Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 19:52   #679
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Podsumowanie!

Jak zwykle nie mogłem się doczekać na wyznaczony przez siebie termin
Poniżej obiecane podsumowanie (o połowie rzeczy o których miałem napisać - zapomniałem)


Ufff… Udało się doprowadzić historię do końca. Graliśmy w nią niespełna dwa lata!
Muszę przyznać, że była to najtrudniejsza sesja, którą zdarzyło mi się prowadzić. Przeszła przez kilka kryzysów. Część z Was zmagała się z prywatnymi problemami, które zmuszały Was do porzucenia gry na jakiś czas, niestety nie udało się to Felidae. Wiedząc, że miała kłopoty zdrowotne pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że wróciła do zdrowia a jedynie inne obowiązki nie pozwoliły wrócić jej do pisania.

Felidae to dla Ciebie była ta sesja.

Co zakładał scenariusz?
Scenariusz był moim zdaniem najmocniejszym punktem sesji. Dotarcie do końca sesji miało wyjaśnić wszystkie niesamowite historie, które przydarzyły się bohaterom w trakcie wędrówki do Wieży Czterech Wichrów.

Mag
Mag w prologu patrzący w kulę przewidującą przyszłość jest uciekinierem z Bilauri, miasta z którego pochodzi również Nena Deacair. Miasta zamieszkanego przez lud posiadający szczególną umiejętność - wpływania na umysły innych. Zauważa on, że Nena zabija go - tak przynajmniej odczytuje wizję.
Mag więc, na odległość mąci ludziom w głowach by tylko nie dopuścić do urzeczywistnienia się przyszłości widzianej w kuli.

Wyrocznia.
Sesja miała się zacząć od spotkania z wyrocznią, gdzie bohaterowie mieli poznać swoją przyszłość. Przynajmniej migawki z niej.
Gzargh po zobaczeniu swojej przyszłości opuszcza towarzystwo i odjeżdża.

Wieś Trzódka.
We wsi bohaterowie mieli natknąć się na zarazę. Zarazę dziwną, bo zdaje się, że pół wsi na nią wymarło. Rzeczywistość jest taka, że te pół wsi poszło na wypas bydła a zaraza dotknęła tylko zwierzęta. Jedyne trupy jakie udaje im się zauważyć, to trupy zwierząt i Skiby. Ten ostatni jednak, jak się dało zauważyć przy bliższych oględzinach, nie padł ofiarą zarazy lecz zwyczajnym morderstwem. Gdyby bohaterowie zachowali milczenie i powęszyli trochę po wsi, wzbraniając dostępu do chaty (bo np. zaraza), to dowiedzieliby się kto zabił chłopa i dlaczego.

Denondowy Trud.
Tutaj Nena miała zostać oskarżona o spowodowanie zarazy, uwięziona i skazana. Podczas egzekucji miał ją uwolnić Szrama, członek Bergh Bersei, który zorientowawszy się, że cała szopka musi być spowodowana oddziaływaniami jednego z mieszkańców Bilauri postanawia za pomocą Neny do niego trafić i zgładzić.

Mamy tutaj klasyczny przykład samospełniającej się przepowiedni. Gdyby mag nie widział swojej przyszłości w szklanej kuli, nie próbowałby jej zapobiec, tym samym ściągając na siebie uwagę zabójcy z Bergh Bersei.

Wieża Czterech Wichrów.
To tutaj ukrywa się nasz bilaurijczyk. To do niego udaje się drużyna. To tutaj dopełnia się ostatnia przepowiednia.

Tyle założenia scenariusza. Co było nieplanowane? Co Was ominęło?
Wszyscy popędziliście za Gzarghiem, który miał po prostu zniknąć. Wtedy mag zaczął Wam mieszać w głowach na skutek czego Cathil zabiła Kesę. To był rewelacyjny moment w sesji moim zdaniem. Taki naturalny, prawdziwy. Szczerze - nie sądziliśmy, że to tak daleko zajdzie. Nasze najśmielsze przypuszczenia posuwały się do drobnych utarczek.
Żeby nie utknąć w tym miejscu i w taki sposób, wymyśliliśmy Stalowookiego i napad na konwój oraz deja-vu. Wyszedł majstersztyk.
Przy okazji zobaczyliście prawdziwą siłę wyroczni.
To był pierwszy kryzys w sesji. To co nam wydawało się konsekwentnym i odważnym odegraniem postaci, przez kannę zostało odebrane jako atak. Zdaje się Panie wcześniejniej były już w analogicznej sytuacji. Szkoda, że tak właśnie wyszło. Szkoda, że nie udało mi się wtedy zapobiec odejściu gracza. Dobrze, że zdecydował się wrócić później.

