Dom Jordiego
- Opętany… - Galvin pokręcił głową - Tylko jak to udowodnić przed królem… Mam wrażenie że mamy wszystko co nam trzeba do rozwiązania tej zagadki, ale brak nam twardego dowodu. Czegoś co możemy pokazać przy osądzie i nie da się tego bezwzględnie podważyć. Wszystek to tylko poszlaki. Wskazują że Kazrik nie jest i prawdopodobnie nie był sobą, kiedy to się stało.
- Gdy odwiedziliśmy Kazrika, udało mi się go sprowokować - rzekł Wolf. - Zaczął bełkotać w tym samym lub podobnym języku co Torik. Nie był to ani reiklandzki, ani khazadzki, ani jakikolwiek jaki słyszałem. Dałbym też głowę, że oczy zalśniły mu czerwienią, ale w półmroku więzienia mogło mi się przewidzieć. W dodatku cały czas trzymał w rękach figurkę Gazula. Niezła robota - kiwnął głową w kierunku Jordiego, gdyż zapewne on dał synowi taki prezent. - Kazrik ponadto wygląda na chorego. Gdy skończył bełkotać zaczął gadać z Youviel w eltharinie - rycerz spojrzał na kobietę wyczekująco.
Jordie spojrzał się na Wolfa i rzekł tylko:
-To nie ode mnie dostał. Może od Gael.. - zadumał się.
Wolf wrócił spojrzeniem do Jordiego i zadumał się.
- Może od niej… chociaż coś mi tu nie pasuje.
- Duża to była figurka? - nagle tknęło Galvina.
- Mieściła się w jego dłoniach. Z początku nie wiedziałem co trzyma w rękach bo niknęła w pięści
- W pięści. Hmmm… może… może… - zastanowił się piwowar i zaczął w powietrzu pokazywać jakie to mogło mieć wymiary mrucząc coś pod nosem.
- Mniej więcej taka - Wolf rozstawił kciuk i palec wskazujący, aby krasnolud nie musiał zgadywać - Co ci chodzi po głowie? Przeklęta?
- Czasem trzeba... by móc... do przodu... Gdy przyjdą... szukaj odpowiedzi we mnie… - Galvin wymamrotał te słowa tak że ledwie je można było usłyszeć po czym podniósł głowę patrząc na Wolfa - A ty nie przyjąłbyś figurki Sigmara jako prezentu?
- Może - zmrużył oko Wolf. - Do czego zmierzasz?
- Nie jesteśmy w stanie ustalić z kim się spotykał Kazrik, ale wiemy, że od paru miesięcy znów przysłuchiwał się kupcom, co rozbudzało w nim z powrotem marzenia o podróżach. Marność, niezadowolenie z życia i te sprawy… doskonały moment aby wcisnąć mu taki “prezent”. W Świątyni Gazula nigdy go nie widziano, a tam takie rzeczy najprędzej dostaniesz. Może to być trop. Trzeba by spytać strażników czy miał ją przy sobie, kiedy go zamknęli.
- O tej porze przyda nam się autorytet kapłana, żeby straże ponownie nas wpuściły do więzienia - mruknął Wolf. - Nie mamy dużo czasu. Nad ranem ta sprawa się kończy. W ten czy inny sposób.
- Mamy jeszcze jakiekolwiek inne tropy do sprawdzenia? - zapytał Galvin.
Wolf zamyślił się.
- Jest szansa na to że chcąc się wyrwać stąd, dołączył do jakiegoś kultu? Miał styczność z kupcami, prawda? Mógł się od nich nauczyć języków, choć bogowie mi świadkiem, nie wiem skąd w tym wszystkim miałby poznać eltharin. To nas jednak wciąż prowadzi do tego samego. Z kim miał styczność. Nie sprawdzimy teraz tego.
- Czcigodny… bylibyście w stanie sprawdzić, czy jakiś przedmiot ma w sobie moc lub przekleństwo? - rzekł piwowar.
- I tak, i nie. Wszystko zależy od tego jak działa przedmiot, i czy da radę wykryć w nim magię. Poza tym nasza magia różni się od ludzkiej, nawet jeśli chodzi o magię kapłańską. Klątwy to nie nasza domena. - rzekł z powagą kapłan, jakby nie wiedząc do czego dążą najemnicy.
Ostatnio edytowane przez Jaracz : 20-02-2015 o 08:19.
|