Konradowi nie za specjalnie chciało się iść na to zebranie, w domu miał ciepło a i tak pewnie będzie dyskusja o tym samym co zawsze i kłótnie ludzi.
Stojąc na placu dziękował w duchu, że rozpalono paleniska i rozdawano chociaż ciepłą wodę co pozwalało jakoś wystać. Zebranie zaczęło się oczywiście tak jak zawsze i jak zawsze po pierwszych słowach było już słychać kłótnie, jak on żałował, że musiał wyjść z ciepłego domu słuchać tych bredni.
Z zamyślenia wyrwało go stwierdzenie Philippa o nawiązaniu kontaktów z innymi wioskami,
no to teraz dopiero zaczną się kłótnie powiedział pod nosem. Gdy usłyszał o zbieraniu ochotników na wyprawę wiedział, że to jego szansa na choć trochę przygody jaka mu się marzyła, ruszył żwawo do miejsca gdzie się zaczynali zbierać chętni do wędrówki.
Już mieli się zbierać aby ruszyć do domu sołtysa aby omówić wyprawę gdy nagle rozmowy przerwał przeraźliwy krzyk. Konrad instynktownie odwrócił się w tą stronę i zobaczył wilki które zaatakowały mieszkańców. Nie było czasu na myślenie, odruchowo ściągnął łuk z pleców i naciągnął strzałę.
Atak 87 pudło
Przerzut - zużycie 1 PS
Atak 62 pudło
To jest chyba jego pechowy dzień pomyślał Konrad sięgając po kolejną strzałę i patrząc gdzie zacząć się wycofywać aby nie być w zasięgu wilków...