Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2015, 14:02   #19
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
//pisane z Pipboy'em i Leminkainenem

Marek przyjrzał się dziewczynie po czym zaczął krótko i nie wdając się zbytnio w szczegóły
-Byliśmy w pobliżu lotniska służbowo. Zajmujemy się ochroną vipów, a obecnie w związku z napiętą sytuacją nasze usługi są w Islamabadzie bardzo pożądane. Pracuje nam się dobrze nie ma powodów do narzekań. Wcześniej byłem komandosem w polskiej armii ale oberwałem i z moją nogą nie przeszedłbym ponownie testów sprawnościowych, na szczęście mój obecny pracodawca nie oczekuje marszobiegów na 40km. Więc oto jestem.

- Rozumiem. -
odrzekła zgrabna blondynka - A jak pan, na podstawie swojego bogatego doświadczenia wojskowego ocenia przygotowanie i postawę sprawców tego napadu? - Nicole kontynuowała swój wywiad tym razem zwracając się bezpośrednio do Polaka skoro zabrał głos pierwszy.

- Odnieśli efekt, sporym kosztem własnym, na który byli gotowi. Wygląda na to że rozpoznali teren i znaleźli słaby punkt w obronie lotniska z którego mogli położyć ogień na samolocie a ochrona lotniska potrzebowała dużo czasu na dojazd. Przypadek chciał że akurat my tamtędy przejeżdżaliśmy.

- Czy uważa pan więc, że lotnisko było niewystarczająco zabezpieczone? Czy dzięki sprawniejszej organizacji ochrony atakowi dałoby się zapobiec lub zminimalizować jego skutki? Jakie środki by pan, jako profesjonalista, doradził aby taka sytuacja się nie powtórzyła?
- Wokół lotniska nie ma nawet właściwie skonstruowanego i odpowiednio wysokiego płotu zabezpieczającego przed wtargnięciem niepożądanych osób na pas startowy, więc nie możemy mówić nawet o względnym bezpieczeństwie samolotów
- wtrącił się Lance. - Dodatkowo przydało by się kilka punktów obserwacyjnych w strategicznych miejscach i lepszy monitoring. A poza tym kilkunastu profesjonalistów, ludzi znających się na rzeczy, do zarządzania całą ochroną i wdrażania odpowiednich planów działania na wypadek niebezpiecznych sytuacji. Podejrzewam, że lotnisko niedługo dostanie się pod kontrolę wojska, jeżeli niepokoje społeczne się utrzymają.

Następnie blondynka obdarzyła Vernona długim spojrzeniem niebieskich oczu i zadała kontraktorowi jakieś pytanie, ale miała nogi zbyt długie, żeby Lance mógł natychmiast skupić się na udzielaniu odpowiedzi. Po chwili jednak jej słowa doszły do właściwych partii mózgu i był w stanie je przetworzyć a następnie się odezwać.
- Kilkanaście lat służyłem w Marines. Jak miałem wolne to pomagałem ojcu w robocie – był gliną a dorabiał jako ochroniarz VIPów. Nauczył mnie kilku sztuczek, pozwolił bawić się nowoczesnym sprzętem, sporo mnie nauczył. To, w powiązaniu z doświadczeniem i wyszkoleniem wyniesionym z wojska sprawia, że jestem cennym nabytkiem dla Blackwater. Firma zajmuje się ochroną osób i mienia, ale to nie jedyny obszar działalności. Prowadzi też szkolenia strzeleckie, udostępnia strzelnice, produkuje pojazdy opancerzone, samoloty i helikoptery, trenuje psy do wykrywania ładunków wybuchowych oraz zajmuje się konstruowaniem budowli na terenach niebezpiecznych. W ostatnich latach wynajmuje nawet jednostkom specjalnym niemal dwustustopową łódź do ćwiczenia desantu na pełnym morzu i odbijania jednostki z rąk porywaczy – Lance zrobił pauzę. Blondynka nadal patrzyła na niego z zaciekawieniem na twarzy, z którym bardzo ładnie wyglądała. Nawet, jak było tylko udawane.
- W Blackwater pracuje się dobrze. Płacą właściwe stawki i w terminie, robota dla ambitnych – wymagająca, niebezpieczna i momentami naprawdę trudna. Ale daje dużo satysfakcji. Media i ONZ nie prezentują pracy kontraktorów w dobrym świetle i mają ku temu swoje powody. Misje prowadzone przez ONZ są nierentowne, organizacja przegrywa na całej linii wyścig z firmami ochroniarskimi – bardziej się opłaca wynająć doświadczonych kontraktorów z własnym sprzętem, niż brać jakichś chłopków-roztropków zaraz po szkoleniu wstępnym i kombinować dla nich broń, pojazdy i software…
- Software?
- Wszystkie przedmioty potrzebne żołnierzom, a niebędące bronią – mundury, siatki druciane, nożyce do cięcia blachy i tak dalej. Cokolwiek by to nie było – w strukturach ONZ-owskich najczęściej zostaje rozkradzione przed zakończeniem misji. Inna sprawa to obraz Balckwater w mediach. Zbyt często piszą o nas dziennikarze nie rozumiejący czym się zajmujemy. Kontraktor nie jest płatnym mordercą, a ochroniarzem. Nie żyje z eksterminowania wroga, ale z zabezpieczania działania głównej armii oraz administracji. Bez kontraktorów nie prowadzi się już obecnie wojen, a potrzeba ich naprawdę wielu, bo wśród nas są nie tylko byli żołnierze, ale też kucharze, kierowcy, mechanicy, informatycy czy księgowi. Ich wszystkich Pentagon musi zatrudnić, aby skutecznie prowadzić działania wojenne czy stabilizacyjne. Jednakże image pracownika Blackwater to nadal najemnik, pies wojny, bezlitosny zabójca. Większość z nas potrafi zabijać, fakt, ale jak już wspomniałem – robimy to aby inni mogli żyć.
- Wszyscy mówią na firmę Blackwater, czy nie nazywa się obecnie inaczej?
- W rzeczy samej, teraz to Academi, przedtem Xe i Blackwater Worldwide. Jednak zarówno w mediach jak i w pamięci ludzi zachowała się pierwotna nazwa i oficjalne są używane tylko na papierach firmowych.

