Powinien już przywyknąć. Wrzask i smród palonego mięsa i włosów. Był bitewnym czarodziejem taka była jego praca. Tutaj chociaż robił to dla siebie i ludzi, którym w pewien sposób ufał a nie z polecenia.
Żałował i podziwiał stojących ludzi, czyżby zaklęcie było za słabe? Czy byli tak silni by mimo ognia stać dalej? Podziwiał głupią determinacje istoty przypartej do muru, dlaczego stali, dlaczego nie zacząć uciekać? Z takimi poparzeniami i tak pewnie umrą po kilku dniach.
Nie osiągnął swojego celu, mieli być wyeliminowani z walki. Opóźnienie było niedopuszczalne. Musiał spróbować jeszcze raz, tym razem ich dobije.
Odskoczył, poprawił tarczę i zabrał się za splatanie kolejnego zaklęcia. |