Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2015, 21:15   #22
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Kier Loten Aldan Tonomer
Kier nie wiedziała nawet kiedy nadeszła pora po to, by wyjść z pokoju ładnie ubraną. Nie, ładnie to złe słowo- wytwornie ubraną. Tak, to było lepsze słowo. Mistrzyni wyglądała na podekscytowaną i dumną
- Cudownie wyglądasz- Stwierdziła- Będziesz godnie prezentować mnie, jako moja uczennica. Teraz zwroty okolicznościowe. Odpowiadaj tylko gdy ktoś zapyta ciebie o coś, do wyżej urodzonych zwracaj się odpowiedzią tak Panie, Tak Pani. Mów to z szacunkiem!
Dwie kobiety wyszły, idąc miastem, a ludzie spoglądali na nie, czasem dłużej zawieszali wzrok. Alamrtyn kiwała głową to raz na jednych, to raz na drugich, witając się, jakby się zdawało z każdym.

Obie kobiety dotarły do pałacu, gdzie wszyscy strażnicy stawali na baczność na sam ich widok i z jakby namaszczeniem wypinali do przodu klatki piersiowe.
- Teraz uważaj- Rzekła mistrzyni – To jest brat władcy. Rób to, co mówiłam. Odpowiadaj na pytania, gdy jakieś zadadzą…

Aldan siedział właśnie nad jakimiś pismami. Były to dossier, o czym tylko on wiedział. Studiował je pilnie, a raczej zaczął przeglądać ilość dokumentów które mu przyniesiono. Dwie kompanie rozpoznania, „Waleczni” oraz „Mściwi”. Do tego kompania inżynieryjna. „Młoty”. Ta ostatnia nazwa była trochę niefortunna, jednak skoro zamiast numeru figurowali pod nazwą nie mogli być pierwszymi z brzegu żołdakami. Wiadomym natomiast było, że ich uzbrojenie jest dobre, tak samo jak i umiejętności- przydatne na bagnach.

Przeglądanie dokumentów zostało przerwane pukaniem do drzwi. Do pomieszczenia wszedł daniel
- Panie-- Rzekł- Mistrzyni i głowa Gildii przybyła wraz z uczennicą na umówioną audiencję i prosi o możliwość spotkania, jeśli to nie stoi w przeszkodzie z Lorda planami- Powiedział płynnym, miłym głosem.
Gryfin Halsem
Pierwsze dni były katorgą. Najpierw szkolenia z szermierki, później wykładali taktykę, ale przynajmniej nie było problemu z wszelkiego rodzaju pacjentami. Po tych kilku dniach, Gryfin dowiedział się, że zostanie wcielony jako zastępca dowódcy „Mściwych”. Wszelkie rozkazy dostanie oczywiście na tydzień przed właściwym wyjazdem na bagna, ale teraz już wiedział, że po pierwsze będzie musiał zorganizować punkt medycznym po drugie wyznaczyć ludzi i w końcu po trzecie, w razie problemów bronić pacjentów. Wiadomym też było, że te kilka dni ciszy to była cisza przed burzą, mężczyzna czuł to po kościach. Jakby samo szkolenie było zbyt ciężkie!
Gdy Gryfin był na „wyjściowym”, szedł sobie spokojnie miastem. Poczuł w pewnym momencie, że ma coś w kieszeni. Gdy położył dłoń na tej kieszeni, poczuł, że ma dodatkową rzecz, której wcześniej tam nie posiadał. Wiedział, że to było ważne, wiedział, czego to się tyczyło, a przynajmniej się domyślał. Sam list był niewielki, jak wyczuł więc nie było dużo informacji, jak zwykle, ale te najważniejsze…także jak zwykle. Szykowały się ciężkie dni, a skoro się podjęło zadania, to trzeba było je doprowadzić do końca. Szczęśliwego końca. Dla wszystkich, a szczególnie dla niego!

Shana& Einar Riccetti

[media]http://www.youtube.com/watch?v=T9TrTq_Ba_w[/media]

Obie postaci wsunęły się przez zniszczone ale solidne drzwi do budynku, znajdującego się gdzieś na uboczu. Przed budynkiem był widoczny szyld „Dwie kapusty”, jak cudownie określane było miejsce- karczma. Karczma była jednak tylko przykrywką dla szemranych interesów które powinny pozostać niewidoczne. Atmosfera była dość ponura i samo pomieszczenie było jakby ciemne. Tylko muzyka delikatnie grała gdzieś w rogu pomieszczenia….
- Czego, Einar?- To był głos karczmarza, szemranego krasnoluda, zwanego Roszpunką. Pieszczotliwe określenie przyjęło się podobno od tego, że znał wiele sposobów na wyciąganie informacji. Kreatywnie i boleśnie. Jeżeli on odzywał się pierwszy, a tak było w tym przypadku, zazwyczaj nie wróżyło to nic dobrego- Widzę, że przyprowadziłeś sobie niezłe towarzystwo…w ramach obstawy czy też w ramach towarzystwa dla kurażu?- Zarechotał do tego jak jakaś żaba, która została rozjechana w momencie koncertowania. Wszyscy zebrań, a było ich sporo zwrócili na swoje spojrzenia na kobietę i mężczyznę. Jak to w tego typu miejscach- wyglądali na prawie przyjaznych. Widać było, że część z nich próbuje przypomnieć sobie czy aby na Einarze nie wisiał jakiś wyrok. Ostatecznie połowa zakapiorów żyła ze ściągania długów.
Elfka mogła wypatrzeć coś jeszcze. Większość z tych ludzi, czy generalnie istot posiadała na sobie jakby znamię, dziwne coś. Były to ledwie widoczne tatuaże pod oczami. Jedni mieli łzy, inni zaś na dłoniach nap przykład pajęczynę. Ktoś sztylet. Wszyscy zdawali się popijać jakieś podejrzane trunki i łypać, ewidentnie na „swojego człowieka”.

Donagrim Silnoręki

Kilka dni zajęło sprowadzenie kolejnego krasnoluda do warsztatu. W tym czasie udało się przeżyć wiele wspaniałych przygód. Głównie przy piwie, wspominając ciepło poprzednie dni. Czuć było, że wyprawa staje się coraz bardziej ciążąca, a wujaszkowie nie mają nawet chwili. Coś tam Donagrim pilnował, kilku klientów obsłużył, ale generalnie czas spędził na nudzeniu się i oczekiwaniu w napięciu. Nauczył się, że warsztat bardziej przypominał kuźnię, która była dość rozchwytywanym miejscem. Dwie małe izby, które robiły za sypialnię oraz kuchnię i jedna większa, która robiła za sklep i warsztat.
-[i]Krasnolud Donagrim Silnoręki?[i]- Mężczyzna który zadał to pytanie był wojskowym. Oficerem, sądząc po dystynkcjach.- Dori stawił się za wami, Donagrimie-- Rzekł mężczyzna podchodząc bliżej krasnoluda- Podobno jesteście niezrównanym wojownikiem, wiecie więcej o wojaczce, niż połowa straży miejskiej, a wasz dziad pokonał smoka!- Pokiwał głową – Chciałbym porozmawiać o tej wyprawie i Twoim uczestnictwie w tym przedsięwzięciu…sierżancie- Uśmiechnął się ciepło.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline