Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2015, 13:28   #23
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Brodacz przez chwilę słuchał kolejnych pytań, najwidoczniej układając sobie wszystko w głowie i odpowiadając po kolei.
- Zaczęło się co? Ataki nieumarłych, czy zaprzestanie wydobycia w kopalni? - Odpowiedział pytaniem na pytanie Meriel, po czym odwrócił się do psioniczki.
- Najlepiej i jedno, i drugie - zripostowała szybko Meriel w duchu przeklinała swego rozmówcę za udawanie idioty. - i bardziej od dokłanego terminu interesują mnie okoliczności

- Chcieć, a móc to dwa różne tematy białowłosa. Formalnie nie możemy opuścić Ferrbeth i tyle. Co do pańskich pytań, panie Lira, to pozwoli pan, że odpowiem krótko i po kolei - zaczął, zatrzymując się w miejscu i wyliczając trubadurowi odpowiedzi. Poszukiwacze dopiero teraz zorientowali się, że większość mieszkańców podąża za nimi, na murach została tylko garstka.
- Szczerze mówiąc nie jestem czarodziejem ani kapłanem i nie mam pojęcia. Około dwóch tygodni temu, w kopalni ludzie zaczęli ginąć. Od tak, schodzili na niższe poziomy, a potem zostawała po nich plama krwi, żadnego ciała ani ekwipunku. Mniej więcej w tym samym czasie zaczął się problem z nieumarłymi, część z nich zaczęła wstawać z grobu, również od tak.

- Orkowie zaś, orkowie zaatakowali w nocy czego w zasadzie się spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy o ich wiosce i wiedzieliśmy też, że Cromwell płaci im sporo za nasz spokój - zaczął mężczyzna, w czasie pogawędki grupa doszła do placu wiejskiego znajdując się na tyle blisko paleniska, by poczuć smród zwłok.

- W chwili, gdy zaczęły się te wszystkie kłopoty zakładaliśmy, że istnieje realna szansa na przemarsz umarłych środkiem wioski. Stąd też te wszystkie umocnienia. W każdym razie zapewne was zmartwię, ale nie wyznajemy demonów i nie chodzimy nocami poprzebierani w czarne szaty - mężczyzna sprawiał wrażenie człowieka przypartego do muru, albo kogoś kto świetnie kłamał.

- Nie obrażę was chyba stwierdzeniem, że ta sytuacja przerasta zarówno was jak i nas i lepiej wam będzie wrócić do domu z pustymi kieszeniami, ale żywi?

- Panie Isherwood, przynajmniej moja skromna osoba czuję się w moralnym obowiązku pomóc tutejszym osadnikom! Nie wspominając już o zwykłej ciekawości czy to wrodzonej czy wynikłej z mej profesji. Do niczego dziwnego, podejrzanego górnicy się nie dokopali? Teraz każdy szczegół się przyda. Proszę też powiedzieć czy wiadomo coś panu na temat archeologów co tutaj przybyli?- Karnax zadał kolejne pytania.

Isherwood spojrzał zdezorientowany na Karnaxa, miejscowi dookoła zastygli w ciszy, każdy spojrzał po sobie, po czym cała gawiedź wybuchła śmiechem. Powszechny rechot zagłuszył ciche parsknięcie dobywające się z ust zaklinaczki.
- Hahaha, dobrze gadasz młody, podobasz mi się! - Parsknął brodacz, klepiąc czarodzieja po plecach.
- Pomaganie z moralnego obowiązku kiepsko wpływa na żywotność, ale skoro taka twoja wola to mieszaj się w nasze sprawy, ile dusza zapragnie - Kontynuował, wskazując palcem podbudowany kamieniem budynek, ten z drewnianym piętrem.
- Chodźcie, napijemy się za nasze wspólne zdrowie. W takim tempie i tak dużo nam go nie zostało, kolejka na nasz koszt!
 
psionik jest offline