Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2015, 22:52   #24
archiwumX
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Starsza Pani, gdy tylko zauważyła Felixa uśmiechnęła sie od ucha do ucha:
- Oh Felisiu przepraszam, nie zauważyłam Cię wcześniej, wiesz ja stara kobieta jestem. No ale już, chodź dziecko do domu. No szybciuto, bo zmarzniesz.
Wnętrze mieszkaniu Pani Roswithy było bardzo przytulne. W rogu na krześle siedział równie wiekowy mąż starowinki - Pan Thomas. Na środku mieszkania stał piec z którego buchało przyjemne ciepło. Coś nie pasowało, gdy Felix był tu ostatnim razem mógł przysiąść że w mieszkaniu były co najmniej dwa koty, które raczej nie wyszłyby na dwór w takie zimno. W domu unosił się również bardzo dziwny zapach, było dość zimno wiec nozdża były znieczulone i ciężko było dokładnie określić co mogłoby to być.
- No Felisiu, napijesz się herbatki dziecko? - spytała Pani Roswitha wstawiając wodę na herbatę.

Felix z ulgą usiadł na wskazanym krześle i odrzekł:
-Chętnie się napiję. Po tym napadzie z wilkami to mi się przyda.

Jednak po rozejrzeniu się Felix zauważył parę podejrzanych szczegółów, ale postanowił jak najwięcej się dowiedzieć o co tu chodzi:
Kto mieszka w tej zasypanym domu i kiedy był on ostatnio widziany?

I od tej pory zaczął dyskretnie, acz uważnie się przyglądać starowince.

Roswitha wstawiła wode na piec, przygotowała kubek do którego wsypała jakieś zioła. Drugi przygotowała dla siebie. Następnie usiadła naprzeciwko Felixa.

Felisiu, pytasz kto tam mieszka tak? A no taka rodzina. Czwórka ich jest: Bernd z małżonką Renate wraz z dwoma synami: Nicklasem oraz Benem. Tacy w sumie… normalnie ludzie. Ni to dziwacy, ni to zamknięci w sobie. No zwyczajni
Kobieta zachowywała się dość dziwnie. Była dość ożywiona jak na swój wiek, nie widać było również po niej aby przymierała głodem, w przeciwnieństwie do męża siedzącego dalej, który nie odezwał się ni słowem, a nie nie poruszył od początku wizyty.

A kiedy byli ostatnio widziani?
- Hmm. Ciężko powiedzieć. Jak była zamieć to nie wychodziłam. A to było tak kilka dni temu kiedy jeszcze ich widziałam, ale nie wiem ile dokladnie

- Wtedy wszystko jak zawsze?
- Nie rozumiem.
- Nie zachowywali się przypadkiem jakoś dziwnie?
- A nie, nic nadzwyczajnego. Wszystko normalnie było.


Zatem to jest nieszczęśliwy wypadek, niech ich dusze znajdą swe miejsce w Królestwie Morra - Felix westchnął.

Po głębszym oddechu zapytał:
- Co Pani myśli wyprawie, którą proponuje sołtys?

- Ale jak wypadek, jaki wypadek? Dziecko, o wilki ci chodzi? Mnie wyprawa nie w głowie, za stara na to jestem, za to ty: młody, świeży … No ale co, no nic, jak chcą to niech ida. Lepsze to niż siedzieć na dupie. Co nie Felisiu?

- Dziękuję Pani, za ugoszczenie mnie, ale teraz jak odpocząłem i się ogrzałem, muszę biec pomóc odgarniać ten śnieg.
Felix wstał i udał się w stronę drzwi, aby pobiec do zasypanego domu.

Starowinka poderwała się równie chyżo co Felix
- Ależ Felisiu, źle ci tu ze mna? Zostań jeszcze troche. Jest tu ciepło i miło, możemy sobie porozmawiac i w ogóle.

Felix zaczął mówić:
- Ale ja muszę pomóc…
… ale uprzytomnił sobie, że jeśli podejrzenia się spełnią to po dobroci może stąd nie wyjść…

Felix się cofał do drzwi i szykował się do ucieczki.

Starowinka spod warstw ubrań wyjęła stary nóż rzeźniczy, na którym widać było ślady niedawnego używania. Dziwne, tylko bogatszych bądz bardziej łownych mieszkańców wsi stać byłoby na jedzenie mięsa w tak chudym okresie, a ani starowinka ani jej dom nie wyglądał zbyt bogato. Kobiera przyjęła dziwną poze i przesuwała się w stronę Felixa i takim samym tempem z jakim on się oddalał. Po kilku krokach poczuł dotyk i zimno na plecach. To były drzwi, więc wystarczyło tylko odsunąć zasuwe i wyjść.
- Dziecko, co robisz? Przecież mówiłam ci że możesz zostać! - akcentowała gniewnie.

Felix udał, że struchlał:
- Już dobrze, zostaję.

I zaczął z udawanym strachem przesuwać się w bok… w kierunku czajnika.
Starowinka nie celowała juz nożem w swojego gościa, lecz dalej trzymała go w ręce.
- No, to ja rozumiem. Można było tak od razu?

Gdy Felix dotarł dotarł do kuchni szybko chwycił czajnik i zamachnął się nim, oblewając jego zawartością ohydną staruchę.

Gorący czajnik, ze świeżo zagotowanym wrzątkiem wewnątrz odbił się od kobiety przypalając skórę, a ciecz znajdująca się wewnątrz dodatkową oblała Roswite. Kobieta zaczęła się drzeć i upadła na ziemie gdzie dalej wiła się z bóli i niemiłosiernie wydzierała.

Widząc co się dzieje Felix szybko złapał upuszczony przez babę tasak w lewą rękę, a do prawej wziął włócznię.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline