Wracając na szlak, nasi bohaterowie skierowali swoje wierzchowce ku ziemiom Rifrafa Szalonego, potężnego czarodzieja - przynajmniej z opowieści - oraz watażki, jakich wielu było w okolicy.
Podróżowali po nieznanych ziemiach przez kolejne dwa dni, nie napotykając na drodze poważniejszych przeszkód, zostawiając za sobą szlak martwych goblinoidów. Nie było ich zbyt wielu w tych stronach, jednak napadali na wędrowców z zapałem godnym podziwu. Niestety, niewiele mieli przy sobie, naostrzone patyki, prowizoryczne obuchy, coś co można by nazwać pancerzem, gdyby nie było wykonanie z podkradzionego złomu.
Ciekawym było, że innej żywej duszy nie spotkali, przynajmniej do czasu, aż drogi nie zastawiło im sześciu mieczników.
[media]https://steelfighting.files.wordpress.com/2012/03/023.jpg[/media]
Nie dość, że niektórzy wyglądali nieco zbyt młodo jak na swój fach, to jeszcze na sześciu chłopa mieli przynajmniej dziewięć mieczy. Czwarty od lewej, z irokezem, wyszedł lekko do przodu.
― Wjeżdżacie na ziemie Rifrafa Szalonego. Powiedzcie, co was sprowadza w ten strony i czy macie tysiąc sztuk złota na opłatę za przejazd?
Zdradzenie powodu przybycia nie było jakimś większym problemem, ale ciężko było oprzeć się wrażeniu, że Blitz i Lamia przesłyszeli się. Tysiąc sztuk złota?