Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2015, 02:25   #14
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Witalija poznawał przede wszystkich w warunkach polowych i nigdy nie miał okazji oglądać go w roli stylisty, co okazało się dosyć ciężkim przeżyciem. Może z nich wszystkich Ukrainiec rzeczywiście najwięcej wiedział o Rosji, ale wizja, którą próbował im z takim przekonaniem sprzedać w odzieżowym, zbyt mocno trąciła kpiną.
Jeśli ludność postsowieckiej północy naprawdę nie miała sensownej alternatywy dla archaicznych swetrów i paru warstw dresów, to zamiast pchać się tam z bronią, powinni raczej zapakować do śmigłowca tyle nowoczesnej zimowej odzieży, ile wlezie, i rozkręcić biznes w branży tekstylnej. Zysk byłby pewnie większy.
Roy na szczęście pofatygował się na zakupy tylko w charakterze tłumacza, bo dzięki zapobiegliwości zleceniodawcy i swojej własnej czuł się wystarczająco dobrze wyposażony, żeby zmierzyć się z syberyjskim mrozem. A w kwestii stylu, i tak wolał pozostać wierny przekonaniu, że praktyczne ubrania - zwłaszcza trochę już znoszone - nie mają narodowości i nigdzie nie powinny nikogo szokować. Szczególnie tam, gdzie na co dzień odmarzają dupy.

Zaraz po powrocie do motelu włączył pierwszy z brzegu program z gadającymi głowami, żeby na nowo osłuchać się z językiem, którego od paru lat nie używał, i z takim podkładem zabrał się za czekającą przy łóżku masywną pakę. Zanim dostarczył kłopotliwe szpargały pośrednikowi, wszystko sumiennie wyczyścił i w ogóle przygotował do działania niemal bezpośrednio po odpakowaniu. Tak na wszelki wypadek. Ale skoro do wylotu zostało jeszcze trochę czasu, jego część mógł poświęcić narzędziom, od których bardzo dużo zależało w jego pracy. Właśnie po to zabrał dodatkową puszkę zimowego smaru, trzymającego parametry nawet w ekstremalnie niskich temperaturach.
Po powtórny złożeniu szturmową dwudziestkę szóstkę Militechu zapakował do miękkiej sportowej torby, żeby w drodze na lotnisko nie budzić sensacji. Sprawdzonego rugera lawmastera w uniwersalnej kaburze, którą wedle potrzeby mógł nosić pod pachą, na udzie albo przy pasie, położył na nocnej szafce.
Potem usiadł z pudełkiem amunicji przy paskudnym, rachitycznym stoliku, świetnie komponującym się z całą resztą wyposażenia motelowego pokoju, i bez pośpiechu napełnił zapasowe magazynki.
Skończywszy z bronią, spiętrzył na krześle elementy stroju tak, żeby później ubrać się szybko choćby po ciemku. Na spód trafił wierzchni kombinezon od firmy, dalej segmentowa, bojowa kamizelka, gruba polowa koszula i spodnie. Całość zwieńczył wciąż zafoliowany komplet porządnej termoaktywnej bielizny i ciepłe skarpety.
Na koniec Roy starannie przepakował plecak, wziął długi prysznic i wreszcie walnął się na chwilę do wyra. Wieczorny lot z Ameryki w serce Syberii miał między innymi tę fatalną właściwość, że redukował całą noc do ledwie paru godzin w samolotowym fotelu. Choć człowiek wchodził na pokład wieczorem, a wysiadał dopiero rano dnia następnego, nijak nie dało się w tym czasie wyspać.

Stłumiony łopot wirnika i kołysanie zmodernizowanego ruskiego śmigłowca na większość pasażerów podziałała usypiająco, a w każdym razie nikomu nie przeszkadzały w nadrabianiu zaległości albo wysypianiu się na zapas. Nawet Witalij rozsądnie opanował swój wybujały temperament.
Roy, powodowany na wpół zawodową ciekawością, niedługo po starcie przeszedł się jeszcze do kokpitu, żeby poprzeszkadzać trochę pilotom, dopóki trudne warunki albo bliskość celu nie wymuszą na nich pełnej koncentracji na robocie. Potem wrócił na swoje miejsce i z braku lepszych zajęć zdrzemnął się solidarnie z resztą zespołu.

Wybudzony poprzedzającą lądowanie krzątaniną, wyciągnął z plecaka otwarty, kompozytowy hełm i gogle noktowizyjne, a także osłony kolan i łokci, po czym podopinał i podociągał wszystko, co było do podopinania i podociągania, a miało zabezpieczać przed mrozem.
Nadal uważał, że na tak wczesnym etapie podejścia do miasta, bez szkody dla całego przedsięwzięcia mogliby postawić na szybkość i wygodę podróżowania, dlatego zaraz po lądowaniu i wyładowaniu sprzętu zaproponował, żeby dla tych, którzy mieli poruszać się na nartach, dopiąć po obu stronach ciągniętych skuterami sań dodatkowe pasy do zabezpieczania ładunku. Co prawda ogólne tempo siłą rzeczy musiało zależeć od możliwości zwiadowcy, ale przynajmniej dla reszty narciarzy jazda na holu powinna być zacznie mniej męcząca niż samodzielny marsz.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 15-02-2015 o 02:29.
Betterman jest offline