Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2015, 00:25   #36
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
-Zatem - Teddevelien podpłynął do wiedźminów oraz Irmy, zwinąwszy arkusz, który był czymś w rodzaju mapy vodyanoi, niestrudzenie studiowanej przez wiele ostatnich godzin przez mieszańca, potrzebnych na opatrzenie ran i zwyczajny odpoczynek po dalekiej nocnej wyprawie.
- Zgaduję, że będzieszli waćpani pargnęła jak najszybciej wybyć na powierzchnię, hmm? - zagaił kobietę.

-Yhmm - mruknęła kiedy wyrwał ją z rozmyślań. - Choć nie wiem czy tam będzie bezpieczniej. Jak już mówiłam nie wszystko pamiętam. Wasz zleceniodawca jest też prawdopodobnie moim i pewnie nie będzie zadowolony jeśli nie dostanie tego, po co wy jak i ja z moim towarzyszem zostaliśmy wysłani - zamyśliła się na moment na wspomnienie Nathiela, który zapewne już nie żył. Zdziwiło ją, że nie odczuwa smutku. Wręcz przeciwnie, czuła się tak jakby stało się coś dobrego. Czuła ulgę. Ten dziwny stan ją niepokoił.

-A czy jest coś, widzisz - raz złożył dłonie, raz bawił się palcami nadpobudliwy Ted - co pamiętasz, co mogłoby wskazywać, jak, ten, straciłaś pamięć? Nie pytam tylko dlatego, że jestem zdeterminowany ci nie ufać, wręcz przeciwnie. Chcę wiedzieć, jak być może ktoś pomógłby ci, jakoś - zrobił pauzę, wpatrując się w sufit w zamyśleniu - wrócić ci pamięć. Informacje to teraz to czego najbardziej nam potrzeba. Wszystkim.

- Fisstech - jęknęła z dezaprobatą dla siebie samej. Przecież nie chciała dzielić się tą informacją. - W dużej ilości. To pamiętam.
Zerknęła nieufnie na mężczyzn. - Jeśli to przez narkotyk, strzępy pamięci, które mam, które powoli wracają, powinny poskładać się w jedną całość. Podejrzewam jednak, że moja utrata pamięci może być związane z innymi rzeczami.

Mieszaniec machnął ręką uśmiechając się szyderczo do wiedźminów. Nie miał dość taktu by pozbyć się grymasiku zadowolenia nim kontynuował.
- Czy pamiętasz może jakichś towarzyszy, kogokolwiek z powierzchni, kto byłby ci towarzyszył, pochwycon lub nie?

- Mówiłam przecież... - spojrzała na mężczyznę nie kryjąc irytacji. - Był ze mną mój towarzysz. Ostatni raz widziałam go w więzieniu.

- Tak czy siak sama nie wydostaniesz się poza barierę, a my niestety zostaniemy tutaj dopóki nie skończymy zlecenia -
wtrącił Brego - Postarajmy się pomyśleć nad problemem wspólnie.

-Racja - zwróciła się w stronę wiedźmina. - Uciekając z więzienie nie pamiętałam nic - zamilkła na moment uświadamiając sobie, że ta ucieczka była niezłym wyczynem. Co prawda miała dużo szczęścia, ale sama też spisała się dobrze.
- Teraz pamięć powoli wraca, może niebawem uda mi się to wszystko poskładać do kupy, a nuż moje wspomnienia okażą się pomocne. Nie wiem jak wy, ale ja wolałaby już się wysuszyć - stwierdziła odgarniając długie, rudo-czerwone pasma włosów, które falowały wokół jej twarzy.

Ćwierćkrwi elf przez chwilę siedział ze skrzyżowanymi nogami wpatrując się w kamienną posadzkę przed sobą, po twarzy widać było, że próbuje ułożyć w głowie najbardziej taktowny, czy może łagodny sposób by zadać pewne pytanie. Po chwili jednak rzucił bez ogródek:
- Byłaś przesłuchiwana przez ryboludzi?

- Nie. Uciekłam im, gdy tylko wyprowadzili mnie z celi - uśmiechnęła się nie kryjąc zadowolenie. - Widziałam jednak ich hmm, sale do przesłuchań czy czegokolwiek innego. Nie wyglądają zbyt przyjemnie.

- Jak wszystko w tym przeklętym miejscu… - skwitował Brego - Jeżeli przypomnisz sobie jakiekolwiek informację na temat tego miejsca, lub jego mieszkańców to nie zwlekaj z podzieleniem się z nami. Powiedzmy sobie szczerze - zwrócił się do dwójki mężczyzn - Jeżeli chodzi o przygotowanie się i zebranie potrzebnych informacji… Gówno zrobiliśmy. Nie wiemy nawet od czego konkretnie zacząć.

- Zacząłbym od więzienia- twardo rzucił ćwierćkrwi elf, jak gdyby było to postanowione, po czym rozłożył znowu przed sobą mapę i wrócił do bawienia się dłońmi przyglądając się uważnie lakonicznym, analfabetycznym można powiedzieć znakom.

- Bez konkretnego planu zaczniemy od śmierci - odpowiedział młody wiedźmin - Narobiliśmy trochę bałaganu na górze, więc czasy swobodnego pływania po mieście minęły. Będą nas teraz szukać, to nie ulega wątpliwości.

-Dlaczego więzienie? -
rudowłosa zwróciła się do Teda. Jakoś nie miała zamiaru tam wracać.

- Nasza najlepsza droga na powierzchnię, bo nie wiemy nawet, jak zareaguje Relinven na samowolny powrót, to wypełnienie zlecenia tutaj. A do tego potrzebujemy kogoś, kto umie się porozumiewać z vodyanoi… albo na odwrót - wyjaśnił Teddevelien. - Swobodne pływanie to może przeszłość, ale więzienie to ostatnie miejsce gdzie nas się spodziewają, ale pierwsze miejsce gdzie znajdziemy vodyanoi, który może nas nauczyć ich mowy… w jakiś sposób. Nie mówiąc o tym, że nagle okazuje się, żeśmy co najmniej trzecią ekspedycją. - skinął wiedźminom głową w stronę Irmy. - Starucha nic nie wspominała o niej, ani o wspomnianym Nathanielu, pamiętam jej opis jej towarzyszy. Jakoś imć Relinven wahał się o tym wspominać… być może z całkiem zrozumiałych przyczyn, gdy idzie nająć trzech głupców by nakarmić nimi ryby.

Wiedźmin przez dłuższy czas nie odzywał się słuchając towarzyszy. Początkowo rozmowa dotyczyła Irmy oraz tego , jak trafiła do więzienia ryboludzi. Będąc szczerym Galen spodziewał się że pobyt ćwierćelfki w podwodnej aglomeracji jest powiązany z Rolandem .

Przeklęty magnat ! - pomyślał zastanawiając się ilu jeszcze ludzi i nieludzi poświęci by osiągnąć swój cel .

Słuchając dalej wiedźmin lekko uśmiechnął się gdy usłyszał o argumentacji zaniku pamięci Irmy. Nie był do końca pewny czy dziewczyna kłamie, czy faktycznie lubi biały proszek, natomiast jeżeli było to łgarstwo to niezłe i do tego wygodne.

Większe zainteresowanie nadeszło gdy ćwierćelfka zaczęła opowiadać o samym więzieniu. Zaskoczyło go też gdy wspomniała o towarzyszu który tam przebywał. Za dziwne Galen uznał fakt, że Irma specjalnie nie przejmowała się uwięzionym. Co więcej, nie wykazywała żadnych chęci ratowania go.

Teddevelien proponował zwiedzić więzienie. W pewnym sensie był by to naturalny krok, potrzebowali wiedzy, oraz pomocy. Najlepiej maga. Jeżeli ktokolwiek wrogi Vodyanoi przebywał pod wodą poza ich małą grupką to tylko tam. Wiedźmin zgadzał się jednak z Brego, iż bez planu szybko zginą. Wypad w takie miejsce bez szczegółowego rozplanowania mógłby się skończyć masakrą.

Mimo iż wyraźnie ćwierćelfka nie ma ochoty wracać z powrotem do celi musiał zapytać przerywając wreszcie milczenie. - Jak myślisz, jest tam ktoś jeszcze, kogo mogli byśmy uratować? Mam na myśli więzienie . Oraz czy potrafiła byś przypomnieć sobie układ korytarzy jakimi uciekałaś?

- Na pewno jest tam jakaś kobieta. Minęłyśmy się na jednym z korytarzy. Co do odtworzenia - zastanowiła się chwilę -to może być dosyć trudne. To więzienie znajduje się pod ziemią - powiedziała - nie wiem jak duże jest, raczej niewielkie ale schodzi daleko w głąb ziemi. Ja byłam zamknięta na szóstym piętrze licząc od góry… no jasne! - powiedziała bardziej do siebie niż towarzyszy. Próba przypomnienia sobie układu korytarzy spowodowała, że pamięć zaczęła wracać.

- Nie musimy iść wszyscy, ale ty niestety będziesz tam niezbędna - Brego zwrócił się do Irmy. - Jako jedyna tam byłaś. Tylko co dalej? Co jeżeli któryś z ryboli dostrzeże większą szansę na wolność w zaalarmowaniu innych i pomocy w schwytaniu obcych. Dużo ryzykujemy…

- Ryzykujemy wszystko, ale albo to, albo powrót na powierzchnię. Możemy próbować czekać aż sprawa przycichnie… lecz to zależy od sprawy. Żadne z was jeszcze nie opowiedziało jakście stypnęli z ryboludami.

- Zabiliśmy kilku przy tunelu prowadzącym do więzienia, gdzie spotkaliśmy Irmę. Nie ukryliśmy wszystkich ciał, więc na pewno ktoś już je odnalazł, a to oznacza, że najprawdopodobniej ktoś będzie się stale kręcił w tym rejonie.

- Ja zabiłam dwóch wychodząc z więzienia - przyznała kobieta. - Mogę się założyć, że już nas szukają... Mnie z pewnością.

- Czy widzieli wiedźminów? Jeżeli nie… zaskoczenie tym bardziej może wciąż być po naszej stronie.

- Strażnicy więzienni? Nie oni nie mogli zobaczyć żadnego z wiedźminów.

- Nie, waszmościowie, na którychście byli napotkali osoby później.

- Wszystkich, z którymi spotkaliśmy się bezpośrednio zabiliśmy. Jeżeli nikt nie obserwował nas z ukrycia, to gospodarze wciąż o nas nie wiedzą.

- Załóżmy, że postanowimy dostać się do więzienia. Nie uważacie, że to będzie trochę trudne? Chodzi mi o dostanie się tam tak, żeby nikt nas nie zauważył. - Kobieta pokręciła głową - mamy marne szanse. Na cokolwiek.

- Musimy znaleźć kogoś, kto będzie w stanie nam pomóc. Uznaliśmy, że więzienie będzie najlepszym miejscem na poszukiwania - wytłumaczył Brego - Jeżeli masz inne pomysły to teraz jest najlepszy moment, żeby się nim podzielić. Powiedz mi, czy w celach byli jacyś vodyanoi?

- Nie wiem. Te cele są dość… specyficzne. Maleńkie sześciany niepozwalające na wyprostowanie ciała, ściany wygłuszone, zupełna ciemność. Straszne miejsce. Z korytarzy, którymi mnie prowadzili też niczego nie widziałam. Drzwi są kamienne, otwiera je prosty mechanizm, niektórem można otworzyć tylko z jednej strony. Tak to wyglądało na poziomie, na którym mnie przetrzymywano, nie wiem czy na innych piętrach jest inaczej. Tak jak mówiłam, na pewno była tam inna kobieta - zamilkła na moment jakby się nad czymś zastanawiała. - Widziałam ją dwa razy. Raz bredziła coś o historii magii, może to jakaś czarodziejka? A potem na korytarzu, którym obie byłyśmy prowadzone. Szła z naprzeciwka, celowo się o mnie obiła i dała mi to - powiedziała otwierając palce krwawiącjej dłoni, alby pokazać wiedźminom małe ostrze.

Na słowo “czarodziejka” Galen ożywił się nieco , możliwe że w końcu uda im się natrafić na sojusznika , który ukończył arkana magii w stopniu przynajmniej podstawowym w Aretuzie .
- Uważam iż ta kobieta może być kluczowa do wykorzystania tego co ukrywa sarkofag - powiedział poważnie .
- Zdaję sobie sprawę, że pokładam zbyt duże nadzieje w tym co tutaj odkryliśmy nie wiedząc nawet co jest w środku, jednak mam przeczucie że może rozwiązać to nasz problem. I chociaż to mała gwarancja, wielokrotnie to przeczucie ratowało mi życie na szlaku. Rozumiem jeżeli nie poprzecie tego pomysłu, jednak sądzę iż warto zaryzykować próbę odbicia więźnia. Chyba, że macie lepsze plany na spędzenie wieczoru - dodał z uśmiechem.

- No to dwóch! - ucieszył się Teddevelien, prostując raptownie - Wżdy pozostaje obmyślić, jak się tam dostać. Nie możem czekać, przeczekać, nie wchodzi to w grę, jak zatem nie dać się schwytać? Jak poradzić sobie ze strażami, z zamkami jeżeli jakieś mają w ich drzwiach, jak się odnaleźć w ich korytarzach? Którędyż i jakoś uciekłaś, panienko Irmo?

Irma opowiedziała mężczyznom wszystko, co wiedziała na temat więzienia. Nie pamiętała zbyt wiele bo podczas ucieczki nie skupiała się szczególnie na rozmieszczeniu korytarzy, cel czy na zabezpieczeniach jakie tam stosowano, przecież nie miała zamiaru tam wracać.
- Na pewno są inne wejścia niż te, którym uciekłam ale szukanie ich może być nieco ryzykowne - westchnęła - nieważne. Zostawiłam za sobą kilka trupów. Myślę, że mnie szukają więc dostanie się do więzienia bez wcześniejszego starcia z tubylcami jest bardzo mało prawdopodobne.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline