- Wciąż tylko budynek - wzruszyła ramionami. - Budynki można odbudować. Swoją drogą koszmarnie brzydki.
Była niespokojna, pochłonięta natarczywymi myślami.
- Kto mówił o samym śledzeniu? Dużo trudniej wyłapać ogon, gdy nad głową latają kule, a fragmenty krajobrazu wybuchają - spojrzała na Nosferatu. Uśmiechnęła się, jakby samym wyrazem twarzy próbowała odgonić czarne chmury. - Dystans, zaskoczenie, mobilności, wykorzystanie terenu. Chcesz pomnik chwalebnej śmierci gieroja? Mogę ci postawić. Gargulec na jednym z dachów. Вы знаете... Маскарад.
Postąpiła w kierunku klatki schodowej.
- Uruchom ten твое zwiad i znajdźmy ich wreszcie... - znikała we wnętrzu. - Potem zaczniemy polowanie. Gdy dotrwają do końca, zderzą się z wariantem B.
Schodziła na dół postępując po dwa schody. Sztywno, niechlujnie, stylem zombie, kuzyna wampirów o ograniczonej poczytalności. Pchnęła ostatnie z drzwi. Wytoczyła się na zewnątrz, wpatrzona w dal źrenicami rozszerzonymi jak po kokainie, nieobecna.
- I uważaj na Niemca. - Dodała pod nosem. Jej głos tężał. - Za dużo czasu. Za dużo, by okultystyczne eksperymenty nie przyniosły efektów.