Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 19:17   #36
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Uczciwi w sercu zawsze mogą liczyć na łaskę Sigmara, który za ich dobroć, swoją dobrocią ich nagrodzi. Ci zaś, którzy w sercach chaos kryją niechaj drżą, albowiem jeden los i tylko jeden dla nich, potępienie i wieczna męka.
Udało się. Morryta okazał się być znacznie bardziej życzliwy niźli zakładali, i co najmniej tyle mądry. Mimo iż nie mógł im pomóc w danej chwili, to dobrze wiedział co należy zrobić, a to już był ogromny sukces. Teraz mieli jeden cel - znaleźć księgę nekromanty.

Teraz dopiero Eryk zrozumiał, iż księga stanowi niejako źródło mocy dla nekromanty. Zupełnie jak kapłan czytający podczas nabożeństwa, mimo iż zna tekst na pamięć. To nie jest zwykły spis zaklęć i symboli, to coś więcej. To niezbędny element, zarówno przy odczynianiu rytuału, jak i jego odprawianiu. Dzieciak musiał więc mieć ją ze sobą, co ograniczało nieco pole poszukiwań.

Edmund szybko rozprawił się z nadchodzącymi rolnikami przy pomocy drobnych kłamstewek. Szło mu to nad wyraz gładko, co ponownie kazało Erykowi przemyśleć, czy można mu zaufać. Ale to tylko przez moment - w końcu był tu, z nimi, pomagał przywrócić Josta do dawnej postaci. A przecież nie musiał, droga wolna, nikt by go siłą nie trzymał, wiedział o tym. Wyglądało na to, że mimo iż zdarzyło mu się błądzić w życiu, miał czyste serce.

Przez moment Eryk myślał, że krzyk Yorriego o duchu w lesie miał im pomóc, odwrócić od nich uwagę Morryty, wszak mógł nie wiedzieć, że z własnej woli z nim rozmawiają. Potwierdził jednak później, że bynajmniej, że to prawda najprawdziwsza, że teraz to się tyle z duchami naobcował, że nie ma bata, coby takiego w lesie nie rozpoznał. Obecność drugiej zjawy była bardzo niepokojąca. Kto to mógł być? Jeśli została duchem niedawno, to dlaczego? W zbieg okoliczności trudno było wierzyć. Jeśli jakiś czas temu, czemu nie rozpłynęła się jak Schlachter? Bo jej ciało było w dobrym stanie?

Bo ktoś je zamieszkiwał?

Absurdalny pomysł, Sigmaryta odrzucił go prędko, była wszak jeszcze sprawa zwierzoludzi w lesie, o których, jak mu się zdawało, wspominali odchodzący rolnicy. Całkiem możliwe, że to tylko plotki, ale jeśli nie... Jaki mieli cel, i czy związany z tutejszym chaosytą? Czy kapłan Morra powinien samemu zapuszczać się w las? Jego wiedza i niepodważalne umiejętności mogą się nie przydać w przypadku kilku strzał czy gradu ostrzy...

Musiał być dobrej myśli i zająć się swoim zadaniem. Musieli znaleźć księgę i schować w zimnie rozkładające się już ciało Josta. Pierwszym miejscem wymienionym do tymczasowego pochówku była, co się tu dziwić, przechowalnia Morra, czyli miejsce do takiego celu przeznaczone. Pomysł sam w sobie dobry, a z braku innych możliwości, najlepszy, choć ryzykowny. Przechowalnia była blisko, zaraz przy murze, jednak, z tego co Eryk pamiętał i co było w pełni logiczne, była zamknięta z zewnątrz. Będą więc prawdopodobnie musieli wyważyć kłódkę, a to będzie widoczne z zewnątrz. Może znajdzie się inne przejście, które pomieści nieruchomego Josta, ale ciężko było na to liczyć.

Trzeba było też rozpocząć poszukiwania księgi na cmentarzu. "Chłopiec" uciekał, prawdopodobnie ktoś go zobaczył, mógł więc nie mieć czasu żeby dokładnie schować księgę, a i nieść ze sobą byłoby wielce podejrzane - Bauer wątpił, aby którakolwiek z młodych latorośli Weissdrachen potrafiła czytać w jakimkolwiek języku.

Chociaż była też inna opcja - chłopiec przyszedł na grób kogoś z rodziny, znalazł wyrysowany znak i uciekł... na widok ducha kobiety. To by oznaczało, iż nie mają żadnego śladu nekromanty, i właśnie dlatego Eryk odrzucił tę ewentualność - jeśli tak było, ich szanse były właściwie zerowe. Tylko obecnie przyjęty przez niego scenariusz dawał jakiekolwiek szanse powodzenia.

Ustalili, że Sigmaryta wraz z Edmundem ukryją ciało, zaś sam Jost i Yorri przeszukają zarośla. Myśl o włamaniu do przechowalni Morra przyprawiała Eryka o dreszcze. Już raz igrali z mocą Pana Umarłych, podając się za kapłanów, teraz włamią się do poświęconego mu miejsca. Eryk nie był zwolennikiem powiedzenia "cel uświęca środki", jednak w obu tych przypadkach tak było - walczyli o życie przyjaciela i zdecydowani byli zrobić dla niego wszystko. Oby teraz również osiągnęli cel.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline