Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 22:36   #72
Dnc
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Roran gdy dołączyli do kompanii nie mógł uwierzyć że Moritza nie ma z nimi.
Gdyby wcześniej nie zginął Bhazer i spuszczony wzrok towarzyszy to będąc równeiż w lepszym humorze pewnie by spodzeiwał się że zaraz Moritz wyskoczy zza jakiegoś drzewa i się wszystko okaże kiepskim i w dodatku głupim żartem....

Niestety tak nie było...

- Jak to go kurwa nie ma? Co żeście z nim zrobili? Gdzie jest? - po uzyskaniu odpowiedzi zaczął swoją tyradę:

- Pojeby! Czy wyście się z kozami na łby pozamieniali?! Kto przy zdrowych zmysłach pozwala ledwie żyjącemu towarzyszowi schodzić po linie do studni? Co to w ogóle za pomysły by narażać życie ledwo dyszącego kompana dla jakiegoś świecidełka? Gówno mnie obchodzi że było magiczne! Tym bardziej trzeba było nie ruszać!

Krótko mówiąc Roran się zdenerwował.

- Na mnie psioczycie że podejmuje decyzje pod wpływem impulsu ale wy mistrzowie racjonalnego myślenia lepsi nie jesteście. Jego śmierć wchodzi na wasze konto!

Roran był zły od samego rana teraz się wściekł. NIe wiedział za bardzo kogo obwinić winą Moritza a dobrze było kogoś obwinić. Mógł spuścić z siebie trochę żalu i złości.

Nie interesowało go że towarzysze też się przejmują zmarłym kolegą. Jak ich to zaboli to i dobrze, może pomyślą następnym razem....



__________________________________________________ ___________



Przez dalszą podróż Roran się nie odzywał. Nie miał ochoty z nikim gadać. Moritz był jedyny który chciał zemścić się na Edmundzie.... teraz pewnie będą się błąkać by jakiegoś bachora oddać...

Zaczął się poważnie zastanawiać co go jeszcze łączy z tą kompanią i czy ich drogi nie powinny zostać rozdzielone.


Roran szedł w środku drużyny nie patrząc właściwie nigdzie indziej jak pod swoje nogi. W ogóle nie zauważył wojaków, którzy zaszli im drogę.
Myślał że to jakaś rutynowa kontrola więc chciał ją przeczekać i czym prędzej ruszyć dalej w drogę.

Jednak po chwili wiedział że chyba tak szybko nie ruszą. Widział wzrok swoich towarzyszy, byli gotowi do walki. Roranowi też nie podobała się buta z jaką się obnosił sierżant ale wolał nie pyskować bo będzie znowu na niego że sprowadza kłopoty na drużynę..

Gdy zobaczył że Wolfgang podnosi broń odrzucił swój tobołek za siebie i ruszył w kierunku najbliższego wojownika. Jego topory tak szybko się pojawiły w jego dłoniach, że każdy postronny obserwator mógł przypuszczać że się zmaterializowały tam magicznie albo że trzymał je w rękach od zawsze.

Ruszył na sierżanta i tylko rzucił:
- Dzisiaj mam zły dzień... ale od teraz to jest też Twój zły dzień!


Roran chce znaleźć się jak najbliżej przeciwnika i zaatakować go jednym ze swoich toporów następnie drugi kolejnego który tylko podejdzie by chronić swojego przełożonego.
http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=106267
 
Dnc jest offline