Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2015, 14:55   #19
Molkar
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał PanJaszczomb Zobacz post
Może avatar za dużo waży?

Hhehe, pomysł z kijem podsunął mi jeszcze jedno rozwiązanie. Czego mamy pełno zimą? Śniegu. Weźmy kilka desek, trochę liny i zbudujmy prowizoryczne sanie. Po co dźwigać, jak można ślizgać ekwipunek

Jak ktoś jeszcze zastanawia się co warto wziąć to podpowiem: butelki z olejem do latarni. Można coś tym podpalić, można coś naoliwić, natłuszczać , a ostatecznie jako, że olej robiony jest z sadła zwierząt, czyli 100% natura, to można to wypić i dostarczyć sobie energii.

Jak będziemy myśleć poważnie nad budową sań, to ktoś może wziąć młotek 20s, drabinę 10s, koc 25s, linę 1 zk, dwa 2 metrowe drągi 4s - na płozy, nie znalazłem ceny gwoździ i świecę 3-6s (nawoskujemy płozy).

Konstrukcja prosta. Do drabiny mocujemy płozy (drągi), koc przeplatamy przez szczeble, żeby nie wypadały rzeczy, przywiązujemy go czy jakoś inaczej mocujemy. Podczepiamy linę, żeby można było to ciągnąć. I mamy sanie.
Ja mam linę + toporek (można nim wbić gwoździe / ociosać belki i deski), podejrzewam, że desek i drewna mamy w wiosce pod dostatkiem na upartego kilka srebników mi jeszcze zostało więc mogę jeden olej kupić.

Ja mam imbryk - mniejszy od kociołka ale tańszy więc wyrzucając kociołek zaoszczędzisz też pieniędzy i udźwigu, chyba, że lepszy większy gar od czajniczka wtedy ja mogę go wywalić bo to przedmioty o podobnym zastosowaniu
 
__________________
„Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni – jakby ciążyła na nich klątwa – a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało nam się zachować?”
Steven Erikson, „Bramy Domu Umarłych”, s. 427
Molkar jest offline