Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2015, 21:23   #39
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Lato 2518 roku K.I., po południu

okolica Weissdrachen


Gdzie strumień płynął z wolna, rozsiewał zioła Vorgeheim, tam Jost dryfował z wolna a nad nim szumiał gaj. Schlachter bez przekonania szukał księgi przy potoku razem z Yorrim. Krasnolud dla odmiany wybrał towarzystwo znajomego ducha mając chyba dosyć opieki nad trupem. Nie było żadnej księgi, którą by znaleźli przy rzeczce płynącej w cieniu drzew i krzewów, co rosły wzdłuż jej brzegów aż do lasku za cmentarzem. Co jednak odkryli to zaskrzepła krew, na konarze ze złamaną gałązką w ostry szpikulec, sterczącym przy strumieniu na wysokości głowy przeciętnego wzrostu człowieka. Były ślady obecności jednego osobnika, pod konarem pod konarem. Przepatrywacz wyczytał z połamanych gałązek krzaków i trawy, że ten ktoś upadł, prawdopodobnie właśnie wyrżnąwszy się łepetyną w gałąź. Ślady potem prowadziły w linii prostej przez łąkę w stronę Weissdrachen.

Idąc wzdłuż potoku, kiedy byli blisko lasku za cmentarzem, gdzie udał się Morryta, zobaczyli uciekających stamtąd ku wsi miejscowych. Tych samych trzech mężczyzn, co z nimi rozmawiał niedawno Edward. Po twarzach rolników, odczytali z ukrycia, że ktoś lub coś napędziło im niemałego w lesie stracha.





Lato 2518 roku K.I., po południu

Weissdrachen, przy świątyni Sigmara


Eryk wszedł na teren kultu Sigmara sam. Przeszedł się wzdłuż nowej palisady okalającej świątynię, dom tamtejszego kapłana, oraz sporo drzew. W ich cieniu, przy murze stał stary budynek. Z zewnątrz obłożony był sporymi kamieniami był po bokach i na dachu, spomiędzy których wyrastała trawa. Gdyby nie solidne dębowe drzwi na dole opadających schodów, osadzone w kamiennej ścianie, można by wziąć tą strukturę za garbatą, kamienną kupę rumowiska, co kształtem przypominała mały kurhan. Oprawa drzwi układała sie w znak bramy Pana Umarłych, w żelaznych ramionach leżała solidna drewniana sztaba. Nad stropem wejścia przyglądał się nadgryziony zębem czasu, rzeźbiony w kruk.

Nowicjusz szedł do tej struktury niespiesznie. Przechadzał się jak gdyby spacerował w zadumie w cieniu drzew. Z domu przy świątyni wyszedł kapłan. Zobaczył Eryka i ruszył ku niemu. Po zapoznaniu, gdy ojciec Choliebek wyzbył się wszelkich podejrzliwości co do osoby Bauera, kapłan dał Erykowi klucze do swego domu. Od słowa do słowa, okazało się, że strapiony, zmęczony i najwyraźniej niewyspany duchowny, znał się z przeorem zakonu stirlandzkiego nowicjusza jeszcze z Altdorfu, z czasów młodości.

- Narąb drewna, rozpal w piecu a potem zamieć w świątyni. U mnie zatrzymać się możesz jak długo chcesz. – łysy, nalany na poczciwej twarzy kapłan, wcisnął Bauerowi klucz do ręki. - Wrócę to pogadamy, teraz czasu nie mam. Idę na cmentarz do sługi Morra, co modli się za naszych umarłych... Eh... już pewnie słyszałeś co u nas się działo z tym nekromantą? – Bauer pokiwał głową. - A ja dzisiaj w nocy sen miałem co mi wciąż spokoju nie daje. Siła wielka z mocą ogromną jakby dusze chciała wyrwać z mego ciała. Znaczyć coś to może i kto jak nie sługa Pana Snów wiedzieć będzie lepiej?

Edmund schowany w krzakach przy palisadzie widział mijającego go, maszerującego na cmentarz kapłana Sigmara. Zaraz potem pojawił się Bauer i obaj zanieśli oparte na ich ramionach, bezwładne ciało Josta, włóczące nogami po drodze. Złożyli trupa w Przechowalni Morra w chłodnej ciemności podziemia na kamiennym stole. Wyszli i zamknęli sztabę odetchnąwszy z ulgą, że nikt ich nie widział i że to nie oni są na miejscu Josta, żywego czy martwego.





Lato 2518 roku K.I., po południu

Weissdrachen


Arno, Bert i Gowdie ruszyli przez miasteczko w stronę cmentarza odprowadzani spojrzeniem siedzącego na ławie przed „Trzema Smokami” Igora. Szczygiełek zauważyła, że między domami mignęła sylwetka śpieszącego się gdzieś w głąb Weissdrachen karczmarza Jakuba.

Na szafocie wisiał obleziony muchami na spuchniętej twarzy trup rzeźnika, omijany skrzętnie przez miejscowych przechodniów. Obracał się nieznacznie przy skrzypieniu belki szafotu poruszany podmuchami westchnień letniego, słonecznego dnia. Smród gnijącego ciała pobudzał do wymiotów drażniąc zmysły i odruchowo chciało się zakrywać nos.

Ten widok mógł dla Winkela i Hammerfista przypominać starego Bauera, starszego Biberhof, którego skazali na śmierć niemal w ostatniej chwili, znajdując brakujące dowody, dzięki chytremu Millerowi. Dla Gowdie widok wisielca też nie był obcy. Na halstedzkim rynku nie była to pierwszyzna. Wieszało się ku satysfakcji mieszkańców miasta kilka razy w miesiącu. Kat nie mógł narzekać na brak roboty a gawiedź na dobre, stare wieszanko. Najtrudniej było patrzeć co wrażliwszym, na śmierć podrostków, dorosłych, zwłaszcza mężczyzn, jakoś tak naturalniej.

Dzieciaki ze śmiechem wpadły na Strilandczyków ganiając się beztrosko, jak to zwykle w ich wieku bywa. Dziewczynka z kucykami odbiła się od Arno i zaraz potem przytuliła do nogi Gowdie szczerząc się brakiem jedynek na brudnej, roześmianej buzi malca. Chowała się przed zaczepiającym ją, goniącym rówieśnikiem nim dołączyła do gromady urwisów i pobiegli ulicą dalej. Gawędziarz, Hammerfist i Szczygiełek szli na cmentarz, lecz spotkali się z Edmundem i Erykiem na gruntach świątyni Sigmara, gdy tamci wracali z Przechowalni Morra.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 13-02-2015 o 19:17. Powód: Berty i Eryki
Campo Viejo jest offline