Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2015, 22:50   #79
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Ranek w Muluk
Rzomowa Kumalu z Abbasem.


Kumalu zrozumiał w lot o co chodziło mamelukowi i pojął jak wielką mądrością wykazali się jego własni nauczyciele nie przyjmując Abbasa w szeregi bractwa. Ten człowiek był zachłanny i nie godny zaufania.
- Widzisz bracie chętnie bym przyjął twoją propozycję - odrzekł Kumalu starając się nie zdradzić swych uczuć wobec rozmówcy - ale niestety mam swoje rozkazy i nawet jeśli zostanę przez to zdekonspirowany to muszę je wykonać. Nie martw się, szepnę komu trzeba o twoim entuzjazmie i chęci pomocy. Wiedz jednak że sprawa żukowych przestępców i sprawa ajami z którymi podróżuję mają o wiele głębsze dno niż mogłoby się wydawać. Bądź cierpliwy bracie bo wkrótce w Muluk nastąpi dzień sądu.
Czarnoskóry wojownik łgał jak z nut starając się robić dobrą minę do złej gry.
- Widzę bracie, że wielka pycha przez ciebie przemawia. A wielka pycha, to wielki grzech. Ja naprawdę mogę okazać się bardzo pomocny. Uważasz się za lepszego ode mnie, a to twój błąd. Okoliczności wskazują, że to ja w tym momencie mam lepszą pozycję. Zastanów się dobrze, czy to twoje ostatnie słowa. Nie chciałbyś przecież, aby przez nieroztropność i pośpiech, komuś stała się krzywda, prawda?
- Czyżbym kiedykolwiek okazał ci wyższość bracie? - odpowiedział Kumalu starając się trzymać nerwy na wodzy - Za to teraz ty próbujesz się wywyższać i mi grozić. Mam rozkazy i wiesz dobrze że nie mogę ich złamać, poza tym czy myślisz że władze bractwa zezwoliłyby mi działać samemu w sytuacji gdy w grę wchodzą magowie rozkładu?
Mameluk udostępnił informację o czarownikach i okrasił ją blefem, miał nadzieję że Abbas się wystraszy i będzie trzymał język za zębami.
- Gdzieżbym śmiał ci grozić bracie - Abbas podniósł ręce do góry - Powołujesz się na rozkazy, ale czy naszym nadrzędnym obowiązkiem nie jest dbanie o cały kalifat i wszędzie umacniać władzę Wielkiego Kalifa, niech bogowie mają go w swej pieczy i błogosławią w każdym czynie. Zatem nikt z przełożonych nie będzie miał ci za złe jeśli w tak poważnej sprawie sięgniesz po pomoc zaufanego człowieka. Zatem, czy nie lepiej działać nam razem niż szukać w sobie wzajemnie wrogów.
Mameluk uśmiechnął się szeroko i czekał na reakcję Kumalu.
- Ależ oczywiście że umacnianie władzy Wielkiego Kalifa jest najważniejsze i cieszę się że w poważnych sprawach mogę na ciebie liczyć. Prawda jednak jest taka że muszę, chcąc nie chcąc, podążać z ajami, a oni zdecydowali się opuścić miasto. Obiecać jednak ci mogę, że przekażę komu trzeba wiedzę o twym zaangażowaniu. Bo czy wrócę tutaj to już tylko kwestia przeznaczenia.
- W takim razie zabierz mnie ze sobą - odparł prosto z mostu Abbas - W drodze też ci się mogę przydać. Dobrze znam okolicę, a na pewno przyda ci się przewodnik.
-A co z twoimi obowiązkami? Nie będzie dobrze widziane przez mistrzów bractwa, że odciągam cię od nich, a przecież dostanie się w szeregi bractwa jest twoim głównym celem.
- Twoja misja jest o wiele ważniejsza niż pilnowanie spaślaków w seraju. Współpraca z tobą byłaby wystarczającym usprawiedliwieniem.
-Usprawiedliwieniem owszem, które jednak nie pomogłoby ci w realizacji twego marzenia. Mistrzowie są bardzo czuli w temacie wypełniania obowiązków i rozkazów.
- Zatem to twoje ostatnie słowo, bracie? - upewnił się mameluk wstając powoli - Dobrze się nad tym zastanów i obyś nie pożałował swojej decyzji. Jakby, co to wiesz gdzie mnie znaleźć.
- Już żałuję bracie, ale nie mogę wpływać na wyroki przeznaczenia. Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy. Żegnaj bracie.
- Bywaj bracie - odparł Abbas i ukłonił się z kurtuazją - niech bogowie strzegą cię, a Przeznaczenie ma dla ciebie tylko proste ścieżki.
Słowa mameluka były przyjazne i wypowiedziane łagodnym tonem, ale jego oczy pałały wręcz nienawiścią. Abbas odwrócił się na pięcie i opuścił seraj
 
Komtur jest offline