Tego samego dnia, chwilę później
Schmidtstrasse, podwórze pracowni rzeźbiarskiej Sceneria: Podwórze niewysokiego domu, krytego ceramiczną dachówką. Prawa połowa podwórza jest zadbana, są tam klomby kwiatów, trawa, ławeczka i sadzawka. Lewa strona zaś wysypana jest ziemią i żwirem, gdzieniegdzie pokryta starym brukiem. Dużo tu odłamków kamienia, walających się narzędzi i innych rupieci. Drewniana klapa (zapewne prowadząca do piwnic) i prosty dźwig przy jednej ze ścian domostwa. Stoją tu także trzy wykończone rzeźby, najwyraźniej gotowe do odbioru. Pierwsza, popiersie z mosiężną tabliczką "Płacząca elfka", druga to figura siedzącej kobiety, opisana jako "Odpoczynek po kąpieli", ostatni zaś - "Wybraniec Myrmidii", mężczyzna w siedzącej pozie. Głosy ulicy kowalskiej są tu wytłumione i nie przeszkadzają.
Osoby: Gudi i Sven, Mildo, uczeń mistrza Di Mortiego, Hessa, kobieta w średnim wieku zamiata podwórze wzbudzając chmury pyłu. Milczący mężczyzna w oknie na piętrze. Później - mistrz Leonardo do Morti we własnej osobie, odziany w skórzany fartuch na dobrej jakości odzieży.
Chłopak wpuścił
Gudiego i
Svena do środka, na podwórze.
-
Nazywam się Mildo, terminuję u pana di Mortiego. Mistrz jest w pracowni, na dole - powiedział, wskazując drewnianą klapę. Przeszli przez podwórze, oglądając gotowe do odebrania prace Leonarda di Mortiego i niezależnie od podejrzeń, które żywili - musieli przyznać, że rzeźbiarz miał talent. Tileańscy mistrzowie rzeźbiarscy nie od dziś w końcu słynęli ze swego kunsztu.
Im bliżej byli drewnianej klapy, zamykającej dostęp do pracowni mieszczącej się najwyraźniej w starej piwnicy na wina, tym wyraźniej słyszeli kucie w kamieniu.
Terminator kucnął, załomotał w klapę i krzyknął -
Mistrzu! Klienci!
-
To otwórz klapę! - usłyszał przytłumione polecenie, po którym podniósł lewe skrzydło i ukazał Svenowi i Gudiemu wnętrze pracowni. Mistrz Leonardo najwyraźniej właśnie kończył ustawianie nowego dzieła na postumencie i odezwał się - uprzejmie, ale z nutą arogancji właściwą jedynie szlachcie i wybitnym artystom.
-
Słucham panowie! Jeżeli po odbiór, papiery muszę obaczyć. A jeżeli po zamówienie, to musimy to omówić.