Witalis stał, wciśnięty między Jakuba a Arno, zastanawiając się którego z nich czuć bardziej. Te rozważania były czysto akademickie gdyż od jednego i drugiego czuć było ostry, zwierzęcy zapach potu. Przez pewien czas jednak usiłował ustalić, tak dla zasady, który roztacza bogatszy bukiet. Z pewnym niezadowoleniem stwierdził, że w ostatecznym podjęciu decyzji przeszkadza mu jeszcze jeden, trochę inny smród, w którym z pewnym zawstydzeniem rozpoznał swój własny.
Nagle jakiś gość z okienka brutalnie przerwał te rozmyślania głupim pytaniem o cel wizyty.
Witalis był jeszcze otępiały po ostatnim pijaństwie i właściwie nie pamiętał po jasną cholerę tu przyszli. Już miał palnąć kwiecistą, górnolotną, choć zupełnie niepotrzebną mowę (zapewne jak zwykle tę o sławnym Witalisie i groźnym Jakubie - którą miał opanowaną do perfekcji i mógł ją wygłosić zawsze i wszędzie, nawet będąc zupełnie pijany), gdy na szczęście wyręczył go Gudi.
Zanim Witalis zrozumiał o co mu chodzi Sven powiedział, że z nim idzie i ostatecznie temat wyczerpał.
- Jakub, zostań - powiedział, żeby zachować pozory swojego uczestnictwa w wydarzeniach. |