Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Rob, ubezpieczaj nas. - rzucił Andy krótko do kumpla gdy on z Johnem zabrał się za transport maszynki. Skoro John do niej podszedł i zmacał i nic się nie stało drugi Morrison był w końcu skłonny zaryzykować ściągniecie robociego szpiega za te jego metalowe odrosty. Jednak wówczas nie mógł poświęcić zbytniej uwagi otoczeniu i właśnie na tą okazję potrzebował czujnego oka zwiadowcy.
Na zewnątrz zobaczyli resztę towarzystwa z drugim robocim trofeum. Oraz jakąś bestię w otoczeniu obcych mu uzbrojonych ludzi. Uwagę szturmowca przykuła właśnie głównie ta jaszczura. Puscił kable robota i dłonie spoczęły mu na karabinku a na twarz wypełzło podejrzliwe spojrzenie. - To cholerstwo jest z wami? Niech nie podłazi za blisko... Bo zarobi kulkę... Albo dwie... - dodał widząc rozmiar stwora. Na wszelki wypadek zachował odstęp między grupami a zwłaszcza tą dziwną gadziną. Dał znać też Rob'owi by przesunął sie na jego prawą, za drugim Morrisonem. W ten sposób we trzej nie blokowali sobie pola widzenia i ewentualnego ostrzały trójki obcych i tej bestii. John może tego manewru nie znał ale siłą rzeczy wzięty w środek przez obu kolejarzy był na właściwej pozycji. - No jakoś załatwiliśmy tego cholernika. Wy też? Jestescie cali? - zwrócił się do drugiego John'a i Niny. Nie miał pojecia kim jest ta trójka obcych a zwłaszcza to bydlę ale wolał by się nie zbliżali a najlepiej poszli dalej w swoją stronę. Na nich też był już czas by się zrywać do tego większego robota a potem do bazy. Nie było wiadomo co w takich Ruinach może się gnieździć ale wcale nie był tego ciekawy dlatego wolał wrócić na w miarę bezpieczny teren do bazy. Zresztą tam mieli swoje docelowe sprawy do załatwienia a zgadywał, że i zespół robocich ekspertów wolałby pewnie robić swoje w zaciszu murów a nie na tym Pustkowiu. |