Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2015, 23:19   #26
snake.p
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill już miał biec zawiadomić innych o znalezionych trupach, gdy zatrzymał go przeraźliwy wrzask dobiegający z chaty starowinki. Wilki! - pomyślał w pierwszej chwili i rzucił się w kierunku, skąd dobiegał krzyk. Całym ciałem uderzył w drzwi, które mało nie wypadły z framugi. Na widok babki leżącej na ziemi i Felixa z czajnikiem krzyknął:

- Felix! Na wszystkie demony Chaosu, co tu się dzieje!
- Chciała mnie zabić tym tasakiem! - Felix wyciągnął przed siebie rękę z tasakiem, aby Waighstill go zobaczył - Pewnie też zabiła swego męża!
- Tasakiem? Pewnie ledwo jest w stanie go dźwignąć! I po co miała by zabijać męża? Pewnie, żeby go zjeść?! - Waightstill niedowierzał.

Felix podszedł do mężczyzny i go szturchnął:
- Patrz! Skoro nie żyje, to po co go tak trzyma? Powinien być pogrzebany!

Gdy Felix szturchnąl Thomasa, ten tylko odchylił się nieznacznie, a do nozdrzy bohaterów dostał się bardzo nieprzyjemny zapach zgnilizny i psującego się mięsa.

Waightstill odchylił się, nie spuszczając oka z Felixa. Nigdy nic nie wiadomo z takim chultajem, co pojawia się i znika, nim człowiek się obejrzy - pomyślał, a na głos - W istocie, nie żyje! Może sama nie miała siły targać ciała na zewnątrz! Taka zima! . Waightstill nadal nie mógł uwierzyć w diagnozę Felixa. - Czy małżonkowie tak postępują? Pomyślał o Frydzie.

Twarz Felixa wygiął grymas złości:
- Co ty opowiadasz? Przecież wystarczyło pójść do sołtysa albo Jonasa!
- Hmm, może i tak - argumenty Felixa zaczęły przekonywać Waightstilla, choć nie mieściło mu się to w głowie - czy ludzie powiariowali?! Fryda by nigdy - nie dokończył. Przypomniał sobie o trupach w chacie obok - - A ty co tu w ogóle robisz? Zostawiłeś mnie samego przy chacie! Tam cała rodzina nie żywa! Zaczadzili się! Może to też sprawka babki? - ponownie nabrał podejrzeń co o Felixa.

Podczas rozmowy bohaterowie zdali sobie sprawę, że kobieta leżąca na ziemi przestała się drzeć, lecz dalej oddychała. Zaczęła powoli szukać czegoś na podłodze, błądziła ręką po ziemi. Wyglądała strasznie, straciła resztki włosów i miała solidnie poparzoną głowę.

Felix przybliżył się do bartnika, przyciągnął jego twarz do swojej i szepnął:
Zapytaj czego szuka… To może sam się przekonasz.

Waightstill spostrzegłszy ruch na podłodze, ruszył ku babce, chcąc jej pomóc. Zignorował słowa Felixa.

Felix przeplótł sobie ręce, oparł się o próg i czekał co się stanie…

Starownika omiatając podłogę natrafiła na wyciągniętą do niej dłoń bartnika. Reakcja była natychmiastowa. Kobiecina jednym szybkim ruchem przyciągnęła się bliżej. Druga dłoń wylądowała na łydce chłopa, który poczuł jak ostre paznokcie wbijają się w skórę poprzez warstwy materiału.

- Co!? - krzyknął Waightstill, syknął z bólu i odepchnął kobietę jak szmacianą lalkę.

Felixa zdziwiła reakcja Waighstilla:
- Co ci powiedziała? - zapytał ze strachem w głosie.

Kobieta przeturlała się kilka stóp w bok, lecz nie zrezygnowała ze swoich działań, zaczęła wstawać.

Felix z niepewną miną obserwował całą tą scenę.

- Wbiła mi szpony w łydkę! - Waightstill zatoczył się do tyłu zaskoczony - co za furia! . Na widok babki stającej na nogi ucieszył się, że jej nie skrzywdził, lecz jednocześnie przeraził. Czyżby charczała jak oszalała?

Felix uzbroił się w włócznię i próbował dać Waighstillowi tasak do ręki.

W tym momencie stało się coś nieoczekiwanego, Roswitha zaczęła płakać, osunęła się na kolana i po jej poparzonych policzkach zaczęły lecieć łzy.
- Thomas! Thomas! Chodź, obiad już gotowy, zostaw to ty stary durniu. Chodź …. zjedz ze mną… Kobiecina zamilkła i na kolanach zaczęła iść przed siebie, po czym upadła na twarz, dyszała. Czyżby sytuacja miała się powtórzyć?

Waightstill niepewnie spojrzał na Felixa i tasak w jego ręce. Zrozumiał intencję, lecz przecież nie mógłby skrzywdzić kobiety. Łzy i słowa starowinki ponownie zwróciły jego uwagę. Nabrał pewności, że babka jest szalona. Obejrzał się na towarzysza.

Felix obejrzaj się na Waighstilla:
- Teraz mi wierzysz?
- Chyba żeś prawdę mówił! Kto by pomyślał. Co chcesz zrobić?
Trzeba ją zabrać do sołtysa na przesłuchanie… i herbatę, może być zatruta. A w ogóle to trzeba przeszukać dom... może znajdziemy coś co naprowadzi go ku prawdzie? - wyjąkał Felix.
- Niech będzie - zgodził się Waightstill, kręcąc głową - [i] sołtys co prawda ranny, ale samej jej też nie możemy tu zostawić [/!]. Waightstill trzymając się z dala od babki zaczął rozglądać się po chałupie.
- W takim razie zobaczę co ma w domu… - odrzekł Felix i zaczął skrupulatne przeszukanie.

W chacie nie było dużo rzeczy wartych uwagi, może poza Thomasem który nie miał już jednej nogi, i na pewno nie był to efekt pośmiertnego psucia się ciała. Kości, wraz z fragmentami niedojedzonego mięsa, leżały w szafce nieopodal ich właściciela. W pomieszczeniu znajdował się również duży słój ziół, identycznych jak te, które do kubka wsypała starowinka.

Na widok ludzkich kości zbladł i zawołał Waighstilla:
- Patrz co to jest! Chyba miałeś rację, że ona jest ludojadem…
Nie mogąc wziąć tych szczątek wziął tylko słój z ziołami i powiedział:
- Trzeba już iść. Nic więcej tu nie znajdziemy.

Efekty oględzin chaty staruszki, zwłaszcza nadjedzone ciało Thomasa, całkowicie rozwiały wątpliwości Waightstilla w stosunku do Felixa. Zaśmiał się ironicznie na jego słowa, ale ich nie skomentował.

Dobrze! Niech cyrulik rzuci okiem na te ziele. Może rodzina Bernda też u niej gościła? Co za makabryczna spiżarnia. Nie sądziłem, że u nas ludzie mogą się do tego posunąć. Nie zwlekajmy dłużej! - powiedział Weighstill i chwycił w pół starowinkę, chcąc ją zanieść do siedziby sołtysa. Kiwnął głową Felixowi, że jest gotów.

Reakcja czeladnika i co potem powiedział były przerażające, ale łowca się przełamał.
- Dobrze! - i ruszył ku domowi sołtysa. Na jego widok Felix uświadomił sobie w jakie przerażenie wpadnie Bianka na wieść, że był w centrum tych wydarzeń. Z drugiej strony wiedział, że sprawiedliwość jest ważniejsza niż On, czy Ona, albo cała ta wioska!

Waightstill zmierzał ku domowi sołtysa zastanawiając się, co robić. Nie zgadzał się z dotychczasową polityką władyki, mimo to go szanował. Nie chciał, żeby tajemnica kuchni staruszki wyprawiła sołtysa na tamten świat. Chyba lepiej póki co zostawić sprawę Jonasowi. Potem się zobaczy - stwierdził.
 
snake.p jest offline