W Trzódce umknął Wam całkowicie wątek Skiby. Śmierć Bataara i Ellfara Ravila wynikła z ich braku motywacji do udziału w sesji.
Po wyjściu ze wsi spotkaliście Maciusia, który rzekomo zginął w zarazie. Jego ojca spotkaliście przed wejściem do wsi.
W Denondowym Trudzie dołączyli do gry Bernard Wolner i Irga. Kat doskonale się wpasował w czas i miejsce. Siadł nam do rozbudowy scenariusza. Myśleliśmy, że skupicie uwagę na zbiciu głównego oskarżenia, które padło na Nenę jednak każda postać zajęła się czymś innym i trochę ciężko nam było to wszystko ogarnąć. Szczególnie dwa wątki nam oderwały postacie od osi scenariusza a mianowicie Krucza córka i von Szant.

Mimo wszystko była to najbardziej udana część sesji i gdybym wiedział, że Felidae nie wróci, zostalibyśmy tam dłużej i może udało by nam się zamknąć wątki, które zostały urwane.

Nie mniej jednak miał tam miejsce drugi kryzys w sesji. AveArivald - szkoda, że tak wyszło, szkoda, że nie udało nam się rozwiązać problemu poza forum.

Po scenie egzekucji, do której i tak miało dojść, założyliśmy że wszyscy razem ze Szramą dacie drapaka i będziecie uciekać w kierunku Wieży Czterech Wichrów lecz tutaj znowu nam się towarzystwo rozpierzchło. Bergh Bersei tylko dlatego uciekł z Neną, że Felidae ciągle była nieobecna na forum. Nena musiała żyć aby scenariusz nie wziął w łeb a prowadzenie NPCa nie bardzo mi się uśmiechało.

Ile ja się napociłem, żeby Was wszystkich zgarnąć znowu razem!

W międzyczasie miał miejsce trzeci kryzys. Permanentny brak czasu związany z awansem i remontami w domu. Do tego doszło zniechęcenie przedłużającą się sesją.

Kamienne Miasto było sposobem na zebranie drużyny i nie było go w scenariuszu. Wyszło "przy okazji". Jednocześnie uważam, że udało nam się z obce stworzyć całkiem interesujący obraz wizji życia po życiu. Szkoda, że nie mieliśmy okazji go rozwinąć. Chociaż mam wrażenie, że może to być tylko mój zachwyt

Dlaczego nie do końca wyszło?
Człowiek całe życie się uczy a ta sesja nauczyła mnie wiele.
  • Po pierwsze.
    Pokazanie graczom przepowiedni, wydawało mi się dobrym pomysłem ale zaowocowało tym, że jak całkiem słusznie zauważyliście, gra była trochę “sterowana”. Nie mogło być inaczej. To musiało się wydarzyć. Takie było założenie scenariusza. Nigdy więcej tego błędu!
  • Po drugie.
    Ciągłe kłody pod nogi, ciągle pod górkę. Dlaczego? Wszystkiemu był wynny mag z Wieży Czterech Wichrów, który mącił ludziom w głowach. W trakcie sesji tego nie wiedzieliście, a musiało być to dla Was bardzo deprymujące.
  • Po trzecie w końcu.
    Brak motywacji. Musieliście dotrzeć do Wieży Czterech Wichrów, lecz waszym postaciom brakowało motywacji. To było dla mnie chyba najbardziej flustrujące. Nie wiem dlaczego założyłem, że po prostu tam będziecie dążyć. Bo przecież tak miało być. Wyszło trochę sztucznie i na siłę. Bo kat nie miał powodu tam iść. Irga też trochę tak bez przekonania a i reszta zdawało się zapomniała po co wogóle tam szła.
    Moja wina, moja wina… Nigdy więcej!
  • i po ostatnie
    Zauważam u siebie skłonności do sesji sand boxowych. Tak już po prostu mam. Trzeba się hamować!

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział w sesji. Na swoich kartach znajdziecie moje notki.

Do zobaczenia w innej sesji!
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline