Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2015, 13:57   #12
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Warkot śmigieł antycznego śmigłowca zagłuszał niemal wszystkie rozmowy, jednak za dużo ich nie było. Zoltan, parający się najemniczym fachem od ponad dekady podłapał wiele czysto militarnych nawyków. Jednym z nich było to, aby spać gdy tylko jest okazja. Dlatego spał, otulony w zimowe ubranie, odgrodzony burtami maszyny od srogiego Generała Zimy, który bronił tego kraju przed obcymi od stuleci.

Właściwie nie był to sen, raczej lekka, czujna drzemka, właściwa gdy odpoczywa się w niebezpiecznych warunkach. Zoltan spał spokojnie, lekka adrenalina, towarzysząca początkowi każdej misji racze mu nie przeszkadzała. Przygotowania zostały poczynione, Gatora przemalował już dawno z oliwkowo-piaskowego kamuflażu sawanny na biało-szary zimowy, przeczytał też raporty jak ten model spisywał się w konflikcie grenlandzkim w '43. Specyfikacja też wyglądała dobrze, ale w końcu szkielet maszyny był projektu rosyjskiego, a reszta wykonana z prostotą, tak by była tania, łatwa do naprawy i niezawodna. W sam raz na warunki syberyjskie. Wewnętrznie montowane uzbrojenie nie powinno odczuć skutków temperatury, a nawet jeśli - wielkokalibrowa broń zamontowana na pancerzu była nieskomplikowana i niewiele zmieniła się od niemal stulecia. Na broń osobistą miał odpowiedni pokrowiec, dobrze chroniący przed piaskiem i słońcem, powinien doskonale nadać się i na mróz.
Ciekawe, że w czasie misji nigdy nie śnił o zmarłej żonie, ani o córce. Jakby w momencie podjęcia zlecenia żelazna kurtyna oddzielała go od cywilnego świata. Zapominał o przyjaciołach, o rodzinie. Kiedyś psych, który badał go po założeniu gniazda chipowego powiedział że mogą to być pierwsze symptomy cyberpsychozy, ale Hradetzky na razie nie planował więcej metalu w ciele. To co miał, wystarczało.

* * *

Narty nie były złe. Okazało się, że poza technikami narzuconymi sztucznie mózgowi przez syberyjski chip surviwalowy Zoltan sporo zapamiętał z czasów młodości i ferii spędzanych na tanich zimowych wczasach. Choć między Bogiem a prawdą prowadzenie śnieznego skutera stanowczo odpowiadało mu bardziej, zawsze polegał bardziej na maszynach niż na sobie. Nie był w końcu piechociarzem jak reszta, nie liczyło się u niego to samo. Refleks, szczęście, szybkość... schodziły na plan dalszy. Prowadząc do boju maszynę na pierwszy plan wychodziło umiejętne zarządzanie zasobami, namierzanie celów, kalkulacja ryzyka. Dlatego przywykł że dowodzi ktoś inny i z przyjemnością widział jak Valerie i Witalij, znający się na zwiadowczym fachu i miejscowych warunkach zaplanowali marszutę.
- Zwiad najchętniej zostawiam zawodowcom. W razie gdybyście napotkali poważniejsze kłopoty od czoła będę potrzebował około dwóch-trzech minut na rozłożenie i odpalenie mecha, ale myślę, że nie będzie to konieczne. W końcu zamierzamy trzymać się na razie z dala od kłopotów. Zwłaszcza takich, w które trzeba będzie walić z grubej lufy.
Zoltan był lekko uzbrojony i opancerzony, pod zimowym ubraniem miał chroniący całe ciało oddychający kombinezon zdolny powstrzymać pistoletowe kule i mniejsze odłamki, podobne nosili cywilni ochroniarze. Do tego amunicja i trochę drobnego sprzętu na szelkach oraz krótki rewolwer i pistolet maszynowy - ten drugi w łatwym do zdjęcia pokrowcu chroniącą ruchome części mikrogatlinga przed mrozem. I w sumie cieszył się, że nie niesie więcej sprzętu, bo warunki były koszmarne i nie zapowiadało się na poprawę.
To będzie paskudna misja, przeszło mu tylko przez myśl i wtedy zobaczył w oddali światła pojazdów zmierzających po improwizowanej, śnieżnej drodze. Odruchowo rozejrzał się, czy światła ich skuterów są wygaszone, a oni sami nie nadzbyt widoczni.
- Miejmy nadzieję, że to jakiś rutynowy transport, a nie patrol wysłany, bo ktoś wychwycił naszych mołojców z helikoptera na radarze... - powiedział do reszty Zoltan i na wszelki wypadek przygotował się na kłopoty.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline