Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2015, 15:41   #13
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Marwald widząc, że wilki uciekają był niemal pewny, że Bóg zobaczył swego wybrańca pośród ludzi i odgonił je aby nie stanowiły zagrożenia. Nie zapomniał o strzale, która opadła niedaleko wilka, była zakrwawiona i uszkodzona. Nie nadawała się do użycia ponownie, ale miała to coś czego inne nie mają. Była kolejnym znakiem i dowodem na jego niezwykłość.

Sołtys zawsze dawał po sobie poznać człowieka odważnego, a zarazem spokojnego i rozsądnego. Człowiek począł się zastanawiać czy może właśnie tak kończą wybrańcy bogów, ale nie trwało to długo bowiem zdał sobie sprawę, że Philipp nie mógł być wybraniem, bowiem bóg mu o nim nic nie powiedział.

- Czekać dłużej - westchnął z zaskoczeniem - toć mało pomożemy, zmyłka? - powtórzył jak gdyby do siebie, zastanawiając się tym samym

- Może jednak gwóźdź znaczył coś zupełnie innego, być może chodziło aby na początku sprawdzić i naprawić wieś, a dopiero później wyruszyć. Uratujemy wszystkich.- powiedział jak gdyby na odchodne wychodząc z chaty tuż za znanym mu z grubsza Maxem co to niektórzy mawiali Bezuchym.

- Zaczekaj, przejdziemy się razem, w dwójkę zawsze raźniej. - zagaił - Czy mógł byś jeszcze zaczekać, bo muszę wziąć mój plecak
- Plecak? - zdumiał się Max. - Wszak to spacer po wiosce...
- Plecak stoi tuż obok, spójrz. - Marwald wskazał na mały upchany wózek, który codziennie ciągał za sobą, zbierając w nim przeróżne śmieci


Max uniósł wzrok ku niebu.
- Nie lepiej by było, gdybyś sobie na zimę sprawił sanki? Są praktyczniejsze.
- Ależ sanki? - zdumiał się Marwald. - Kiedyś za ten wóz mój ojciec dał bodajże 50 złotych koron.
- Aha - uprzejmie zdziwił się Max, który za wózek z całą zawartością dałby parę srebrników.
- Chociaż powiem Ci szczerze, że na ten moment 50 złotych koron to jedna któraś jego wartości
- To dobrze - odparł Max. - Na dodatek nie zgubisz tego majątku
- I tutaj masz rację, a wspominałem Ci jaki znalazłem dzisiaj nowy przedmiot? Niech ja tylko go znajdę - zaczął grzebać w kieszeniach nie mogąc go znaleźć. - Pewnie został w chatce sołtysa, w takim wiec razie szybko po niego pobiegnę i zaraz...
- Nie, nie... Bierz wózek i idziemy. Nigdzie po nic nie biegnij - powiedział szybko Max, usiłując powstrzymać kompana.
- To zaczekaj na mnie chwilę tylko wezmę mój plecak, jak chcesz będziesz mógł coś tam także położyć, ale na samym środku jest miejsce Helmuta.- mężczyzna poszedł prędko po wózek i wrócił go ciągnąc - Oto i mój plecak, na pewno nam się przyda, tam są wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.
- Tak, tak. Plecak. Chodźmy już - powiedział Max.

Zaczęli iść drogą po wsi, która pięła się lekko pod górę, co zaczęło przysparzać człowiekowi problemy w ciągnięciu przyczepki. Zaczął lekko dyszeć i po lekkim zastanowieniu grzecznie zapytał:

- Czy mógłbyś mi pomóc, wydaje mi się, że jest cięższy i coraz trudniej jest mi go ciągnąć. - dodał
Niczym ślimak, który swój domek nosi na grzbiecie, pomyślał z przekąsem Max.
- Pomogę, czemu nie - powiedział. - Ale... skoro jesteś do niego tak przywiązany, to może dorobisz do niego płozy? - zaproponował z poważną miną.
Marwald zakrzywił nosa i spojrzał na wózek.
- Płozy powiadasz - zamyślił się wypowiadając na głos jakieś liczby - dwieście kilo dzielone przez cztery, do tego razy dwa przez trzy .. siedem…… może., ale kto może mi je zamontować? - zapytał, biorąc na poważnie taką propozycję
- Vincent - mistrz stolarski z pewnością ci to zrobi w porządny sposób - zasugerował Max.
- A on, musiałbym za to zapłacić, a i koła by sobie zabrał, nie opłacalny interes, śnieg kiedyś zniknie, a na płozach po ziemi to daleko nie zajadę - powiedział po krótkim zastanowieniu

Dalszą część drogi szli w milczeniu, co prawda, co jakiś czas Marwald zaczynał coś mówić, ale Max zbijał temat, bowiem i tak nic z tego sensownego nie wynikało, a to o kawałku ścierki, który znalazł wczoraj, a to o jakiejś użytej zapałce, co to leżała koło studni. Widział w tym wszystkim jakieś symbole i znaki, których w rzeczywistości ciężko było się dopatrzeć, bo jaki zwyczajny człowiek będzie łączył chociaż by wyżej wspomniane podarte stare ubranie z królewską szatą.
 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 17-02-2015 o 12:21. Powód: rozwinięcie dialogu
Inferian jest offline