- A jakie konkretnie zadanie mają panowie w tej chwili? I jak znaleźliście się na lotnisku? Czy ten bandaż na pana nodze oznacza, że został pan ranny? Czy uważacie, że prywatne firmy ochroniarskie mogą wypełnić zadania przeznaczone dotąd z reguły narodowym kontyngentom przysyłanych na misje?


- Konkretnie, to ochraniamy jakiegoś… Jeremy’ego Newmana... czy Newporta? Nie mogę zapamiętać... - Lance bezczelnie wyszczerzył zęby w uśmiechu. -A bandaż na mojej nodze to faktycznie rezultat ostatniej strzelaniny. Zdarza się w tym zawodzie.
Kontraktorów jet wciąż za mało, aby realizować zadania regularnej armii. Oczywiście, w przeszłości prywatne armie wpływały na losy państw afrykańskich, udając narodowe siły zbrojne jakiegoś kraju czy po prostu działając oficjalnie jako najemnicy walczący o ropę, diamenty czy uran, jednak pamiętajmy o skali takich działań - zaangażowanie tych jednostek było daleko mniejsze niż np. sił ISAF w Afganistanie.


Po jakimś czasie, spędzonym bądź co bądź w bardzo miłym towarzystwie, wrócił Newport. Lance zaczął omawiać z nim kolejne posunięcia. Niegłupim pomysłem było załatwienie attache i jego narzeczonej dopasowanych kamizelek kuloodpornych. Nie ochroni to ich przed ajdikiem ani RPG, ale przed przypadkową kulą jak najbardziej. Nie będą mogli za szybko biegać, ale coś za coś. Zdejmowanie wymiarów zapowiadało się interesująco, jednak okazało się że Nicole doskonale zna swoje, więc Lance opasał miarką jedynie Jeremy’ego, spisał wyniki i zadzwonił do majora, aby złożyć zamówienie. W międzyczasie okazało się, że Rosjanie zapraszają na wizytę i zamiast upragnionego odpoczynku, trzeba będzie podjechać do ich ambasady. Nie było to daleko, niecała mila w linii prostej, jednak Lance nie zamierzał jechać najkrótszą drogą. Jeżeli ktoś wiedział w jakim miejscu i o której będzie attache, to miał bardzo ułatwiony atak. Do tego Styx nie mógł dopuścić.
- Mark, wydaje się, że nici z odpoczynku. Jedziemy tam razem. Po powrocie zmienimy się z kolejną parą, niech wezmą następne 24. Wolę nie przemęczać nogi. Sprawdzę tylko system alarmowy i monitoring w ambasadzie i walnę w kimono – perspektywa rannej zmiany była kusząca, szczególnie, że Lance stracił trochę krwi i jego organizm domagał się odpoczynku.
-No rest for the wicked…
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 16-02-2015 o 21:32.
Azrael1022 jest offline