Wątek: Sen o Warszawie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2015, 14:57   #4
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Wieczny tułacz, wędrowiec, włóczykij... albo po prostu złodziej i menel bez domu. Różnie o nich mówili, w większości przypadków nie bez podstaw. W końcu żyli w drodze, raczej unikali innych ludzi - wyjątkiem był handel. Oddawali to co zbędne, za to co może im się przydać. Więcej niż często odprowadzały ich nieprzychylne spojrzenia. Ale czasem też jakiś niespokojny duch do nich dołączył. Niektórym takie życie wydaje się atrakcyjne, albo "romantyczne": tylko droga, i bezgraniczna wolność. Zapominają, że to także Rodzina i odpowiedzialność, nie tylko za siebie, ale za cały Klan. Nomad bardzo rzadko mówi "ja", zamiast "my". Czy to piękne życie? Może. Czy jest ciężkie? Na pewno. Dla Igora Siodłowskiego, po prostu jest - nie zna innego życia. Owszem, kiedyś miał zwykły dom, ale już nawet nie pamięta tych czasów. Dziś jego domem jest Karawana.

-... jechać dalej? Hej! SIODŁO!
Krzyk wyrwał Igora z zamyślenia. Wyłączył VR i spojrzał na rozmówcę. To Iwan Smirnow, jeden z niewielu przyjaciół Igora.
- Hmm?
Rosjanin westchnął.
- Pytałem, czy możemy już jechać dalej. Jakbyś tyle nie siedział w VR, to wyszłoby ci to na zdrowie... - powiedział, po czym uśmiechnął się głupio - No, chyba że oglądałeś tam jakiegoś pornoska. Jak chcesz, mogę dać ci jeszcze chwilę, hue hue.
Igor przewrócił oczami... ale zdał sobie sprawę, że Iwan tego nie widzi. Przecież od niedawna Siodło ma wszczepione ochronne lustrzanki. Wstał więc tylko z kamienia, na którym się usadowił i bez słowa władował się na swój motor.

Siodłowski wyglądał niepozornie. Niewysoki i strasznie chudy, zwłaszcza jak na nomada. Ubierał się tak jak wszyscy w Klanie - ciepło i funkcjonalnie, bo życie na pustkowiach, z dala od dużych miast stawia twarde warunki. Prawie nie rzucałby się w oczy, gdyby nie cybernetyka zamontowana w jego czaszce. Prawdziwe oczy stracił - wszyscy z Karawany coś stracili podczas ucieczki z UE - ale dziś właściwie nie żałował. Można powiedzieć, że wykpił się tanim kosztem, bo Kombinat - oczywiście nie za darmo - załatwił mu nawet lepszy wzrok. Cyberoptyka działa cuda... ale jest też cholernie droga - stąd wbudowana ochrona na oczy. Igor chyba by zwariował, gdyby znów oślepł.

Sprawdził mapę na wyświetlaczu cyberoka.
- Nasi są na północny zachód stąd. Dogonimy ich za godzinę.

Dwa motory warknęły w niemal równym rytmie. Ruszyli.

***

Krajobraz w dzisiejszych czasach był ciekawy, trzeba przyznać. Choć na dłuższą metę strasznie monotonny. Co nie zmienia faktu, że Igor nie mógł się powstrzymać i cyknął szybką fotkę cyberokiem, kiedy Gazel wsiadał do samochodu Brusiłowej. Zdjęcie zapisało się na przenośnym decku, na jego lewym przedramieniu. Super.

Nie skomentował słów Aldony o nim. Napakowana sterydami pinda... Chwilowo zignorował też Connora. Sieć jest naturalnym środowiskiem dla AI, ale czasem zastanawiał się czy nie wariują od tego... jeśli można tak powiedzieć o sztucznej inteligencji. W Sieci jest mnóstwo informacji - i drugie tyle śmieci. Igor do dzisiaj źle wspomina dzień, w którym Connor "odkrył" Internetową pornografię. Wyrzucił tę myśl z głowy i skupił się na tu i teraz. Mieli coś do zrobienia z Iwanem.

