Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2015, 20:25   #14
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wspólnie

- Ktoś mi powie, co my tu robimy? - Damien przetarł oczy spoglądając na karła. - I kim wy jesteście?!
I co tu odpowiedzieć na takie pytania? Tego akurat Ethan nie wiedział. Chyba że...
- Zdaje się, że właśnie przeżyliśmy morską katastrofę - powiedział, próbując wyciągnąć wnioski z tego, co widział. - Możesz mi mówić... Kerovan.
- Nie wyglądasz, jakbyś dopiero co uratował się z tonącego statku
- odparł Mike, nadal wpatrując się w swoje grube, twarde dłonie oraz zezując na śliczną brodę… - Mam nieodparte wrażenie, że jestem postacią, którą sam stworzyłem na potrzeby pewnej sesji… Nie jesteście przypadkiem osobami z tego samego grona, które wczoraj spotkało się w piwnicy budynku Wydziału Nauk Społecznych…?
- Wiesz... Tam jest statek, rozbity, tu jesteśmy my
- odparł Ethan-Kerovan. - Prędzej spadliśmy tu z pokładu, niż zeszliśmy z klifu.
- Nie ważne jak się tu znaleźliśmy i czy rzeczywiście byliśmy na tym cholernym okręcie!
- przerwał mu ze złością krasnolud, machając energicznie rękoma. - Jak się nazywasz? Skąd pochodzisz? Mów!
- Spokój, spokój… Moja głowa, co tu do cholery zasz…
- Błysk zrozumienia przeszedł na wylot umysł Damiena. Wydział Nauk Społecznych? Piwnica? Sesja? Blizna na plecach? Damien, który jakby instynktownie wiedział, że już inaczej go będa zwać, chwycił się za uszy. Spiczaste! Normalnie ma spiczaste uszy! - No to, drodzy państwo, wpadliśmy jak przysłowiowa śliwka w najprawdziwsze gówno. To najbardziej pokręcona jazda, jaką miałem po prochach. Co żeśmy wczoraj tankowali, pamięta ktoś? - Padł ciężko na wznak, wpatrując się w niebo, ażeby chmurki wypisały mu wyjaśnienie.
- Nic. Nawet piwa nie było - przypomniał sobie Ethan. - Nawet nie zdążyłem się ruszyć w stronę lodówki - dodał.
- To nawet zabawne, gdy mówisz to w ten sposób. Pokręcona jazda, haha… - zaśmiał się Mike, zwracając się do elfa, a ton tego dźwięku zadziwił go niepomiernie.
- Przecież to oczywiste, my musimy być ostro naćpani. Nie wiem czym, nie wiem co mają w tych Stanach, ale odlot jest niezły. - Damien mruczał z przymrużonymi oczami, czekając na cholera wie jakie objawienie.
- Jakby co to ja nadal nic nie rozumiem z tego co mówicie - powiedział zdenerwowany Kane rozglądając się niepewnie po okolicy. - Jeżeli dobrze rozumiem to co sugerujesz myślisz, że doznaliśmy jakiejś zbiorowej halucynacji? Nie jestem pewien czy coś takiego w ogóle istnieje.
- A macie inne logiczne wyjaśnienie? Bo jak już ustaliliśmy, wszyscy chcieli pograć Role Play, ale plan coś nam nie wypalił
- odparł Damien.
- Nagle znaleźliśmy się w raju dla miłośników erpegów - powiedział z przekąsem Ethan. - Takie rzeczy z przenoszeniem się do gry to tylko w książkach. Norton, zdaje się, coś takiego wymyśliła. Całkiem nieźle się czytało. Ale teraz tak na serio... Proponowałbym odłożyć na jakiś czas na bok problemy egzystencjonalne i rozważania “skąd się wzięliśmy” zostawimy filozofom. Jeśli to halucynacja, to jest wściekle realistyczna. Nawet jeśli na nas ktoś testuje najnowsze systemy rzeczywistości wirtualnej...
- Mnie nie pytajcie. Wiecie, ze to jest mój pierwszy raz także równie dobrze mógłbym przypuszczać, że tak jest zawsze gdy się gra sesję RPG
- spróbował zażartować Kane.
- Nie, nie jest - zapewnił go Ethan. - W grze już byśmy sprawdzali, co ciekawego kryje się w środku tego wraku, a my stoimy i gadamy. I ja tam zaraz pójdę, zostawiając ciąg dalszy rozważań na później. Zakładając najgorszą wersję, najmniej prawdopodobną, że nas gdzieś przeniosło... - Raz jeszcze obejrzał własną dłoń, nijak nie pasującą do tego, co tkwiło w jego pamięci. - Ma ktoś zapalniczkę? Albo zapałki? - spytał.
- A co do książek to Nortonki akurat nie czytałem - przyznał się Kane. - Może na początek spróbujmy dość do tego kto jest kim, a wtedy być może znajdziemy pierwszą niewiadomą do rozwiązania tej zagadki. Jak by co to ja jestem Kane, ten prawiczek. Co prawda nie jestem pewien jak wyglądam bo nigdy nie nosiłem zarostu, a tych ciuchach na sobie równie dobrze mogę wyglądać jak jakiś wieśniak gdzieś z Europy Środkowej. Za przeproszeniem oczywiście.

Ethan nie miał zamiaru brać udziału w jałowej dyskusji. Ta ze spokojem mogła poczekać. W przeciwieństwie do morza, które nijak nie chciało czekać i szykowało się do zagarnięcia statku, a przynajmniej tego, co kryło się w jego wnętrzu.
Wyprzedając o kilka kroków nadciągające fale Ethan wszedł do ładowni.
Czerwonawe, pokaźnych rozmiarów kamienie do niczego nie zdały mu się przydatne, ale w skrzynkach...
- Jaja sobie ktoś robi? - mruknął widząc symbole, wyrysowane na wiekach. - Pismo obrazkowe zamiast przywieszek z nazwiskiem? Co to za biuro podróży...
Chwycił skrzynkę oznaczoną rysunkiem łuku, po czym ruszył w stronę wyjścia.
- Chodźcie! - zawołał. - Prezenty rozdają!
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 17-02-2015 o 20:43.
Kerm jest offline