[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-EyGMVAOgpb0/UYPGWLCUaUI/AAAAAAAAAds/Fho5Mt_8VvI/s1600/1.christian-desktop-wallpaper-god-is-love_1024x768.jpg[/MEDIA]
BÓG CIĘ KOCHA!!!
Napis świecił się i błyszczał, kręcił i pulsował do rytmu z tandetną melodyjką, która brzmiała jak grana na keyboardzie z połową niesprawnych klawiszy przez faceta z ostrym atakiem padaczki. To rzucało się w oczy jako pierwsze... a dalej było już tylko gorzej.
Jedyną sensowną stroną, na jakiej Specter znalazł symbol z mieszkania hakera był blog jakiejś - lub jakiegoś, trudno było to stwierdzić - nastolatka, który najwidoczniej nałykał się zbyt dużo leków na depresję i nie miał innych zainteresowań niż zasypywanie sieci tonami zdjęć i video, dokumentującym każdy fragment jego egzystencji. Relacje ze wszystkich posiłków, videologi z każdej wizyty w toalecie, pierdyliardy
selfie robionych gdzie popadnie, a to wszystko okraszone bełkotliwymi komentarzami i płytkimi opiniami na dowolny temat... Niektórych idiomów czy nawet słów agent nie rozumiał ni w ząb; dzisiejsza młodzież mogła równie dobrze przylecieć z innej planety, a szanse na porozumienie się z nimi był jeszcze mniejsze niż z dowolnym Obcym.
Głowa mogła rozboleć od przeglądania tego różowego, infantylnego ścieku, nie mówiąc o gorzkiej refleksji na temat tego, gdzie zmierza ten świat, skoro pokolenia mające go odziedziczyć prezentują sobą taki, a nie inny poziom umysłowy. Grzebanie w zawartości bloga okazało się jednak dla agenta zaskakująco owocne; dzięki ekshibicjonizmowi blogera miał w miarę dokładną lokalizację, gdzie zostały wykonane zdjęcia, które wyszukiwarka dopasowała do poszukiwanego przez Teda symbolu.
Wyglądało na to że w ramach swoich "poszukiwań zajesuperaśnych cool rzeczy" zidiociały nastolatek wybrał się na wycieczkę do
Dystryktu gdzie - wśród wielu innych rzeczy - sfotografował ten interesujący znak, wymalowany gdzieś na murze. Pod szablonem, odbitym czarną farbą, ktoś starannie wymalował QRCode, który głosił
Czytanie ze św. Jana: Ten, kto kocha swoje życie, straci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.
Straci swoje życie... tak, to dobrze pasowało do opisu miejsca, w którym zrobiono zdjęcie. Dystrykt był ciemną plamą na obliczu miasta, zbiorowiskiem odpadów, które wypadły poza nawias społeczeństwa NC. Niegdyś potężne zakłady przemysłowe, obecnie zamieszkane przez wszelkiej maści outsiderów, freaków i każdego, kto chciał zniknąć z radarów "porządnych obywateli". Nikt o zdrowych zmysłach tam się nie zapuszczał; nie chodziło nawet o panoszące się w Dystrykcie bezprawie - niekoniecznie wyższe niż w innych dzielnicach miasta - ale zupełny chaos, który tam panował. Anarchia w czystej postaci; nikt, poza najbardziej zwichrowanymi umysłami nie potrafił na dłużej zakotwiczyć w tym nieustannie bulgocącym kotle. Nie brakło oczywiście awanturników czy turystów szukających dreszczyku emocji, którzy wyprawiali się tam dla zabawy czy swoistych przeżyć... ale każdorazowo oznaczało to wstąpienie w ciemne i lepkie otchłanie ludzkiego szaleństwa.
Wiele razy pojawiały się sugestie by pozbyć się tego "wrzoda" - raz na zawsze. Ale nigdy nie zrealizowano tych planów; władzom miasta wygodniej było utrzymywać blokadę dzielnicy - szczególnie że była ona znacząco oddalona od innych "zdrowych" miejsc - i przymykać oko na to, co się tam dzieje, mając w zamian wygodny azyl dla tych elementów, których nie życzono sobie na ulicach.
Tam - jak na razie - prowadził najpewniejszy ślad w sprawie symbolu z mieszkania Teriyakiego. Ale najpewniejszy nie zawsze znaczył najlepszy - o czym Specter nie raz miał okazję się przekonać. Być może w czeluściach sieci czekały odpowiedzi na dręczące go pytania...?