złym świetle! Nie mogła odmówić, nie mogła tego przełożyć. To nie jest byle jaka pogadanka, to spotkanie z Lordem i jego bratem!
- Dam z siebie wszystko, Mistrzyni, żeby Cię nie zawstydzić.

- Wiem o tym. - Uśmiechnęła się. - Za dwa dzwony jesteśmy umówieni, dlatego przygotuj się. - Sama zaś mistrzyni poszła do siebie, zostawiając Kier sam na sam z myślami, by mogła się z nimi oswoić i przetrawić je na spokojnie.

Chociaż “na spokojnie” to niezbyt trafne określenie. Dziewczyna rzuciła cały swój dobytek na łóżko i sama rzuciła się obok niego. Było tak przyjemnie ciepłe i miękkie. Mogłaby w nim zasnąć na dwie godzinki… albo na dwadzieścia, żeby obudzić się z poukładaną głową. Za dużo dzisiaj się działo zdecydowanie. A jakby tego było mało okazało się, że to co przeżyła to jedynie rozgrzewka przed tym co ją jeszcze czeka. Wspominała już chyba, że nie ma na to kondycji prawda?
Wzięła parę głębokich wdechów i zamknęła oczy. Spróbowała wstać, ale jakaś nieokreślona siła jej na to nie pozwalała. Może więc równie dobrze pójść spać na momencik…
Powoli odzyskiwała świadomość po drzemce. Przypominała sobie gdzie właściwie jest, czemu właściwie poszła spać i…
- Cholera! - krzyknęła zrywając się z łóżka po czym momentalnie zasłoniła usta ręką. Brzydkie słowo, a fe! Pośpiesznie położyła plecak i miecz gdzieś w kącie, możliwe, że nie ma czasu się teraz rozpakowywać. Ile spała? Zdąrzy się przebrać? A może jest już spóźniona? Taka gafa, własnie teraz, na samym początku jej przygody!
Poprawiła się na urodzie i odświeżyła. Najprawdopodobniej nawet nie musiała, skoro elfka, którą spotkała w drodze czuła “wiatr wysoko”. Teraz tylko sukienka…
Spojrzała na nią jak na odwiecznego wroga. Była piękna, to oczywiste. Z pewnością była też droga i wyglądałaby cudownie na jakiejś pieknej szlachciance, ale nie na niej! Ona nie jest piękną szlachcianką, jest rudą, tłustą i piegowatą karczmiarką - przyszłą poszukiwaczką przygód!
Niemniej jednak, jeśli jest to konieczne by nie sprawić zawodu Mistrzyni, założy ją i postara się wyglądać… przyzwoicie. Założyła na siebie dar od magów, ale zostawiła na sobie spodnie, żeby nie czuć się tak skrępowaną. Pod długą spódnicą i tak nie będzie ich widać. Problemem jest jednak dekolt, który odsłaniał wcześniej ukryty pod ubraniem medalion. Rozejrzała się po pokoju. Nie to, żeby nie ufała magom z gildii, ale wolała mieć go jednak przy sobie. Założyła na palec ten z pierścieni, który nie świecił i poprawiła włosy. Bardziej gotowa nie będzie.
Zebrała w dłonie materiał kiecy i poszła do głównej sali. Bała się, że przez swój brak obycia z takim strojem mogłaby podrzeć materiał przez nadepnięcie na niego. Gdy zobaczyła znajome półki z książkami i zdobiący podłogę dywan poczuła się znacznie lepiej.
 
Kaeru jest offline