Igor patrzył przez moment na Smirnowa, jakby na poważnie rozważał jego propozycję.
- Jak już załatwisz maszynistę, najlepiej przejmij stery i podjedź prosto do Moskwy - oszczędzisz nam roboty przy rozładunku. A Brusiłowa cię za to wyściska. Chyba na ciebie leci, "chłopie na schwał" - powiedział uśmiechając się lekko. Kobiety jakoś na ogół bardziej przepadały za Iwanem niż za Igorem. Nie żeby Siodłowski był zazdrosny... a już na pewno nie w tym przypadku. Aldona trochę go przerażała. Poprawił swoje własne rękawice i dodał już poważniejszym tonem - Jesteś cięższy, więc skaczesz minimalnie wcześniej, na mój znak. Musimy trafić najdalej na drugi wagon, bo się nie wyrobimy.

Igor spojrzał na zbliżający się pociąg. Jechał dosyć szybko...
- Strasznie szybko jedzie, co? - odezwał się głos AI w głowie nomada. Connor nie pierwszy raz odgadł myśli Igora - Człowiek zaczyna myśleć nad kruchością swojego ciała. Te wszystkie pękające kości, krew i w ogóle...
- Co ty możesz wiedzieć o pękających kościach? - zapytał Igor cicho.
- Bardzo dużo. Dorosły człowiek ma 206 kości w szkielecie. Widziałem w Sieci.
- No jasne, że widziałeś... Słuchaj, jak wylądujemy, poszukaj w pociągu lokalnych urządzeń podłączonych do Sieci. Maszynista i ochroniarze muszą mieć jakąś łączność ze sobą i z szefami, choćby holofony. Chcę wiedzieć ilu ich jest.

Pociąg był coraz bliżej. Siodłowski zbliżył się do krawędzi, nie spuszczając z niego oczu. Stał teraz bokiem do planowanego kierunku skoku. Ale był pewien, że Iwan jest już gotowy. Podniósł otwartą dłoń - "czekaj". Lokomotywa zbliżała się szybko. 500 metrów... 300 metrów... 100 metrów... wjechała pod wiadukt!
- Teraz!

Huk niemal zagłuszył okrzyk, lecz i bez hasła wiedzieli co robić. Skoczyli! Nie widząc jeszcze pociągu, co wymagało nieco odwagi. Pojawił się nagle pod nimi, wystrzeliwszy spod wiaduktu jak stutonowy pocisk - rozmyty w pędzie kształt.

Bolesne uderzenie o uciekającą spod kończyn stal.

Igor poczuł jak lewa noga ześlizguje mu się w uciekającą dwieście na godzinę rozmazaną nicość. Świat wirował, błędnik był jeszcze oszołomiony nagłym przyśpieszeniem. Poczuł, że spada, a chwilę potem szarpnięcie, gdy łącząca go z Iwanem lina naprężyła się do granic.
- Uch! Kij tiebie w żopę, Aldona! - Usłyszał wyjęczany bluzg, mając przed oczami but leżącego na dachu wagonu kompana. Dobrze, że ten skoczył chwilę wcześniej. Igor wbił hak rękawicy w metal i z pomocą Smirnowa podciągnął się na dach. Byli na końcu pierwszego wagonu.
- To było niezłe - powiedział Connor. - Obiecaj, że załatwisz mi ciało robota, żebym też mógł takie numery odstawiać...

Dwie minuty, trzydzieści sekund - informował timer na wyświetlaczu cyberoka.

Jednostajny nocny pejzaż wokół przesuwał się błyskawicznie. Walcząc z pędem powietrza ruszyli do przodu, przeskakując w biegu na lokomotywę i docierając do jej początku. Nadszedł czas na trudniejszą część zadania. Pod ich stopami znajdowała się teraz kabina z drzwiami (zamkniętymi od wewnątrz czy nie?) po obu stronach - po jednej na każdego. Iwan zaczepił łączącą ich linę o wystający element, tak by obaj mieli asekurację.
- Gotowy? - Przekrzyczał hałas Smirnow, stając przygarbiony tyłem do prawego skraju dachu. Jedną dłonią ściskał linę, w drugiej trzymał już wielkokalibrowy pistolet.

