Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2015, 09:54   #82
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdy Shamal wstawał z ziemi tuż obok pojawił się pędzący w galopie Akbar.

- Ghul - powiedział Shamal, otrzepując się z piasku. - Albo inny ożywieniec. Cały popalony i okopcony od ognia. Może to ghule napadły na karawanę. - Skinął głową w kierunku słupa dymu.
- Widziałeś może mojego wielbłąda? - zmienił temat.
- Widziałem. Jesteś cały? Dasz siebie rade przez chwile sam? - spyatał Akbar.
- Tak, tak. Dzięki bogom nic mi się nie stało - odparł Shamal. - Poczekam na ciebie - powiedział. Westchnął. - Przy okazji obejrzę tego... tego stwora.

Wielbłąd daleko nie uciekł, Akbar objechał go wkoło i powoli się zbliżył, przemawiając uspokajająco.

Z oglądaniem ghula Shamal wolał jednak poczekać na powrót Akbara. Skoro niektóre truposze miały tę paskudną cechę, że łaziły po świecie po śmierci, to lepiej było się zabezpieczyć.
Na przykład uciąć łeb, skoro nawet płomienie nie dały rady.

Ghul bez głowy wyglądał mniej więcej tak samo, jak i z głową - definitywnie martwy, jak przystało na truposza. Z tym tylko, że był nad wyraz dobrze ubrany. Jak widać niektóre nieszczęścia nie omijają nikogo, bez względu na zawartość sakiewki.
Ten akurat nie miał tej ostatniej. Truposzom złoto potrzebne nie jest, ale skoro ten nie pozbył się wspaniałej szaty, to i sakiewkę mógłby mieć. Albo chociaż jakiś pierścień, dzięki czemu można by delikwenta rozpoznać.
Na oko przynajmniej sądząc, zbyt długo truposz ghulem nie był.
Widząc, że towarzysz poczynił odpowiednie kroki wobec trupa, tzn. obszukał go Akbar spokojnie podjechał i wręczył mu wodze wielbłąda.
- Coś znalazłeś ciekawego? - zagadnął. - Jak nie to wracajmy do reszty, opętaniec znowu zaczął dawać przedstawienie jak odjeżdżałem.
- Nic ciekawego - odparł Shamal. - Kiedyś był bogatym człowiekiem. Chyba nawet nie tak znowu dawno, bo jeszcze nie zdążył sobie zbytnio zniszczyć ubrania. Z drugiej strony widać, ze ktoś go usiłował spalić, chociaż nie do końca skutecznie. Może właśnie tam, gdzie się tak dymi.
- Może go podpalili zanim się zmienił w to coś… może cierpienie od ognia otworzyło jego umysł na jakiegoś demona?
- Nie wiem. - Shamal pokręcił głową. - Nie wiem, jak ludzie zmieniają się w ghule.
- Wróćmy do naszych - zaproponował. - Może ktoś z nich będzie wiedzieć.

I ruszyli, a wiatr pustynny powiewał ich burnusami.
 
Kerm jest offline