Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2015, 18:29   #111
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Przemówienie Lajosa

Lajos cieszył się z uwagi i sławy jaką zyskał dzięki dołączeniu do ekipy poproszony przez gości zaczął im relacjonować ich przygodę dodając nieco dramatyzmu i humoru ku radości gawiedzi:
-... A aAA wtedy wyskoczyło na nas pół setki goblinów! Ale ja z winny bogów jestem niesamowicie utalentowaną i skromną osobą do tego spokojny! Ale jak zobaczyłem jak ślinią się na widok naszych pięknych towarzyszek a i naszym niskim towarzyszom grożą gwałtem! Pan Caldwen swoją wielką sztuką stworzył za nimi rów, ja jak zobaczyłem jakie to wstrętne pokraki to jak się wściekłem i ryknąłem na nich to pochowali się po tych świeżo wyczarowanych rowach rowach! I zaczęli fajdać pod siebie ze strachu! A i ich miniaturowe kućki szybko zmiękły jak ujrzeli jakim demonem bojowym jest Panna Arrabel siekała na lewo i prawo a i Pan Walthus szył z łuki mistrzowsko! - Zachwalał towarzyszy popijając darmowe piwo dla zwilżenia gardła - No ale ja też nie próżnowałem jak te tchórze się wspinały z powrotem to ja je sruuu rapierem po łapkach i w łeb aż padną! Nawet mi zdradliwą ranę zadały! - Pokazał świeży opatrunek
- Lecz musiałem przerwać swe piękne mowy inspirujące towarzyszy i wlewające przerażenia w serce wrogów gdyż śmierdziele przygnietli dzielną paladyn samą swoją masą ciężko raniąc wojowniczkę - Uniósł głos dla dramatyzmu - To rzuciłem wszystko i biegnę ratować jej życie! A Żebyście widzieli ich WODZA WIELKIE BYDLE ŻE HEJ! Ale głupie jak but! Mówię wam!!! Weszliśmy do jego fortecy przez tak kiepsko ukrytę drzwi że równie dobrze mógłby wywiesić nad nimi zaproszenie. Pani Arrabel to by go w trzech ciosach powaliła ale bydle było tak głupie że wysadził się swoim własnym fajerwerkiem stąd my tacy osmoleni hahahah... - Wybuchł gromkim śmiechem . Uznał że o wiele lepiej jeżeli trochę skłamię dla dobra historii niż miałby mówić prawdę o wpadce gnoma

A szeryf domagał się wyjaśnień

Wtedy to przyszedł Szeryf domagając się wyjaśnień. Mentor Lajosa zawsze mu powtarzał że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść - Przykro mi moi kochani słuchaczę ale obowiązki wzywają! No to następnym razem opowiem wam o Przeklętym Juzku z Baggien co ludzi mordował - Obiecał

Wiedząc że władza nie zechcę słuchać jego fanfaronady złożył Ameiko podziękowanie za posiłek i zaczął wsuwać gulasz uważnie słuchając co mówią inni w końcu dołączył się pod koniec wyprawy więc nie dodałby nic mądrego

Caldwen klapnął na krzesło i nim cokolwiek uczynił najpierw opróżnił kufel piwa i zamówił drugi.
- Więc… na pewno bohaterką tej wyprawy jest Arabel. Co ona wyprawiała z mieczem to przechodzi ludzkie pojecie. Po drodze spotkaliśmy to paskudne wynaturzenie. Ubiliśmy je.
Ważniejsze: wioska goblinó byłą pusta, przesłuchany mówió coś o szkieletach, podobno…-

i opowiedział wszystko czego się dowiedzieli, w jasny, klarowny i przyjemny dla ucha sposób. Caldwen należał do tych co mają gadane.
- Już już Ameiko - rzekła cała poczerwieniała paladyn i zaczęła wycierać stół rękawem. Strąciła głowę, która się potoczyła pod nogi jakiejś fioletowookiej kobiety. Tak po za oczami była podobna do Ameiko… czy innych Minkajczyków
- Cześć… chyba - rzekła Arrabel
- Tak w sumie, to zabiliśmy stwora, co udawał Walthusa, stwora z bagien i gobliny… dużo tego zabijania było - dodała ze smutkiem do opisu Caldwena

Wejście Hotarubi
- Witam - Hotarubi się skłoniła lekko. Była zadowolona z zachowania na wieczór swojego granatowego kimona. Trzeba dbać o dobre wrażenie - Przysłała mnie tutaj pani
Shalelu. Nazywam się Hotarubi Siren.

- Nigdy nie widziałam syreny… zawsze mówili, że mają rybi ogon, a tu żadnego! Hahaha - zarzartowała nerwowo Arabel, chowając głowę wodza za plecami Przyjaciele Shalelu są moimi.
- Nie bardzo rozumiem… Jaki ogon i syrena?! - zmieszała się. W myśli zganiła się, że przecież nie powinni zauważyć, że naprawdę ma ogon. Koci, ale wciąż ogon - Miło was poznać.
Szeryf wysłuchiwał opowieści Caldwena oraz Arabel, kątem oka spojrzał na nowo przybyłą i rzucił pytające spojrzenie elfce. Ameiko zaś wyglądała jak by chciała powstrzymać Arabel przed niepotrzebnym szorowaniem stołu.
- Twoja znajoma to ?
- zapytał mężczyzna.
- Hotarubi była by zainteresowana pomocą, zwłaszcza że jak słyszę mamy nowe problemy poza goblinami. - odpowiedziała blondynka.
- Nietypowe że kogoś sama polecasz ale może się przydać. - powiedział dając znak by usiadły przy stoliku po czym kontynuował - Wygląda na to że odkryliście więcej niż zakładaliśmy. Już i tak było małe zamieszanie gdy pojawił się Aberon ze swoją historią i głowami. Dwa problemy z głowy a tutaj się pojawia kolejny. - westchnął - Mam nadzieję że to samoistnie powstali nieumarli bo jeszcze by nam brakowało nekromanty w tych okolicach. Ludzie zapewne zaraz zaczną gadać że to dzieło Starej Megus czy coś w tym rodzaju. W sumie dawno jej nie było w mieście ale wątpię by to jej dzieło było. Jeśli planujecie zając się szkieletami to też możecie to sprawdzić jak chcecie, rada miejska zapewne będzie średnio pocieszona że trzeba zorganizować kolejną nagrodę ale w końcu na to ostatnie się nie pisaliście. Zresztą bezpieczeństwo tych okolic jest tego warte. No i rada oraz mieszkańcy już planują się wam odpłacić za pozbycie się tej bestii, a pomyśleć że wszyscy myśleli ze to mit.

- Ja tam miałem wrażenie że coś się tam kręci czasem ale skurczybyk się nieźle krył. Tak jak i to bydle co mnie napadło…
- odezwał się niziołek który przez cały ten czas starał nie rzucać się w oczy i siedział na stołku gdzieś z boku - ...a pomyśleć że już zaczynałem się czuć jak u siebie. No i muszę zamówić nowe okno a wam się przyda porządny odpoczynek oraz wizyta u uzdrowiciela po tym wszystkim. - rzucił zeskakując ze stołka i szykując się do wyjścia.
- Ta trochę was pokiereszowały jak widzę zwłaszcza pana, panie Caldwen trochę siny pan jest może powinien pan odwiedzić świątynię ? - dodał szeryf, po czym zwrócił się do filoetowookiej - Pani się trochę spóźniła by pomóc z problemem goblinów ale może pomóc z kolejnym oczywiście jeśli tutaj zebrani nie będą mieli nic przeciwko temu.

Zaskoczona ale i zaszczycona tym, że Shalelu usiadła tu razem z swoją przyjaciółka. Zapewne była w swoich stronach równie wielką bohaterką co Shalelu. Paladyn trzymała głowę gobilina wysoko w powietrzu aby niczego nie pobrudziła.
Wysłuchała słów szeryfa i rzekła
- Z chęcią pomogę w walce ze szkieletami, ale potrzebuję trochę pieniędzy, bo z domu trochę mnie wyproszonmo
- [i] Cześć! Jestem Arabel Selarne, taka niby paladyn [//i] - wyciągnęła rękę do Hotarubii

- Poddaje się pod waszą opiekę i przewodnictwo - odparła z grzecznie i lekko ściskając podaną dłoń. Nie rozumiała po czemu potrzeba od razu takiego gestu z dotykaniem.

Kapłan nie lubił spieszyć się z piciem i jedzeniem starał się delektować każdym kęsem, jednak przerwał na chwilę żeby powitać egzotyczną piękność - Witam piękną Panienkę zwą mnie Lajos- Przedstawił się po czym wrócił do jedzenia
- Witam - skłoniła się Minkanka. Oceniła, że tym razem obeszło się bez namolnych gestów, ale co to za ignorancja?! - Czy mogłabym wiedzieć u kogo mogłabym zamówić coś do picia?
Caldwen nie oceniał nieśmiałość nowe niektórzy, w tych okolicach, tak się zachowywali i już. Wiedział już, że w żaden sposób nie świadczy to o nich samych,
- Hej! Mogłabyś? - zawołał kelnerkęm wznosząc rękę by zwrócić na siebie uwagę.
- U niej - odpowiedział na zadane pytanie. - Wracając do tematu. Tymi szkieletami trzeba się zająć, co prawda planowałem teraz poświęcić kilka miesięcy na sporządzenie map tego obszaru i zainkasowaniu tego okrągłego tysiąca… ale to było by ciężkie z nieumarłymi kręcącymi mi się po okolicy.
Steelwell skończył jeść i doszedł do wniosku że trzeba się zdeklarować
- Ja też z chęcią dołączę do wyprawy przeciw szkieletom się na chwałę Caydena Caileana! Zmarłych się pogrzebie w poświęconej ziemi to może przestaną wstawać ? A na bestie z bagien to trzeba było odpowiedniej przynęty i nieco szczęścia od Fartownego Pijaka tylko szkoda tych wszystkich ludzi co zabił- Dodał ze smutkiem po czym wylał kilka kropel piwa na podłogę szepcząc dziękczynną modlitwę - Och, wybacz mi Pani Ameiko! Stare przyzwyczajenia, potem mogę pomóc posprzątać i tak nie mam nic lepszego do roboty a powinienem ci się jakoś odwdzięczyć za ten wóz z rana - Powiedział z uśmiechem

O profesji ninja słów kilka

Hotarubi wolała zająć się swoim posiłkiem. Mogła tylko przysłuchiwać się rozmową, póki nie usłyszała propozycji o wyprawie:
- Jeśli bym miała w ten sposób spłacić mój dług u pani Shalelu, to mogę iść z wami.
- Ja tam nie mam nic przeciw, choć jestem nowy w ekipie więc dużo do gadania nie mam- Powiedział z uśmiechem w pełni świadom ironii właśnie wypowiedzianych słów - A czym się Pani zajmuje ? Ja jestem Oratorem w służbie Przypadkowego Boga więc głównie inspiruje słowem czy to towarzyszy do boju czy też wlewam strach w serca wrogów! Zdarza się też że posłużę się kapłańskimi błogosławieństwami umiem też leczyć tradycyjnie - Jednym tchem wyliczył swe zalety - A właśnie jak będzie z podziałem łupów ? Bo muszę zapłacić Pani Ameiko za ten pyszny gulasz, a na wyprawę przedałoby się kupić taki zestaw narzędzi uzdrowicielskich jakie miał Pan Walthus, można by też naładować tą różdzkę bo to chyba taniej niż kupować nową ? Jest tu w okolicy jakieś mag który mógłby to zrobić ?
- Jakby to powiedzieć zajmuję się trochę akrobatyką, trochę łotrzyk. Czy nazwa ninja coś wam mówi, panie Lajos?
- A Shalelu cię uratowała? Ona lubi w ogóle ratować wszystkich, choć to dla dziewczyny musi być stresujące. Jak facet uratuje dziewicę, to to kończy się nawet ślubem albo… no czym innym. A jak dziewczyna uratuje chłopaka, to nie przyzna się do bycia prawiczkiem. Cholera, a co jeśli rycerka zabije smoka za którego obiecano rękę księżniczki? - wysłuchała rozmowy kapłana i Minkajki Ninja to chyba te pomalowane na biało grube kobiety co walczą na ringu na miecze?
- A mnie się chyba obiło o uszy że to jakieś płatni mordercy są? Tylko proszę się na mnie nie obrażać, od razu zaznaczam że to plotki z trzeciej ręki. A w sumie to w obozie znaleźliśmy skrzynie, wachlarz i te fajerwerki co gobliny używały wszystko wyglądało ekhm, orientalnie że tak powiem… Proszę nie brać mnie za gbura ja geografie to nawet lubiłem bo najłatwiej schować gonsiorek z okowitą za stosem map ale w głowie za dużo z tych lekcji nie zostało - Gdy poczuł że zaczyna się coraz bardziej wkopywać spróbował rozładować sytuacje żartem.
- To tentego, będzie pani mogła zerknąć na te fanty ? - Poprosił z niewinną miną.
- Mogę je obejrzeć te sprzęty, ale nie obiecuje, że skoro egzotyczną to są z mojego kraju… - odparła Hotarubi z przyklejonym do twarzy uprzejmym uśmiechem. Samego gadułę zaraz zmroziła lodowatym spojrzeniem. Chcą ją nastraszyć, czy się popisuje licząc nie wiadomo na co? Bo na pewno jej nie zaimponował.
-No co wy? Shalelu miałaby tu sprowadzić pozbawionego honoru mordercę odbierającego życie niewinnym? Panienka Hotarubi zajmuje się akrobatyką czyli zabawia ludzi w cyrku… czy karczmach. Istnieje wiele szlachetnych zawodów dla dziewczyny chcącej sprawiać.... Może zamówimy po piwie? - zmieniła temat na bezpieczniejszy
-Nie kłopoczcie się już z tym tłumaczeniem. Moja profesja polega właśnie na mieczu do wynajęcia i pozbywania się niechcianych celów. Najlepiej w bardzo szybki i subtelny sposób.Wy to chyba nazywacie w tych stronach łotrzykami? Bardzo rzadko kiedy jest w tym coś z zabawiania po karczmach…. - odparła po wysączeniu napoju. Ton miała chłodny.
- Haha to zabawne. Może odrazu po szklance tej okowity, bo pani Hotarubi ma wspaniałe poczucie humoru…
- Mnie to tam obojętne ważne że umie Pani robić mieczem to w takim razie warto mieć kogoś takiego po swojej stronie. A jak się Pani umię skradać to tym bardziej bo przeciesz nie możemy ciągać Pana Walthus za sobą a przyda się ktoś co pójdzie przodem i zrobi zwiad żebyśmy nie wdepnęli w pułapkę albo coś w tym guście - Kapłan zdawał się zupełnie nie przejmować wizją wspópracy z zabójczynią. Ton dopasował do tego stosowanego przez rozmówczynie
- Doceniam wasz zmysł praktyczny, panie Lajos - wysiliła się na lekki uśmiech.
- Tak to już jest w życiu poszukiwacza przygód że trzeba przyjmować co bogowie zsyłają a nie mam powodów żeby Pani nie ufać skoro Shalelu za panią ręczy to wierzę że zna się Pani na swojej robocie na rzecz naszej przyszłej współpracy - Wysunął szklanice żeby przypieczętować akceptacje towarzyszki stuknięciem kubków
“Miejmy nadzieję, że Shalelu nie odbiło na stare lata”
- Zdrowie -opróżniła kubek okowity

- Zdrowie - przyłączyła się do toastu. - Shaelu zawczasu uratowała mi życie, więc potrzebuje się odwdzięczyć. Powiedziała, że mogę spłacić dług pomagając wam
- Wspominałaś… a co się stało - zapytała zaciekawiona paladyn
- Wystarczy wam wiedzieć, że uratowała mnie, gdy moi poprzedni towarzysze zostawili mnie samej sobie. Potem i tak niezbyt się nimi interesowałam… - skwitowała Hotarubi bez zbędnych emocji
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 19-02-2015 o 23:44.
Guren jest offline