Minuta czterdzieści pięć.

W promieniu dwustu metrów - podjął Connor - nie licząc waszych, jest dziewięć aktywnych urządzeń sieciowych.
Igor do rozmowy z Connorem, na szczęście nie potrzebował ust. Miał wszczepiony holofon, więc wystarczył tekst w VR.
"Zapchaj im łącza. Przesył przez mój dick, jeśli trzeba."
Connor uśmiechnął się głupio.
"*deck"

Siodło spojrzał na Smirnowa. Czy był gotowy? Nie, ale co było robić.
- Ja biorę maszynistę! Załatw ochronę! - wydarł się do Rosjanina i zaczął schodzić po lewej ścianie lokomotywy, stopniowo luzując linę. Chciał znaleźć się po prawej stronie drzwi, żeby nikt w kabinie przypadkiem go nie zobaczył za wcześnie.

Wolną ręką wyciągnął broń. Glock 18 z tłumikiem może nie wyglądał imponująco w dzisiejszych czasach, ale Igor i tak najbardziej cenił sobie łącze smartlink. Na wyświetlaczu cyberoka miał wszytko: celownik, typ i ilość amunicji, blokadę spustu. Zmienił na "safety off". Oparł się mocniej nogami o ścianę pociągu i ostrożnie puścił linę - czuł jak się naprężyła wokół jego pasa, ale potrzebował teraz obu rąk. Chwycił mocniej broń.

Przesunął się w lewo i spojrzał przez szybę w drzwiach lokomotywy do wnętrza kabiny.

Była w niej tylko jedna osoba, a w każdym razie jedną było widać. Maszynista - wąsaty mężczyzna w średnim wieku - siedział tyłem do nich na fotelu przy pulpicie. Igor widział tylko kawałek jego głowy, nakrytej kolejarską czapką. Miał już strzelić, gdy na jego plecach złamała się gałąź rosnącego przy torach uschniętego drzewa.

Do tylnej części lokomotywy prowadziły z kabiny zamknięte drzwi. Namierzanie urządzeń sieciowych nie było na tyle precyzyjne, by stwierdzić czy ktoś czai się za nimi a termowizja nie przenikała stalowych burt pojazdu.

Po drugiej stronie pokazał się w oknie Iwan i niestety - ze względu na rozmiary zawsze był głośniejszy od Igora - zawieszony na linie załomotał o drzwi. Chyba, bo po tej stronie nie było tego słychać.

W kabinie najwyraźniej jednak tak, bo maszynista spojrzał w stronę Iwana i krzyknął, widząc za oknem wymierzoną w siebie lufę broni. Unosił ręce a Smirnow zawahał się, widząc nieuzbrojonego człowieka.
Igor tymczasem naprowadził znów celownik na tył głowy maszynisty, zaś drugą dłonią nacisnął klamkę i drzwi drgnęły odsuwając się trochę w bok. Były otwarte. Nomad odsunął je do końca i władował się do środka. Całe szczęście, że wciąż wisiał na linie, bo miałby z tym poważny problem.

Celował w głowę maszynisty. Nie był tak głupi na jakiego wyglądał, więc Igor nie musiał nic mówić. Skierowana w jego kierunku lufa sama mówiła "jeden głupi ruch, a po tobie". Siodłowski, nie spuszczając oczu z maszynisty, wolną ręką machnął na Iwana, żeby się pospieszył. Jeśli każe maszyniście zatrzymać pociąg teraz, Rosjanin mógłby stracić równowagę i spaść. Jak tylko znajdzie się w środku, Igor zażąda posłuszeństwa. A jeśli maszynista odmówi... cóż, zastrzeli go i sam zatrzyma pociąg. Nie mieli czasu na ponowne prośby. Na pulpicie musi być przycisk hamulca awaryjnego.
 
Wilczy jest offline