Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 23:04   #2
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Rajski ogrodnik lubił czasem wybrać się w świat, pospacerować i zadbać o jakiś podupadły zakątek. Tym razem stopy zaprowadziły go do jesiennego ogrodu. Do środka prowadziła zardzewiała i porośnięta bluszczem furtka. Był zbudowany na planie koła i otoczony murem, który również porastał gęsty bluszcz. Rośliny były w nim jakby zdegenerowane, zgniłe, zardzewiałe, jakieś chore. Choć było nie widać tego na pierwszy rzut oka, dla Ogrodnika było to jasne. Gdzieś pod murem snuł się wąski strumyk. Mniej więcej na środku ogrodu znajdowała się mała, zniszczona altanka.
[MEDIA]http://farm3.staticflickr.com/2947/15410997045_663c0b452f.jpg[/MEDIA]
Uznał je za urokliwe, godne uratowania miejsce, w wyobraźni już widział jak rozkwita. Jak jego siła, on sam, zmienia, rozwija i rozkwita.

Terminus stał na samej granicy ogrodu – poza bluszczem, przy której biedził się Rajski Ogrodnik. Z daleka można byłoby pomylić go z jedną z tych starożytnych rzeźb, które porastały bluszcze na krańcach ogrodu.

- Panie-Ogrodzie –
skłonił się na tyle głęboko, by kilka kropli wody spadło z porastającego go mchu, i czekał, cierpliwie i niewzruszenie niczym tysiącletni głaz.

Ochs ułamał suchą gałązkę i powoli odwrócił się w stronę z której dochodził. Rozpoznał innego Wyniesionego, którego znał.

- Szanowny Pan Granic, co za spotkanie! -
z odrobiną zaskoczenia i lekkim uśmiechem przywitał rozmówcę. I – charakterystyczne dla ich tempa – skończył przycinać kolejny kwiat dzikiej róży zanim Terminus zareagował.

- Przyjmij moje błogosławieństwo dla tego ogrodu – miał głęboki, monotonny głos: ale zdawało się, że wprawia w drgania same kamienie w głębi ziemi, a kiedy uczynił znak: - Niech żadne złe powietrze, żaden szkodnik ani żaden zwierz dziki nie ma wstępu do tego wirydarza – powietrze prawie zadrżało od mocy, sylfa uciekła z krzaka, a kilka listków opadło z żywopłotu.

- Co za miłe słowa - przyznał uprzejmie ogrodnik. Odłożył sekator i rozłożył ręce. - To miejsce jest zaiste w opłakanym stanie. Staram się pomóc jak mogę. Zapraszam. Zapraszam, ale na prawdę niech pan nie patrzy na tę pergolę. Dopiero co zacząłem.
Uczynił znak ręką, a pnącze ożyło i wydało owoc. Ogrodnik zerwał kilka kiści i położył na stole. Zaprosił Terminusa by usiadł i spróbował. Paradoksalnie i mimo uprzejmości Ochsa, gdy Strażnik Granic siadał koło zakwitłego wiosennie Ogrodnika, zgarbił się trochę (jeśli można było tyle rzec o Terminusie!). Nie pomógł sok z winogron, który zaraz spłynął po twardych palcach pana granic, nie pomógł psotny duch ogrodu, który wyszedł na stół nim Hubert zdążył go przepłoszyć.

- Panie-Ogrodzie – spojrzał na niego wreszcie przez dziwnie przygaszony, ciemny klejnot oczny. - Ilekroć Pana-Ogroda spotykam, przypomina mi się, że manierę ma jak Pan-Ogród przed laty... Czy... - urwał. I znów był tą samą Potęgą z zadartą w górę brodą i błyszczącymi klejnotami za oczy, co zawsze. – Przepraszam.

- Och! - Ogrodnik przeczesał dłonią brodę. Czuł się dziwnie gdy ktoś przypominał jego poprzedników. Czasem zapominał, że inni Wyniesieni bywają nieskończenie starsi. - Nie miałem okazji go poznać oczywiście… Ale po stanie Edenu, wnoszę, że była to osoba wielkiej dbałości o każdy szczegół.

Dziwnie było mu tak czuwać, kiedy Terminus patrzył na niego nic niemówiącym wzrokiem. Gdy przesunął się, żeby oderwać zeschnięty pęd, czuł, że swoim przenikliwym, nieludzkim spojrzeniem wwierca się w jego plecy. A nim przywrócił do życia pożółkły bluszcz, przypomniał sobie już, jak „obcy” potrafi być Terminus.

- Panie-Ogrodzie –
podjął wreszcie po ciszy nienaturalnie długiej nawet jak na ich standardy. - Przepraszam za indagowanie, ale czy czuje się pan po części poprzednim Panem-Ogrodem?

Rzeczywiście. Zmieszał się trochę. Zaczął przez to raźniej obrywać suche gałązki. Był przecież Hubertem Ochsem, ale przecież już dawno przestał być tylko nim. Próbował sobie przypomnieć śmiertelne życie. Było to równie trudne, albo może równie łatwe, co przypomnienie sobie wspomnień poprzedniego Pana Ogrodów.

- Tak, zdecydowanie. - odpowiedział w końcu. - Skąd jednak przyszło panu do głowy takie pytanie?

- Ja niedługo umrę, Panie-Ogrodzie. Czuję to. Nie tak, jak Pan-Ogród. Inaczej - uściślał. Mimo tematu mówił spokojnie, miarowo, powolnie, zgodnie z pradawnym rytmem ziemi. Gdyby mówił z kimś mniej cierpliwym niż Ochs, byłoby to niemożliwe. - Zmienię się. Zrzucam skórę. Jak wąż, który się odnawia – Milkł na długo, szukając słów, żeby potem znów zacząć. – Będę sobą. Młodszym. Ale innym.

W całym swoim istnieniu Ogrodnikowi nie przydarzyła się jeszcze taka rozmowa. Ostrożnie dobierał słowa.

- Nie wydaje się być pan Panie-Granico zmartwiony. Czy upatrzył już pan sobie… kolejne wcielenie?

- Mówię: inaczej. Nie jestem śmiertelnikiem, abym miał się narodzić z człowieka. Panie-Ogrodzie, widzieliście kiedyś, jak ognisty feniks płonie w Mitycznej Rzeczywistości? Czy potrzebował któregoś ze śmiertelnych, aby zebrać się z popiołów?

- Nie, oczywiście, że nie. - odpowiedział zawstydzony. Zaczął skubać kiść winorośli. - Nie chodziło mi oczywiście o narodzenie… - odchrząknął. - Kiedy zatem planuje pan tę odmianę?

- Nie wiem, Panie-Ogrodzie –
zabrzmiał tak pusto, jakby za kamieniem jego cielska była tylko pusta przestrzeń. Ale potem - Bardzo dobre winogrono. Dziękuję, Panie-Ogrodzie. Chce Pan-Ogród zrobić z tego ogród śródziemnomorski? – zmienił temat z nagła i topornie, jakby bał się nawet przyznać, że strach przed śmiercią ma przystęp do Potęgi.

- Ach, tak właśnie. Z tą winoroślą… hmm tak to będzie wyglądało. Może trochę bardziej mrozoodporne rośliny, tymianek tutaj, na tamtej ścianie… hmm hortensje. Wymaga jeszcze dużo pracy. Trochę pielenia, trochę nawożenia. Wszystko powinno wrócić do zdrowia.
 

Ostatnio edytowane przez Quelnatham : 11-02-2015 o 23:14.
Quelnatham jest offline